czwartek, 30 października 2014

Rozdział 9.


- Patrycja... Co się stało? Kim On był?- Zapytał cicho Dawid. Byłam cała zapłakana i nie byłam w stanie nic powiedzieć, dlatego tylko mocno się w niego wtuliłam.
- Potem mi wszystko opowiesz. - powiedział po czym mocniej mnie przytulił i już się nie odezwał. Dłuższy czas leżałam w jego objęciu i nie zauważyłam kiedy zasnęłam. To było wspaniałe mieć takiego przyjaciela, który zawsze ci pomoże, wesprze cie i zrozumie. Nie wiem co bym teraz robiła gdyby nie przybiegł za mną. W sumie wiem, ale nie zamierzam wracać do tego nawet myślami. 
               
                                        *

Rano się obudziłam w butach u siebie w pokoju. Chciałam się podnieść, jednak blokowała mnie czyjaś ręka. Nie myślałam, że Dawid będzie ze mną całą noc. Co na to jego mama? Pewnie nawet do niej nie zadzwonił.
Podniosłam lekko jego rękę i usiadłam na krawędzi łóżka. Usłyszałam jedynie jęknięcie mojego przyjaciela, którego widocznie musiałam obudzić. Siedziałam tak chwilę jeszcze pare minut zanim spojrzałam na niego.Wpatrywał się we mnie przez cały czas czekając aż coś powiem.
- Dziękuję. -tak.. Tylko na tyle było mnie stać. Dawid podniósł się i usiadł obok mnie. 
- Nie ma za co. Przecież wiesz, że bym cię nie zostawił. A teraz powiesz mi co się stało? Kim on jest? -Myślałam przez chwilę, że uniknę tego tematu, jednak się myliłam. 
- Dobrze. Więc opowiem ci wszystko. Jak chodziłam jeszcze do gimnazjum, do pierwszej klasy, poznałam 'przyjaciół' i Konrada, który początkowo też nim był. Dobrze się dogadywaliśmy, spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Do pewnego dnia, w którym Konrad chciał, abyśmy zostali parą. W sumie nie miałam nic przeciwko, już od pewnego czasu mi się podobał. Więc to były najlepsze miesiące mojego życia. Z czasem go strasznie pokochałam. Jednak pewnego razu on poprostu zniknął. Obudziłam się u siebie w domu z kartką na stole, w której napisał, że nie jestem niczego warta i znalazł sobie kogoś  bardziej wartościowego. Wyjechał bez pożegnania do stanów i zostawił mnie z myślami, że jestem śmieciem. Wtedy było najgorzej. Przyjaciele się ode mnie odwrócili i zostawili, ja zaczęłam się codziennie ciąć po rękach nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.- te słowa ledwo mi przeszły przez usta, jednak kontynuował.-  Potem już poznałam was, skończyłam gimnazjum i nie chcę wracać do tamtych czasów. Gdybyś wczoraj za mną nie pobiegł, nie wiem czy dzisiaj bym jeszcze z tobą rozmawiała. -
Dawid tylko mi się uważnie przyglądał i wsłuchiwał w każde słowo. Gdy zauważył że skończyłam przytulił mnie tak mocno, że ledwo mogłam oddychać.
- Jak mogłaś pomyśleć, że jesteś nikim przez jakiegoś dupka. Jesteś wspaniała i pamiętaj, że teraz masz nas, my cię nigdy nie skrzywdzimy. I nie chcę widzieć żadnych śladów na rękach! -od razu zrobiło mi się lepiej.  Nareszcie czułam, że wszystko się zmienia. 
Jeszcze chwile Dawid siedział ze mną, lecz niestety musiał już iść do domu. Pożegnaliśmy się i mogłam już spokojnie zdjąć buty i położyćsię do łóżka. 

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 8.


Gdy się rano obudziłam, nikogo obok mnie nie było. Lekko się podniosłam i rozejrzałam dookoła. Leżałam sobie w pokoju Dawida, lecz po nim nie było ani śladu. Poleżałam jeszcze chwilę, poczym usłyszałam jakiś huk z dołu. Zaniepokoiłam się trochę więc zeszłam po cichu na dół. Zobaczyłam tylko Dawida w kuchni i rozwalony na ziemi talerz. Podeszłam do niego z tyłu i złapałam za ramię
- Jejku, Patrycja, wystraszylem się.-odpowiedział chłopak odwracając się momentalnie w moją stronę.
- Przepraszam. Co ty rozwaliłeś tym razem?
- Chciałem ci zrobić śniadanie, ale coś muszę nad tym jeszcze popracować... -odpowiedział i lekko się zaśmiał. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam zmiatać potłuczone szkło. Po 5 min podłoga była czysta a jajecznica gotowa. Nałożyłam ją na talerzyki i położyłam na stole. Chłopak tylko mi się przyglądał opierając o blat stołu.
- Ty się lepiej nie bierz za gotowanie Kwiatkowski. -odparłam i zaśmiałam się, co on od razu odwzajemnił. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Po chwili mogłam włożyć naczynia do zmywarki. 
- No to co robimy? -zapytał Dawid.
- przede wszystkim muszę się ogarnąć i pokazać w domu. Potem możemy posiedzieć u mnie albo gdzieś wyjść. -powiedziałam na co chłopak się od razu zgodził, więc zaczęliśmy się szykować.
Po nie całej godzinie byliśmy już gotowi do wyjścia. Po drodze do mnie zadzwoniliśmy jeszcze do Wrzoska i Denego, żeby wyszli gdzieś z nami na miasto. Nie spodziewałam się, że zaproponują nam imprezę u Denego. Dawid się od razu zgodził, ja też nie miałam nic przeciwko. W sumie lubiłam chodzić na imprezy a dawno na żadnej nie byłam. W mojej poprzedniej szkole nie miałam żadnych przyjaciół którym mogłabym zaufać. Jedynie jakieś koleżanki z klasy które żadko organizowały imprezy i same na prawie żadne nie chodziły. Jakoś zawsze w klasie byłam taką szarą myszką która nie potrafiła się nawet do nikogo odezwać. Nie potrafiłam zaufać prawie nikomu po tm, co wydarzyło się w mojej przeszłości. Gdy chciałam kogoś poznać, zaprzyjaźnić się chociaż, od razu wracały mi tamte złe myśli. Nikt nie wiedział za bardzo dlaczego wszystkich odtrącam i sama spędzam prawie każdą chwilę. Dlatego dziwię się, że tak szybko złapałam dobry kontakt z Aloha Teamem i idę z nimi na imprezę.
Gdy doszliśmy do mojego domu i zameldowałam się rodzicom, mogłam zacząć wybierać jakieś ubrania. Postanowiłam, że wezmę ciuchy na zmianę i coś do tradycyjnego, lekkiego makijażu i ogarnę się już u Dawida, a w tym czasie pójdziemy gdzieś pochodzić. Do południa chodziliśmy po Gorzowie. Daiwd wybrał trasę przez park i do galerii. Gdy szliśmy  parkową alejką Dawid zatrzymał się przy jakimś murku. Usiadł na nim i westchnął z uśmiechem.
- Kurcze, szkoda że nie mam gitary. Zagralibyśmy coś.
- Ale tu? Tak w parku?
- No a czemu nie? Zawsze lubię tu przychodzić i pograć, pośpiewać. Czasami mam nadzieję, że ktoś mnie wkońcu zauważy.- powiedział po czym wstał i ruszył dalej.
- Może kiedyś spełnię marzenia.- Powiedział tylko w drodze na co nic mu nie odpowiedziałam.
Gdy doszliśmy do galerii zaczęliśmy chodzić po sklepach. Prawie nic mi się nie podobało. Jak zawsze nic ciekawego. Za to Dawid Podchodził to prawie każdych wieszaków z ubraniami. Jakby mógł, to pewnie by cały sklep wykupił. Gdy znudzona spojrzałam na wyświetlacz zrobiła się już 17. Od razu wyszliśmy i poszliśmy do domu mojego przyjaciela. Zaczęliśmy się szykować i ubierać. Dawid po chwili był gotowy a ja siedziałam z pół godziny w łazience. Gdy tylko wyszłam z łazienki zeszłam na dół do Dawida zakładać buty.
- Ślicznie wyglądasz.- Powiedział z uśmiechem brunet. Jedynie odwzajemniłam szeroki uśmiech i chwyciłam za torebkę. Ruszyliśmy w stronę domu Karasiova. Po chwili dotarliśmy na miejsce i zapukaliśmy do drzwi. Już słyszeliśmy głośną muzykę, którą przerwał na chwilę krzyk jakiegoś chłopaka.
- Konrad, otwórz do cholery te drzwi!
- Jezuu nie drzyj ryja. Ide już.
Po chwili otworzyły się drzwi a mnie poprostu zamurowało. To nie mogła być prawda. Przez chwilę myślałam, że mi się tylko przewidziało. Ale nie. To był on.
- Co.. ty tu robisz..?-Zapytałam niepewnie wystraszonym głosem
- Wróciłem ze Stanów. Stęskniłem się już za tobą.- Odpowiedział uśmiechając się cynicznie.
Nie wiedziałam co zrobić więc zrobiłam to co zawsze robię, gdy panikuję. Poprostu uciekłam. Chciałam już być w domu, w swoim pokoju, chciałam już wkońcu się rzucić na łóżko i wypłakać w poduszkę. Biegnąc chodnikiem słychałam tylko czyjeś krzyki proszące żebym się zatrzymała, jednak nie zamierzałam stanąć. Rozpoznałam jedynie, że to Dawid biegnący za mną całą drogę aż do domu.
Szybko wbiegłam do domu i w butach pobiegłam do pokoju. Po chwili usłyszałam jak ktoś cicho wchodzi za mną i siada obok mnie, kładąc rękę na moim ramieniu.