piątek, 13 marca 2015

NOWY BLOG

ZAPRASZAM NA MOJEGO NOWEGO BLOGA O DAWIDZIE!!!


http://jestesmoimnowymswiatem.blogspot.com/

http://jestesmoimnowymswiatem.blogspot.com/

http://jestesmoimnowymswiatem.blogspot.com/

http://jestesmoimnowymswiatem.blogspot.com/

http://jestesmoimnowymswiatem.blogspot.com/

niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 30.

Niestety, skończyło się wolne i trzeba się wziąć do roboty. Odpoczęłam trochę i jest lepiej. Teraz muszę wszystko po nadrabiać. Dziś jest poniedziałek. Zdałam sobie z tego sprawę rano, gdy podniosłam telefon. Była godzina 7:00. Musiałam wstać. Opuścić moje ciepłe łóżeczko i kochany pokój. Podniosłam się i ledwo ruszyłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i zamiast siebie ujrzałam potwora. Po chwili się przejrzałam i nie, to jednak moja twarz. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy jak to codziennie rano robię, ubrałam się we wcześniej naszykowane ubrania, lekki makijaż, i gotowa. Wyszłam z łazienki i poszłam na dół. Na stole znalazłam talerz z kanapkami i zdrową sałatką. Mama wie co dobre. Zjadłam posiłek i poszłam na górę się jeszcze spakować. Zrobiwszy to wszystko mogłam iść. Godzina 7:50. Właśnie powinien przyjść po mnie... Właśnie usłyszałam pukanie do drzwi a raczej walenie.
- hej skarbie! - rzucił chłopak dając mi całusa w usta i wchodząc do środka.
- no hej, właśnie się zbierałam.
- to zakładaj szybko buty i chodź. Gotowa na pierwszy dzień w szkole?
- nie koniecznie, wszyscy będą wypytywać co się stało, dlaczego mnie nie było, mogą zauważyć jeszcze jakieś ślady albo coś. Nie chce tam iść. Idziemy do mnie do pokoju? Poleżymy sobie do południa? - przesunęłam się bliżej i zrobiłam prosząca minę.
- niestety kochana, zakładaj buty i idziemy. Naprawdę, będzie dobrze. Nie martw się.
Może Dawid miał racje. W sumie czego się tak obawiać. Dam rade. Zawsze w końcu jakoś dawałam.
Skończyłam się ubierać i mogliśmy wyjść. Złapałam Dawida za rękę i ruszyliśmy do szkoły. Trochę rozmawialiśmy i się śmialiśmy, próbował mnie trochę pocieszyć. Na szczęście mu się udało. Po 5 minutach staliśmy przed dużym budynkiem naszej szkoły. Weszliśmy do środka i udaliśmy się w stronę szatni. Rozebraliśmy się i akurat zadzwonił dzwonek. Szybko poszliśmy pod salę od matematyki. Na szczęście klasa jeszcze nie weszła do środka więc zdążyliśmy. Jak zawsze zajęliśmy swoją ostatnią ławkę. Wszyscy byli zaskoczeni moją wizytą w szkole. Od razu zaczęły się pytania szczególnie ze strony moich znajomych. Wypytywali jak się czuję i czy jest już wszystko okej. Uspokoiłam trochę ich obawy więc resztę dnia było już dobrze. I wcale nie było tak strasznie.
Właśnie była ostatnia lekcja i wychodziliśmy ze szkoły. Nie byłam dzisiaj z nikim umówiona więc ruszyłam w stronę domu.
- Czekaj, czekaj, czekaj! -momentalnie się odwróciłam.
- Dawid, Wrzosek, Daniel, co wy tu robicie?
- Dzisiaj mamy wspólny wypad ale zanim pójdziemy Dawid koniecznie musiał Cię dorwać. -odpowiedział mi na pytanie Daniel.
- No właśnie.. Szykuj się! Dzisiaj, godzina 19;30, ubierz się jakoś spoko bo mam dla ciebie super niespodziankę. Tym razem będę punktualny... -zwrócił się do mnie tym razem Dawid.
- No.. okej..? -odpowiedziałam niepewnie. mogę się po nim spodziewać wszystkiego.
- To dobrze, że się zgadzasz. Lecimy, do zobaczenia! -powiedział zadowolony, pocałował delikatnie i przytulił na pożegnanie.

Godzina 18:30, powinnam się już jakoś ubierać i szykować. Miałam się jakoś ubrać więc założyłam krótką, imprezową sukienkę, zrobiłam szybki i trochę mocniejszy makijaż, podkręciłam włosy i w sumie byłam gotowa. Zaraz miał przyjść po mnie Dawid. Usiadłam na fotelu w salonie i zaczęłam coś przeglądać na telefonie.
Przerwało mi pukanie do drzwi ruszyłam się żeby otworzyć mojemu kochanemu chłopakowi.
- Hej skarbie, już wycho.... Nie.. nie wierzę! -zamurowało mnie.
- No hej "skarbie" haha. Tego się nie spodziewałaś co?
- Rose! Bożę jak ja cholernie tęskniłam! Ale co ty tu robisz? Jak to możliwe? -rzuciłam się na przyjaciółkę mocno ją przytulając, za nią dostrzegłam Dawida stojącego za nią i opierającego się o barierkę, bacznie przyglądał się mojej reakcji i śmiał z tego co robię.
- Przyjechałam za namową Dawida, Zaproponował żebym przyjechała Was chociaż odwiedzić, powiedział, że jest teraz u ciebie trochę ciężko i przyda ci się moje wsparcie... I oto jestem! -zaśmiała się i ponownie przytuliła.
- Dawid.. dziękuję ci! Jesteś najlepszy! Kocham cię, najbardziej na świecie. -podeszłam do Dawida i powiedziałam mu prosto w oczy co o nim myślę, po czym namiętnie pocałowałam i wtuliłam się w jego ciało.
- Też cię kocham księżniczko... -wyszeptał mi na ucho.
- Ej, ej, ej.. starczy już może tego zakochańce, ruszamy na impreeezę! -zaproponowała Rose. Od razu się uśmiechnęłam do niej, objęłam ramieniem, a drugą ręką chwyciłam za dłoń Dawida.
- No to ruszmy się!
Zamówiliśmy taksówkę i ruszyliśmy w stronę klubu. Zabawa była świetna, spędziliśmy razem świetnie czas. Kurcze, jak mi brakowało tej wariatki. Resztę alohy spotkaliśmy już w klubie. Nareszcie już wszyscy mogli poznać Rose. Przetańczyłam z Dawidem kilka piosenek, kilka z przyjaciółmi, i padłam. Udałam się do barku po coś do picia. Po chwili dołączył do mnie mój kochany chłopak który już chyba niezbyt trzeźwo myślał ale jeszcze jakoś się trzymał. Napiliśmy się trochę i odpłynęliśmy.

Obudziłam się rano, ale chwila... gdzie? Czy to jest dom Dawida? Na to wygląda. Wnioskuję to po tym że obok leży sam Dawid. Szturchnęłam chłopaka żeby się obudził.
- Dawid, co my tu robimy?
- księżniczko błagam daj spać. -wymamrotał coś i przekręcił się na drugi bok plecami do mnie. Jak zawsze nie dałam na wygraną i męczyłam go dalej dopóki się nie podniósł i nie usiadł obok mnie.
- Trochę się nawaliliśmy z tego co słyszałem i przywieźli nas tu, żeby twoja mama nie widziała cię w takim stanie. -wytłumaczył spokojnie.
- No dobra.. ale coś zrobiliśmy? Czy raczej nic nie odwaliliśmy?
- nie wiem, nie byłem bardziej trzeźwy od ciebie. Pamiętam jedynie jak Wrzosek zamawiał nam taksówkę i kazał tu przywieźć. Możemy się już położyć? Głowa mnie cholernie nawala. -powiedział i zanim odpowiedziałam znów leżał. Gdy spojrzałam na godzinę była 12. Położyłam się jeszcze na chwilę obok chłopaka żeby odpocząć.
Odpoczynek przerwał nam telefon do Dawida. Dawid jeszcze spał więc żeby go nie obudził odebrałam.
- No hej Wrzosiu, co tam?
- Pati? A ja nie dzwoniłem do Kwiata?
- No tak ale śpi to odebrałam. Chciałeś coś?
- No chciałem... opowiedzieć wam jaką to mieliście wczoraj super zabawę. cieszcie się, że odesłałem was do domu zanim przyjechała policja bo nie najlepiej by było szczególnie z Dawidkiem.
- Ale co?! Wrzosek gadaj co się stało wczoraj na imprezie! -serce mi zamarło, Dawid mógł pod wpływem zrobić wszystko, a policja? Nie będzie chyba za ciekawie, a prznajmniej tak mi podpowiada moja intuicja która raczej się nie myli.

wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 29.

Resztę dnia oglądaliśmy filmy i śmialiśmy się z dziwnych rzeczy w internecie. Ja nie ruszałam się z pokoju cały dzień, jedynie do łazienki czasem. Natomiast Dawid mi ciagle pomagał i przynosił ciagle cos do picia, jedzenia albo leki. Oglądaliśmy chyba już kolejny film, kiedy do Dawida zadzwonił telefon.
- słucham? Aha.. No dobra... Okej okej rozumiem, siema.
- co jest Dawid? Kto dzwonił?
- Igor dzwonił, jutro mam się stawić w jakieś śniadaniowce o 10.
- ale to jest konieczne? Dlaczego?
- media zainteresowały się tym, dlaczego nie daje znaku życia i odwołuje wszystkie koncerty, wywiady i spotkania. Muszę sie jakoś wytłumaczyć z uśmiechem jak gdyby nigdy nic żeby dali nam spokój. Nie wiedza jeszcze ze mam dziewczynę i nie chce zeby wtrącali się w moje życie prywatne dlatego powiem im tam coś że się rozchorowałem ale wszystko u mnie git.
- no okej.. - nie powiedziałam juz nic tylko polozylam się na ramieniu chłopaka. Po chwili zasnęłam.

Gdy się rano obudziłam nie było już Dawida. No tak, przecież miał jechać na jakiś wywiad. Od razu spojrzałam na zegarek i włączylam telewizor. Od razu znalazłam program gdzie ma się niebawem pojawic Dawid. Polozylam się więc znów wygodnie i czekałam aż wszystko się zacznie.
- Dziendobry. dziś z nami jest idol nastolatek, Dawid Kwiatkowski! -ah te formułki każdego dnia. Codziennie to samo. Tylko inne osoby.
- Dawid, chcieliśmy się zapytać dlaczego jestes ostatnio taki niedostępny. Fani się martwią, odwołujesz koncerty. Co się dzieje?
- naprawdę nie ma się o co martwić, poprostu byłem chory, jak każdy człowiek czasem bywa. A moi fani mi ufają i mam nadzieje, że niedługo dowiedzą się pewnych rzeczy o których wiedzieć powinni.-aż mnie zemdliło. Dawid chce o nas powiedziec fanom? Oni wiedzą jednanie że się przyjaźnimy i przez to miałam juz kiedys kłopoty a co dopiero jak sie dowiedzą że jest cos jeszcze. Zjedzą mnie chyba.
Wywiad się skończył a ja czekałam na mojego księcia z bajki który zaraz powinien wrócic.
- hej kochanie! -Oo! Zjawił się jak na zawołanie.- cos nie tak? -spojrzał na moją minę i chyba zauważył że się martwię.
- Dawid... Ty nsprawdę chcesz mnie fanom przedstawic?
- no myślałem nad tym, byłoby łatwiej bo moglibyśmy dodawać normalnie zdjęcia, nie trzeba byłoby się ukrywać ani nic takiego.
- Dawid, one mnie zjedzą.
- spokojnie, są naprawdę wyrozumiałe i chcą dla mnie jak najlepiej. -złapał mnie za rękę i pocałowal w czoło. Uspokoiło mnie to trochę. Może i ma racje, w sumie co będzie to będzie. Kiedys i tak się chyba dowiedzą.

Minęło już kilka dni. Cały czas leżałam w domu z Dawidem i odpoczywałam. Byłam mu bardzo wdzięczna że zgodził się zostać ze mną i dotrzymać mi towarzystwa przez ten czas. Była sobota. Niestety... Dzisiaj mieliśmy się stawić na rozprawie w sądzie. Trzeba to wszystko wyjaśnić. Nie wiem jak to wytrzymam, i jak zareaguje na widok Oliwii. Nie wiem tez czy się powtrzymam żeby nie powiedziec jej paru niemiłych lecz prawdziwych słów. Na codzień jestem bardzo spokojną osobą, jednak mam też swoje granice które ona już dawno chyba przekroczyła.
- jesteś gotowa kochanie? Jak się czujesz?
- Dawid.. Nie jestem raczej gotowa, nie chce tam iść.
- wiesz, że musimy. Trzeba to wszystko wyjaśnic. Nic się nie bój, będę tam z tobą.
- dziękuje. - odpowiedziałam i wtulilam się w chłopaka.
- to co, zbieramy się?
- no dobra. -westchnęłam i wyszłam powoli z domu. Jak ja dawno nie czułam tego świeżego powietrza. Długo nie wycjodzilam z domu. Chyba juz jakieś dwa tygodnie. Ostatnio gdy wyszłam z domu zostałam własnie porwana.
Wsiadłam do samochodu i zajęłam miejsce z tylu. Mogliśmy ruszać. Zawsze wydawało mi się że sąd jest trochę dalej ale niestety dojechaliśmy tam dość szybko. Jak dla mnie za szybko. Po chwili musiałam wysiąść z samochodu i wejść do dużego budynku. Minęliśmy pare sal i stanęliśmy przed drzwiami na końcu korytarza. Była tabliczka z napisem "sala rozpraw", to wlasnie to kazała nam się skierować pani indormujaca nas gdzie i kiedy mamy się tu zjawić. Usiadłam na krzesełku obok Dawida i moich rodziców. Oczywiście oni tez przyjechali tu ze mną samochodem o czym nie wspomniałam. Wybiła godzina 11:00 i ktos otworzył drzwi i wywołał nasze nazwiska. Weszliśmy i zajęlismy swoje miejsca. Niestety po chwili wprowadzono też Oliwię. Przesłuchano każdego po kolei, Oliwia tłumaczyła się jak dziecko, na całe szczęście nikt jej nie uwierzył. Wszystko poszło po naszej myśli, dostałam wysokie odszkodowanie a oliwię zamknięto na kilka miesięcy a gdy odsiedzi swoje będzie zamknięta w ośrodki psychiatrycznym. Po nie całej godzinie wyszliśmy z sali.
- jejku Dawid tak się cieszę że już po wszystkim! -powiedzialam z radością i zarzuciłam chłopakowi ręce na szyję.
- mówiłem ci że nie ma się czego obawiać. Juz wszystko bedzie dobrze. -objął mnie lekko w talii i delikatnie pocałował.
- dobra zakochańce, ruszcie się lepiej do domu bo nie zamierzam tu siedzieć ani chwili dluzej. - naw obok zjawił się moj tata, akceptował Dawida i nawet go chyba polubił. Fajnie że wszyscy nas zaakceptowali. No może prócz Oliwii.
Wyszliśmy z sądu zadowoleni i pojechaliśmy do domu odpocząć. Odpoczywalam już cały tydzień ale  nie ma się co dziwić. Byłam w strasznym stanie po takim długim czasie przekazanym w jakieś piwnicy. Należał mi się odpoczynek. A już za dwa dni koniec tego do tego dobrego i do szkoły. Muszę sporo nadrobić. O tym co się stało wiedzą tylko nasi przyjaciele którzy odwiedzili mnie kilka razy. Nie mogli niestety za czesto wpadać bo mają swoje obowiązki. Jednak reszta klasy nie wie dlaczego tak zniknęłam i nie jestem pewna czy im powodziec. Może poprostu powiem im że się rozchorowałam.

-------------------------------------
Od autora: z góry przepraszam że dlugo nie dodawałam rozdziału ale byłam mocno chora i ledwo żyłam, nie byłam w stanie funkcjonowac. Jak się czułam tak jakoś w miarę to pisałam po kawałku wieczorami i dzisiaj się jakoś wyrobiłam i dodaje :) miłego czytania i piszcie czy nie zepsułam rozdziału.
Bardzo wam dziękuję za ponad 3000 wyświetleń! i jak ktoś chciałby być informowany o rozdziałach na bieżąco to dodawajcie mnie na fb i napiszcie że byście chcieli to będę was informować :)
https://www.facebook.com/agata.mirowska.71 Mój facebook tutaj
Komentujesz = MOTYWUJESZ

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 28.

Gdy otworzyłam oczy i lekko się podniosłam otaczała mnie tylko ciemność. Strasznie bolała mnie głowa więc znów opadłam na zimną, betonową podłogę. Po chwili usłyszałam kroki i do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna.
- Tu jest! Znaleźliśmy ją! -krzyknął od razu poczym zwrócił się w moją stronę.
-spokojnie, już nic ci nie grozi, jesteśmy z policji. Zaraz cię stąd zabierzemy. -powiedział od razu zakładając na mnie swoją kurtkę. Czułam się strasznie, wszystko mnie bolało i byłam chyba długo nie przytomna bo nic nie pamiętałam. Czułam jedynie ból, zimno i odwodnienie.
Po chwili przyszła grupa policjantów i powoli wynieśli mnie na zewnątrz. Dość długo szli więc wnioskuję, że przebywałam w jakieś piwnicy. Pomogli mi wejść do samochodu i zawieźli do domu.
Wchodząc do środka musieli mnie przytrzymywać żebym się nie przewróciła i od razu zaprowadzili do salonu.
- Patrycja! Kochanie, nic ci się nie stało? Już wszystko wporzadku, będzie dobrze. -od razu podbiegł do mnie Dawid i przytulił tak mocno, że traciłam powoli oddech. Jednak pasowało mi to. Czułam się już bezpieczniej. W jego oczach widziałam łzy. Czyżby płakał? Nie wiem ale czuję że bardzo się martwił bo był w niewiele lepszym stanie psychicznym niż ja.
- tak się martwiłem, przepraszam, to przeze mnie. -szeptał mi cos na ucho przez łzy nadal nie puszczając.
- Dawid, proszę, chodźmy do pokoju na chwile. -powiedziałam cicho ale naszczęście usłyszał. Powiedział tylko moim rodzicom, Adrianowi i policji że pójdzie mnie już położyć
Do pokoju. Wziął mnie na ręce i wniósł po schodach kładąc powoli na lozku i zamykając drzwi. Usiadł na brzegu łóżka głaszcząc mnie po głowie. Dobrze wiedział że mnie to uspokajało. Przykrył mnie kołdrą i zasnęłam.

*Oczami Dawida*

Następnego dnia pati nie przyszła do szkoły tak jak się umawialiśmy. Zaniepokoiłem się i poszłam do  niej do domu. Jej mama powiedziała mi że wczoraj nie wróciła do domu i myślala że została u mnie na noc. Dobrze wiedziałem czyja to sprawka. Tylko Oliwia mogłaby się podsunąć tak daleko. Kiedys byliśmy razem, ale to kilka lat temu. Potem zerwałem z nią a ona była zrozpaczona, ale po jakimś czasie zniknęła. Zależało jej chyba na mnie bo ponoć bardzo to przeżywała, ale nie kochałem już jej, nie kochałem nigdy. Były to głupie zakłady z kolegami typu "poderwiesz ją, stawiam ci piwo." Zresztą zakłady ustalaliśmy z Wrzoskiem i denym. Niestety ona naprawdę mnie pokochała. Gdy zobaczyłem ją w naszej klasie od razu mnie zemdliło bo wiedziałem że będą z nią tylko kłopoty. A już się cieszyłem że zniknęła. Poprosiłem ją żeby nie mówiła nic patrycji i żeby o wszystkim zapomniała, jakby nic się nie wydarzyło. Obiecała mi to ale powiedziała że pożałuje. Pożałuje przeszłości i nie tylko ja, ale też ucierpi reszta.
Dlatego od razu po zniknięciu patrycji zadzwoniłem na policję i zaczęto jej szukać. Szukali jej chyba z tydzień a ja odchodziłem od zmysłów z każdym dniem. Wkońcu policja zaczela śledzić oliwie która doprowadziła ich do starych magazynów na końcu miasta. Oliwie aresztowano i zamknięto a Patrycję znaleziono gdzieś w piwnicy. Jeszcze czeka nas rozprawa sądowa ale narazie najważniejsza jest Patrycja i jej zdrowie. Musi odpocząć. Jest cała pobita i w siniakach, ma wiele ran od jakiegoś noża czy czegoś. Co oni jej tam robili. Nie chce żeby cierpiała w szpitalu, bo wiem że ich nie lubi, dlatego poprosiłem lekarza o opiekę domową. Mam nadzieje że Patrycja mnie zrozumie i wybaczy a przede wszystkim wróci do zdrowia. Narazie zostanę z nią i posiedzę z nią tydzień w domu, dotrzymam jej towarzystwa i zaopiekuje się nią. Położyłem się obok niej i zasnąłem. Wierzę, że będzie dobrze.

* Oczami Patrycji *

Gdy się obudziłam było już jasno a ja leżałam u siebie w pokoju. Obok mnie zastałam śpiącego jeszcze Dawida. Nadal wszystko mnie bolało i nic nie pamiętałam. Postanowiłam obudzić w takim razie Dawida, może mi cos przypomni. Pocałowałam go delikatnie w usta żeby się obudził. Niewiele to pomogło więc zaczęłam go łaskotać. Na niego tez ta metoda jak widzę działała.
- hej słonko, jak się czujesz? -zapytał z troską w głosie, przytulił mnie i dał mi buziaka w policzek.
- trochę lepiej ale nic nie pamietam. Co się stało? -w tym momencie Dawid zaczął mi opowiadać całą historie. Na sam koniec przepraszał i prosił zebym nie była zła. Zachował się podle wobec tej Oliwii ale był jeszcze wtedy młody, ona zbyt to chyba rozpamiętuje. Jest jakas psychiczna. Nie powinna obwiniać i mścić się na mnie za swoją przeszłość. Nie mogę być zła na Dawida ponieważ poniekąd uratował mi życie, ale mam nadzieje że nie zachowa się wobec mnie tak jak wobec Oliwii. Jednak teraz wiem że ona może być zdolna do wszystkiego. Dobrze że ją zamknęli. Teraz najgorsza będzie rozprawa sądowa.
- to nie twoja wina. Dziękuje że zadzwoniłeś po policję. -powiedziałam tylko do Dawida i wtlulilam się mocno w jego ciepłe ciało.

---------------------------------------------
Od Autora: Przepraszam was, byłam na wyjeździe ale w drodze powrotnej jakoś w samochodzie napisałam. trochę wyjaśniłam w tym rozdziale pare spraw i mam nadzieję że jakoś da się to przeczytać i nie jest aż tak źle :D
komentujesz = motywujesz 

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 27.

Po godzinie otrzymałam od Dawida filmik z reakcją ich rodziców. Oczywiście mnie też nie ominęło mnóstwo pytań ze strony rodziców. Wytłumaczyłam im wszystko po kolei a oni nie mieli wyjścia i musieli to zaakceptować. Następnego dnia gdy przyszliśmy do szkoły Dawid przywitał się ze mną całusem przez co od razu nasi przyjaciele wpadli że jesteśmy razem. Ciekawa jestem dlaczego nie byli wcale zdziwieni. Na szczęście im to nie przeszkadzało.
Dużo się działo i chyba nie wspomniałam że kilka dni temu wyszła pierwsza płyta Dawida. Oczywiście my dostaliśmy już w dniu premiery krążek do ręki. Płyta genialna a ja jak zawsze byłam chyba jeszcze bardziej podjarana niż Dawid. Jestem z niego mega dumna ale zaczynam się trochę obawiać. Płyta wiąże się z trasą koncertową a gdy miał już kilka koncertów po "Biegnijmy" to już mi go strasznie brakowało. Teraz ma wyznaczone terminy na podpisywania i Igor daje nam znać o koncertach. Dopiero wiadomo o kilku a ma być ich około 150. Nie wiem jak ja to przeżyję. I nie wiem jak Dawid poradzi sobie z koncertami i szkołą na raz.Ale jakoś się ułoży.
Jestem z Dawidem już kilka dni Wszyscy w klasie wiedzą o naszym związku. Narazie Oliwia mnie bacznie obserwuje i wyczuwam, że mocno mnie nie lubi. Trudno. Jej problem, ja jej nic przecież nie zrobiłam. Zresztą co mnie to obchodzi.
Dzisiaj po szkole idę do Dawida robić pracę na biologię. Wyszliśmy więc ze szkoły razem trzymając się za ręce jak te wszystkie "słodkie pary" i udaliśmy się w stronę ciepłego domu Dawida. Gdy doszliśmy to pierwsze co zrobiłam, to rzuciłam się n łóżko w jego pokoju. Liczyłam że Dawid przyjdzie tu do mnie ale niestety usłyszałam tylko jak krzyczy z dołu czego bym się napiła. Powiedziałam żeby zrobił mi herbatę i wróciłam do leżenia. Dawida dość długo nie było więc musiałam czymś się. Zająć na stoliku przy łóżku leżał jakiś zeszyt więc wzięłam go bez zastanowienia. Były tam jakes niedokończone kawałki utworów, chyba już szykuje się na nową płytę albo złapała go wena twórcza. Dopiero wydał pierwszą i nowej szybko nie będzie więc raczej ta druga opcja wydaje się bardziej prawdopodobna. Do jednego kawałka były też nuty więc wzięłam gitarę spod okna i zaczęłam coś grać i śpiewać.

Sam już nie wiem, czemu chowasz się,
Każdy uśmiech zdradza, twoją grę.
Uwierz wiem doskonale, czym zaskoczyć,
Zrobię tak jak chcesz.
Swoją drogą będę szedł,
 kiedyś znowu spotkasz mnie
Może być za późno, na ten lot
Teraz powiedz czego chcesz.

Odłożyłam na chwile gitarę i usłyszałam że ktoś klaszcze. W drzwiach stał oparty o framugę Dawid i przyglądał mi się pilnie z uśmiechem na twarzy.
- A ty co się tak cieszysz? Chodź tu lepiej bo umieram z nudów. -chłopak podszedł do mnie i położył się na łóżku obejmując mnie ręka w pasie.
- Wiesz że ślicznie śpiewasz co nie?
- nie nie wiem. Nic w tym wyjątkowego.
- co ty gadasz, jutro dzwonię do Igora i załatwiam ci jakis kontrakt.
- co?! Ty sobie chyba jaja ze mnie robisz. Dawid, ja się boję sławy, show biznesu, opinii i krytyki ludzi. Nie jestem na to taka odporna jak ty i już po chwili hejterzy ściągną mnie na ziemie. To nie dla mnie.
- Pati, ludźmi się nie warto przejmować bo oni sami lepsi nie są. Siedzą przed komputerem i piszą co pomyślą. Poza tym ciebie nie będzie nawet za co zhejtowac bo jestes idealna. I moja. -dodał poczym podniósł się i mocno przytulił od tylu dając buziaka w policzek.
Chwilę pospiewaliśmy, pośmialiśmy, zrobiliśmy prace na biologię, i zanim się obejrzałam było późno i musiałam wracać.
- Dawid, ja muszę iść. Widzimy się jutro w szkole.
- no dobra... -powiedział nie chętnie przyglądając się jak zakładam buty. Podniosłam się wkoncu i pocałowałam chłopaka w usta. Miałam już wychodzić kiedy Dawid mnie złapał i przyciągnął znowu do sobie pogłębiając pocałunek.
- do zobaczenia jutro kochanie. -powodzial a ja tylko odwzajemnil uśmiech i ruszyłam w stronę drzwi.
- do jutra! -krzyknęłam tylko wychadząc i ruszyłam w stronę domu. Było już lekko ciemno ale bez przesady. Daleko też nie miałam. Idąc uliczką usłyszałam tylko wielki huk i ogromny ból a dalej była już tylko ciemność. 

piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 26.

Gdy się obudziłam i ledwo podniosłam z łóżka zobaczyłam że Dawid leży obok nnie. Nie mogę uwierzyć w to, że jesteśmy razem. Do teraz się zastanawiam jak wyszło ze mnie tyle odwagi żeby przyznać się przed nim, że go kocham. Do tej pory jedynie miałam na to nadzieję gdzieś na dnie serca. Jest to najlepszy prezent urodzinowy jaki kiedykolwiek dostałam i jest owiele cenniejszy niż rzeczy materialne. Teraz tylko będzie trzeba o tym powiedzieć przyjaciołom i cieszyć się życiem póki  jest tak wspaniałe jak teraz. Właśnie, moi przyjaciele. Zostali chyba u mnie na noc więc przydałoby się żebym zeszła chociaż zobaczyć jak żyją.
Musiałam przerwać moje przyglądanie się śpiącemu Dawidowi, co zawsze lubiłam robić, i zejść na dół. Pocałowałam chłopaka licząc na to że śpi, i wstając poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i ściąga znowu na łóżko. 
- a ty gdzie? -zapytał ze śmiechem Dawid przytrzymując mnie żebym nie wstała.
- a ty nie śpisz? Na dół chciałam zejść. 
- no poleż jeszcze chwile księżniczko to zejdę z tobą. -wymamrotał Dawid obejmując mnie ramieniem i wtulając głowę w moje ciało.
 Zgodziłam się jeszcze chwile zostać, w sumie nie miałam nawet jak teraz wstać, ale po 15 minutach ściągałam już Dawida z łóżka na siłę.
- no wstawaj nooo... Chodź zobaczyć co z resztą. -szturchałam co chwile Dawida w bok licząc na to, że za którymś razem wstanie.
- nie chce mi się nooo.. -odpowiadał mi co chwile Dawid śmiejąc się i przedrzeźniając mnie. Wkońcu nie wytrzymał i zaczęła się wojna na łaskotanie. Dobrze wiedział co zrobić żebym śmiała się jak głupia.
Gdy minęła jakaś godzina wkońcu zmusiłam go żeby wstał i zszedł ze mną do znajomych. Ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu nikt nie leżał na podłodzez. Wręcz na odwrót, wszyscy żywi choć z kacem gadali, sprzątali w salonie a dziewczyny robiły śniadanie. Było to dla nas zaskoczenie bo na ostatniej imprezie tak się nie skończyło. Ale w sumie chciałabym codziennie po zejściu na dół spotykać moich kochanych, roześmianych przyjaciół.
- Ooo, wstali zakochańce. -zaśmiał się daniel na co skarciłam go wzrokiem licząc na to, że o niczym nie wie i próbuje mi dogryźć.
- dobra, dobra idźcie lepiej do kuchni na żarcie. -nie odpowiadając mu poszliśmy posłusznie i usiedliśmy przy stole aż dziewczyny przestaną się śmiać i zwrócą na nas uwagę. Po chwili przestały i podały nam śniadanie. Zjedliśmy płatki z mlekiem i dokończyliśmy sprzątać dom. Po jakiś dwóch godzinach wszystko lśniło a nasi przyjaciele zbierali sie juz do domu. Gdy byli już ubrani żegnali się ze mną i Dawidem pokolei wychodząc z domu. Ostatnia wyszła Magda która przytuliła mnie na pożegnanie i szpnela do ucha
- jak byś chciała o czymś pogadać, o czymś co się zmieniło wczoraj to daj znać.-poczym puściła mi oczko i wyszła. Coś mi się wydaje że się domyśliła. Może powinnam powiedzieć chociaż jej. Pogadamy z nimi może jutro, raczej nie będą mieli nic przeciwko naszemu związku.
- ej, co jest? -zapytał Dawid obejmując mnie od tyłu w pasie i całując w policzek.
- chyba Madzia już wie, trzeba z nimi jutro pogadać.
- domyśliła się? Myślałem że jest głupsza. -zaśmiał się Dawid.
- haha niestety to nie karla.
Całe niedzielne popołudnie spędziliśmy z Dawidem oglądając jakieś filmy i gadając o wszystkim. Przez chwile się obawiałam, że jak będziemy razem to zacznie się robić czasem nie zręcznie i dziwnie a tu jednak jest jeszcze lepiej niż było. Może dlatego że nie musimy się powstrzymywać i niczego ukrywać? Nie wiem ale jest idealnie.
- Patrycja! Wróciliśmy! - usłyszałam głos mamy zbliżającej się do mojego pokoju poczym momentalnie podniosłam się z Dawida. Po mojej przygodzie z Konradem nie chce, aby mama wiedziała że znowu mam chłopaka i niepotrzebnie się o mnie martwiła.
- cześć. -powiedziałam do mamy stojącej w drzwiach.
- Oo.. Dzieńdobry Dawid. A gdzie reszta waszych znajomych.-zwrocila się do Dawida olewając moje  przywitanie.
- Dzieńdobry pani. Reszta już poszła do domu.-odpowiedział jej z uśmiechem.
- a co z tobą? Nie martwią się rodzice?
- nie, raczej nie. Chciałem jeszcze chwile posiedzieć z Pati i niedługo też się zbieram.
- no dobrze, to ja wam nie przeszkadzam już. - odpowiedziała i wyszła z pokoju.
- a może powiedzieć jakoś twojej mamie? -zawrócił się już do mnie Dawid.
- no nie wiem... Myślisz że to dobry pomysł?
- jak jeszcze dziś powiesz o nas swoim rodzicom, to ja powiem swoim.
- no okej... Ale nagrywasz ich reakcje. -zasmialam się.
- haha niech ci będzie. A teraz lecę. Pójdziesz mnie na dół odprowadzić?
- pewnie, chodź. - Dawid złapał mnie na rękę i pociągnął żebym wstała. Zeszliśmy na dół i Dawid zaczął się ubierać. Gdy był juz gotowy zbliżył się do mnie i namiętnie pocałował. Co za kretyn, dobrze wiedział że patrzy na nas ciągle moja mama. Uśmiechnął się zadziornie a ja skarciłam go wzrokiem.
- do jutra kochanie! Dowodzenia pani! -krzyknął i wyszedl. Czyli czekam na filmik od niego.

-----------------------------
Od autora: taki trochę krotki i nieciekawy ale wbrew pozorom długo go pisałam.
I dziękuje bardzo za ponad 2000 wyświetleń!
Komentujesz= MOTYWUJESZ. 

środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 25.

Gdy rano sie obudziłam spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 25 listopada 2013 rok, godzina 10:15. Była to sobota od razu się uśmiechnęłam sama do siebie. To juz dziś. Juz dziś zostanę 17 latką. Z jednej strony fajnie, jestem coraz bliżej osiemnastki, a z drugiej nie chcę miec osiemnaście lat dlatego im bliżej tego dnia, tym gorzej. A niestety w każde urodziny przypominam sobie ile mam lat, jednak cieszę się narazie tym dniem i nie patrzę w przyszłość. Muszę na chwilę obecną przygotować zajebistą imprezę. Porozdawalam wszystkim moim znajomym zaproszenia i napisałam że mogą wziąć ze sobą jedną osobę towarzyszącą dzięki czemu zbierze się więcej osób. Postanowiłam zrobić domówkę a do jakieś wynajętej restauracji dopiero za rok. Kurczę, dlaczego ciagle myśle o przyszłości? To chyba nie za dobrze... Mniejsza z tym. Wstałam i poszłam na dół przywitać sie z rodzicami. Weszłam do kuchni i usłyszałam głośne "STO LAT!". Rodzice wraz z Adrianem stali przede mną z tortem w ręku. Za to ich kochałam. Wiedzieli zawsze co powoduje uśmiech na mojej twarzy. Podziękowałam im i przytuliłam każdego z nich. Po chwili Adrian odszedł na moment i szybko wrócił z dużą paczką w rękach.
- to najlepszego siostra! -powidzial i wręczył mi pudło. Spokrzalam na niego i niepewnie otworzyłam pudełko, a wtedy ujrzałam małego szczeniaka mopsa.
- jejku! Dziękuje wam! Kocham was! -powiedzialam z niedowierzaniem. Od małego kochałam zwierzęta i chciałam miec pieska. To było zawsze jedno z moich marzen ale nigdy nie mogłam miec zwierzaka bo szkoła, obowiązki, spacery itp.
- tylko opiekuj się nim dobrze.
- obiecuje mamo! -powiedziałam i wzięłam pieska na rękę. Muszę wymyślić jakieś imię. Hmm.. Pomyśle nad tym jeszcze z dziewczynami. One może mi cos doradzą.
Weszłam w głąb kuchni i zjedliśmy po kawałku tortu. Świetne śniadanie, nie powiem. Potem mama zaczęła sprzątać i przygotowywać imprezę a ja jej pomagałam. Co chwile pytałam co mam zrobić i w czym pomóc bo ona zawsze wiedziała lepiej. Ale zanim się obejrzałam zrobiła się już godzina 15. Za godzinę przychodzą goście. Musiałam się ogarnąć trochę i wyszykować. Przecież w dresach im się nie pokażę. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Potem musiałam zrobić tylko mocniejszy makijaż, przebrać się w moją krótką, czarno białą sukienkę i podkręcić włosy. Gdy byłam gotowa włożyłam szpilki i zeszłam a dół. Chyba nie wyglądam najgorzej bo rodzice lekko zaniemówili.
- słonko, jak ty nam szybko rośniesz. -powiedział tata i mnie przytulił.
- to przez wysokie buty tato.
- wiesz że nie o to mi chodzi. -zaśmiał się i puścił mnie. Mama jeszcze tylko skomentowała mój wygląd, dała buziaka w policzek i wyszła z tatą z domu, żeby nie przeszkadzać w imprezie. Adrian w sumie nawet nie wiem czy zostaje czy idzie do jakieś dziewczyny albo kolegi jakiegoś.. Nie wiem ale  nawet jak zostanie to spoko. Pomimo że jesteśmy rodzeństwem uważam że jest bardzo spoko osobą, lubimy się, nie nagadujemy na siebie i raczej lubimy spędzać spędzać razem czas. Nie zna on niestety moich znajomych więc nie wiem czy zostanie ale niech już sobie robi co chce.
Usiadłam na chwile na kanapie i spojrzałam na telefon leżący obok. Była już 16 więc długo nie posiedziałam bo akurat zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i otworzyłam drzwi a zanim zdazylam coś powiedzieć usłyszałam jak grupka ludzi przekrzykuje się nawzajem życzeniami i rzuca mi sie na szyje. Był do Daniel, wrzosek, Michniewicz, Sara, Grzesiu, Niklas, Karla, Głuszko i kilka osób które przyszły z nimi jako towarzysze. Były to raczej osoby które znałam ze szkoły więc jest okej. Przywitałam się ze wszystkimi, podziękowałam za życzenia i otworzyłam prezentu od nich. Mogli juz się rozgościć a ja czekam dalej na kolejne osoby. Najbardziej brakowało mi chyba Dawida i zrobiło mi się trochę przykro że nie ma go ze znajomymi i jeszcze tutaj nie przyszedł. W ten sposób zbierało się coraz więcej osób i przyszła rownież dziewczyna, którą poznałam w nowej klasie. Polubiliśmy się wiec oczywiście została zaproszona ale nie znała ona moich problemów tak dokładnie jak moi przyjaciele co zauważyłam jak przyszła i jako osobę towarzyszącą wzięła ze sobą Oliwię. Od razu zrobiło mi się słabiej ale jakoś przeżyje. Wpuściłam je do środka i już miałam zamykać drzwi kiedy usłyszałam że ktos biegnie i poznałam ten kochany głos. O czym ja w ogóle myślę, odbiło mi chyba na punkcie Dawida. Ale co ja poradzę, póki nikt o tym nie wie jest dobrze.
- zaczekaj kochana! Mnie nie wpuścisz do domu? -powiedział wpadając do domu ze śmiechem.
- szybko na górę chodź! Muszę ci złożyć życzenia.
- a nie mozesz tutaj?
- nie. -odpowiedział tylko i zanim się zapytałam o co mu chodzi zdążył mnie już pociągnąć szybko za rękę do pokoju. Zamknął drzwi za nami i głęboko odetchnął. Chyba się trochę zmęczył tym bieganiem. Stanął na przeciwko mnie i złapał za ręce.
- więc tak. Wiesz dobrze że nie umiem składać za bardzo życzeń ale postaram się. Chciałbym ci życzyć wszystkiego najlepszego, spełnienia wszystkich marzeń, dużo uśmiechu bo jesteś śliczna jak się uśmiechasz, żebyś miała zawsze wspaniałych ludzi dookoła siebie, żeby nigdy nikt cię nie skrzywdził, bo inaczej ma u mnie przechlapane, żeby twoje oczy juz zawsze miały w sobie ten ciepły blask i żebyś zawsze była szczęśliwa z kimś, kto będzie cię kochał tak mocno jak ja. - gdy to powiedział mnie aż zamurowało a Dawid namiętnie mnie pocałował. Odwzajemniłam długi pocałunek i gdy tylko lekko oderwałam od niego usta wyszeptalam
- też cię kocham, najbardziej na świecie. - wkońcu musiałam mu to powiedzieć i nie mogłam ukrywać tego dłużej. Chłopak uśmiechnal się i jeszcze raz delikatnie pocałował. Po chwili wyjął z kieszeni niewielkie pudełeczko i otworzył. Naszczęście nie był to pierścionek zaręczynowy tylko piękny naszyjnik w kształcie serduszka, z prawdziwymi diamencikami i srebrną literką D w środku. Aż Zaniemówiłam, musiał kosztować nie mało. Dałam radę tylko podziękować i rzucić mu się na szyję. Jednak Dawid po chwili odsunął się i zapiął mi z tylu naszyjnik na szyi. Stanął przede mną i spojrzał głęboko w oczy.
- zostaniesz moją dziewczyną? -wypowiedział słowa, na które czekałam jedynie gdzieś w głębi serca. Polowałam tylko głową a łza spłynęła mi po policzku. Naszczęście to ze szczęścia. Dawid przetarł ją ręką i mocno przytulił.
- kocham cię skarbie. Wszystkiego najlepszego. -powiedział mi tylko na ucho ale przerwał nam dźwięk otwieranych drzwi. Zawsze ktos musi przerwać takie momenty. A gdy się odwróciliśmy i ujrzeliśmy w drzwiach Oliwię patrzącą na nas dziwnym wzrokiem to już w ogóle się zdenerwowałam.
- chodźcie na tort. -powieziala krótko i wyszła.
- co ona tutaj robi?
- Angela przyprowadziła ją jakoś towarzysza.- westchnęłam.
- nie przejmuj się nią w ogóle, olej ją i chodź na tort. -powieział obejmując mnie ciagle w pasie, lekko pocałował w usta i pociągnął za rękę na dół.
Impreza się nieźle rozkręciła. Po zjedzeniu tortu naszczęście i ku mojemu zaskoczeniu Oliwia wyszła i powiedziała jedynie że ją głowa boli. Przeprosiła że nie może zostać i poszła a ja w głębi duszy aż się ucieszyłam. Była ona miła, ale tak strasznie było po niej widać tą nieszczerość, to jaka jest fałszywa. Wolałam się od niej trzymać jednak dalej i cieszylam się, że nie odwali nic na imrezie którą spędzę miło z przyjaciółmi i wspaniałym chłopakiem. Tak dumnie to brzmi. Teraz już nic nie zepsuje tej domówki. Zamknęłam za nią drzwi na klucz i poszłam się bawić w najlepsze. Pół imprezy przetańczyłam z przyjaciółmi i znajomymi a drugie pół z Dawidem. Aloha team nie wiedział jeszcze że  jesteśmy razem dlatego postanowiliśmy im powiedzieć kiedy indziej. Jedynie dziewczyny się chyba domyślały bo patrzyły na nas co jakis czas. Ale były już i tak lekko wypite więc jest szansa że nie będą nic pamietać.
Cały Aloha team nocował tutaj a dalsi znajomi zmyli się do 22. Za to my balowalowaliśmy do 6 nad ranem. Dopiero wtedy jakoś wszyscy usnęli w rożnych pomieszczeniach tego domu, a ja z Dawidem położyliśmy się oczywiście razem u mnie w pokoju. Przytolona do niego mogłabym zasypiać codziennie. Kocham go i wiem, że on kocha mnie. Mam nadzieję, że już zawsze będę mogła czuć jego ciepło, i że zawsze będzie tak wspaniale jak teraz. W tym momencie mogę wymazać z pamięci całą przeszłość, zapomnieć o starych fałszywych osobach, i zacząć żyć nowym, prawdziwym życiem.

------------------------------
Od Autora: przepraszam że rzadko rozdziały ale poprostu ledwo daje sobie radę i mam zarąbanie głowy więc nie wiem kiedy będą się pojawiać rozdziały, ale przede wszystkim KOMENTUJCIE bo to strasznie motywuje, a tej motywacji mi brakuje.