niedziela, 12 października 2014

Rozdział 8.


Gdy się rano obudziłam, nikogo obok mnie nie było. Lekko się podniosłam i rozejrzałam dookoła. Leżałam sobie w pokoju Dawida, lecz po nim nie było ani śladu. Poleżałam jeszcze chwilę, poczym usłyszałam jakiś huk z dołu. Zaniepokoiłam się trochę więc zeszłam po cichu na dół. Zobaczyłam tylko Dawida w kuchni i rozwalony na ziemi talerz. Podeszłam do niego z tyłu i złapałam za ramię
- Jejku, Patrycja, wystraszylem się.-odpowiedział chłopak odwracając się momentalnie w moją stronę.
- Przepraszam. Co ty rozwaliłeś tym razem?
- Chciałem ci zrobić śniadanie, ale coś muszę nad tym jeszcze popracować... -odpowiedział i lekko się zaśmiał. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam zmiatać potłuczone szkło. Po 5 min podłoga była czysta a jajecznica gotowa. Nałożyłam ją na talerzyki i położyłam na stole. Chłopak tylko mi się przyglądał opierając o blat stołu.
- Ty się lepiej nie bierz za gotowanie Kwiatkowski. -odparłam i zaśmiałam się, co on od razu odwzajemnił. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Po chwili mogłam włożyć naczynia do zmywarki. 
- No to co robimy? -zapytał Dawid.
- przede wszystkim muszę się ogarnąć i pokazać w domu. Potem możemy posiedzieć u mnie albo gdzieś wyjść. -powiedziałam na co chłopak się od razu zgodził, więc zaczęliśmy się szykować.
Po nie całej godzinie byliśmy już gotowi do wyjścia. Po drodze do mnie zadzwoniliśmy jeszcze do Wrzoska i Denego, żeby wyszli gdzieś z nami na miasto. Nie spodziewałam się, że zaproponują nam imprezę u Denego. Dawid się od razu zgodził, ja też nie miałam nic przeciwko. W sumie lubiłam chodzić na imprezy a dawno na żadnej nie byłam. W mojej poprzedniej szkole nie miałam żadnych przyjaciół którym mogłabym zaufać. Jedynie jakieś koleżanki z klasy które żadko organizowały imprezy i same na prawie żadne nie chodziły. Jakoś zawsze w klasie byłam taką szarą myszką która nie potrafiła się nawet do nikogo odezwać. Nie potrafiłam zaufać prawie nikomu po tm, co wydarzyło się w mojej przeszłości. Gdy chciałam kogoś poznać, zaprzyjaźnić się chociaż, od razu wracały mi tamte złe myśli. Nikt nie wiedział za bardzo dlaczego wszystkich odtrącam i sama spędzam prawie każdą chwilę. Dlatego dziwię się, że tak szybko złapałam dobry kontakt z Aloha Teamem i idę z nimi na imprezę.
Gdy doszliśmy do mojego domu i zameldowałam się rodzicom, mogłam zacząć wybierać jakieś ubrania. Postanowiłam, że wezmę ciuchy na zmianę i coś do tradycyjnego, lekkiego makijażu i ogarnę się już u Dawida, a w tym czasie pójdziemy gdzieś pochodzić. Do południa chodziliśmy po Gorzowie. Daiwd wybrał trasę przez park i do galerii. Gdy szliśmy  parkową alejką Dawid zatrzymał się przy jakimś murku. Usiadł na nim i westchnął z uśmiechem.
- Kurcze, szkoda że nie mam gitary. Zagralibyśmy coś.
- Ale tu? Tak w parku?
- No a czemu nie? Zawsze lubię tu przychodzić i pograć, pośpiewać. Czasami mam nadzieję, że ktoś mnie wkońcu zauważy.- powiedział po czym wstał i ruszył dalej.
- Może kiedyś spełnię marzenia.- Powiedział tylko w drodze na co nic mu nie odpowiedziałam.
Gdy doszliśmy do galerii zaczęliśmy chodzić po sklepach. Prawie nic mi się nie podobało. Jak zawsze nic ciekawego. Za to Dawid Podchodził to prawie każdych wieszaków z ubraniami. Jakby mógł, to pewnie by cały sklep wykupił. Gdy znudzona spojrzałam na wyświetlacz zrobiła się już 17. Od razu wyszliśmy i poszliśmy do domu mojego przyjaciela. Zaczęliśmy się szykować i ubierać. Dawid po chwili był gotowy a ja siedziałam z pół godziny w łazience. Gdy tylko wyszłam z łazienki zeszłam na dół do Dawida zakładać buty.
- Ślicznie wyglądasz.- Powiedział z uśmiechem brunet. Jedynie odwzajemniłam szeroki uśmiech i chwyciłam za torebkę. Ruszyliśmy w stronę domu Karasiova. Po chwili dotarliśmy na miejsce i zapukaliśmy do drzwi. Już słyszeliśmy głośną muzykę, którą przerwał na chwilę krzyk jakiegoś chłopaka.
- Konrad, otwórz do cholery te drzwi!
- Jezuu nie drzyj ryja. Ide już.
Po chwili otworzyły się drzwi a mnie poprostu zamurowało. To nie mogła być prawda. Przez chwilę myślałam, że mi się tylko przewidziało. Ale nie. To był on.
- Co.. ty tu robisz..?-Zapytałam niepewnie wystraszonym głosem
- Wróciłem ze Stanów. Stęskniłem się już za tobą.- Odpowiedział uśmiechając się cynicznie.
Nie wiedziałam co zrobić więc zrobiłam to co zawsze robię, gdy panikuję. Poprostu uciekłam. Chciałam już być w domu, w swoim pokoju, chciałam już wkońcu się rzucić na łóżko i wypłakać w poduszkę. Biegnąc chodnikiem słychałam tylko czyjeś krzyki proszące żebym się zatrzymała, jednak nie zamierzałam stanąć. Rozpoznałam jedynie, że to Dawid biegnący za mną całą drogę aż do domu.
Szybko wbiegłam do domu i w butach pobiegłam do pokoju. Po chwili usłyszałam jak ktoś cicho wchodzi za mną i siada obok mnie, kładąc rękę na moim ramieniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz