sobota, 27 września 2014

Rozdział 7.


Gdy się rano przebudziłam i spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, była już godzina 12. Miałam z 10 nieodebranych połączeń od Dawida. Postanowiłam, że pójdę się najpierw ogarnąć i zjeść śniadanie a potem do niego oddzwonię. Niestety mi się to nie udało.. Ledwo wstałam i wyszłam z pokoju a już dzwonił mój telefon. Tak jak myślałam, był to Dawid. 
- No nareszcie! Już się martwiłem, że coś ci się stało, czemu telefonu nie odbierasz?
- Bo ja o tej godzinie jeszcze śpię debilu. -powiedziałam poirytowana.
- O 12!?
- yyy... Noo.. Dobra, co chciałeś?
- Chciałem żebyś wyszła dzisiaj z nami gdzieś na miasto, może do Maka pójdziemy, gdzieś połazimy...
- No w sumie czemu nie. O której? I gdzie?
- O 15 w parku? 
- No dobra. To pa.
- Pa!
Rozłączyłam się i poszłam do łazienki. Szybko wzięłam prysznic i zeszłam na dół do kuchni. W domu był tylko Adrian, który miał po południu iść do kolegi, więc musiałam zrobić sobie sama śniadanie. Wsypałam sobie płatki do miski i zalałam mlekiem. Puściłam jakąś muzykę z telefonu i zaczęłam powoli jeść. Gdy skończyłam poszłam się ubierać i szykować do wyjścia. Zrobiło się trochę późno. Choć do parku mam 15 min. drogi, to jednak zawsze wolę być kilka minut wcześniej. Nie lubię jak ktoś na mnie czeka. Zawsze to ja wolałam poczekać. Więc jak było w pół do 15 wyszłam już z domu. Szłam powoli poboczem ulicy ze słuchawkami w uszach. Chwilę później już byłam na miejscu. Rozejrzałam się dookoła wypatrując kogoś znajomego. Nie widząc nikogo poszłam parkową alejką i usiadłam na brzegu fontanny znajdującej się w centrum parku.
Siedziałam chwilę gdy ktoś podszedł do mnie z tyłu i zakrył mi dłonią oczy. 
- Zgadnij kto to! 
- Dawid, ja zawsze rozpoznam twój głos. - powiedziałam i uśmiechnęłam się, choć wiedziałam, że tego pewnie nie zauważył.
- No dobra, zgadłaś. -zaśmiał się i mnie puścił.- Poczekamy jeszcze chwilę na Wrzoska i Madzię i pójdziemy na sheaki do Maka?
- Pewnie.
Chwilę pogadaliśmy, poczym przyszedł wkońcu Wrzosek z Magdą. Chodziliśmy chwilę po parku, śmialiśmy się i robiliśmy z siebie idiotów. Gdy doszliśmy do McDonalda i złożyliśmy zamówienie usiedliśmy przy stoliku. Porobiliśmy sobie kilka zdjęć i pożartowaliśmy. Nagle Dawid wpadł na pomysł, żeby zabrać jeszcze w tym tygodniu resztę Aloha Teamu i pojechać wspólnie na wycieczkę do Warszawy. Wkońcu trzeba korzystać z wakacji. Nie miałam nic przeciwko, lubiłam to miasto, reszta też się zgodziła. Od razu zaczęli wydzwaniać do reszty przyjaciół. Zdziwiłam się jak każdy się zgodził na tą propozycję.
- No to zostało ustalenie daty i planów. -odparła Madzia.
- To możemy pojechać w przyszłym tygodniu. Może na trzy dni? To byśmy pojechali pociągiem, nocowali u rodziców Wrzoska, bo przecież oni mieli chyba gdzieś wtedy jechać na kilka dni. I byśmy spędzili miło chociaż jeden pełny dzień a następnego dnia już do Gorzowa. Co wy na taki pomysł? -Powiedział zadowolony zsiebie Dawid.
- No okej. Tylko trzeba rodziców przekonać i będzie spoko. -Odparłam a reszta się ze ną zgodziła.
Resztę czasu rozmawialiśmy o wycieczce. Chcialiśmy wszystko ustalić, aby napewno wszystko wypaliło. Nie zauważyłam kiedy się zrobiła godzina 18. Wrzosiu i Magda musieli iść, a gdy odeszli Dawid zaproponował mi, abym poszła do niego. W sumie czemu nie. Zgodziłam się i ruszyliśmy w stronę domu Dawida. Gdy doszliśmy i weszliśmy do środka średniej wielkości domku rodzinnego Dawid kazał mi zdjąć buty i zaprowadził schodami do jego pokoju. Po prawej stronie stało dwuosobowe łóżko, po lewej szafka i biórko. Za to przy oknie stała śliczna, brązowa gitara. Bardzo lubiłam jak ktoś gra na gitarze, dlatego sama zaczęłam się uczyć. Pewnie ne wspomniałam, że chodziłam już jakiś czas do szkoły muzycznej.
- Dawid, grasz na gitarze?
- No tak. Jeszcze się uczę ale narazie nie jest źle. -odparł uśmiechając się lekko. - Chcesz się czegoś napić?
- Mogę się napić herbaty. - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Chłopak wyszedł z pokoju a ja usiadłam na łóżku. Czekałam chwilę ale Dawid się nie zjawiał. Postanowiłam, że nie chcę jeszcze umierać z nudów więc sięgnęłam po gitarę. Zaczęłam grać i śpiewać piosenkę "Ostatni". Gdy grałam nawet nie zauważyłam jak mój przyjaciel ciągle stał w drzwiach z dwoma kubkami i wsłuchiwał się każdemu słowu piosenki. Gdy skończyłam i wkońcu go dostrzegłam zapadła chwila ciszy, po czym Dawid się odezwał.
- Ślicznie śpiewasz, masz wielki talent -Ja? nigdy nie sądziłam, że wogóle ktoś to powie. Nie sądziłam, że ktoś kiedyś usłyszy jak śpiewam. Nie lubiłam tego robić przy kimś. Dawid usiadł obok mnie na łóku i zaczął śpiewać razem ze mną. On to dopiero miał talent. Powinien coś z tym wkońcu zrobić.
- To raczej ty masz talent. Powinieneś spróbować go jakoś wykorzystać.
- Próbuję. Nagrywam jakieś covery na youtubie i czekam, aż ktoś mnie zauważy. Narazie mam kilkaset wiernych osó które są na bieżąco z moimi nagraniami i mnie mocno wspierają. Zobaczymy co będzie dalej -westchnął. -Nie wiem co ma robić w życiu. Tylko śpiewanie tak naprawdę kocham. Nie nadaję się do pracy przy biórku. Rozumiesz mnie?
- Rozumiem. -odpowiedziałam cicho. Chwilę milczeliśmy poczym nagle Dawid odłożył gitarę i zmienił z uśmiechem na twarzy temat.
- Obejrzymy film? -zapytał. -Może jakiś horror?
- No okej. -Dawid od razu zaczął czegoś szukać na laptopie i gdy już coś znalazł, nic mi ine mówiąc usiadł obok mnie na łózku i przykrył nas kocem. Lekko się bałam w pewnych momentach i zdarzyło mi się krzyknąć albo odruchowo przytulić do Dawida, który tylko się ze mnie śmiał.
Nawet nie zauważyłam jak się zorbiło późno i była już 22.
- Ja już muszę wracać Dawid.
- A nie możesz zostać na noc? Dokończymy film, nie będziesz musiała się ruszać i sama wracać do domu. -powiedział i zrobił oczka małego kociaka.
- Hmm... no dobra. Ale muszę do mamy zadzwonić. Powiedziałam i wyszłam na chwilę z pokoju. Moja mama była raczej osobą, która zawsze dawała mi dużo swobody i pozwalała na praktycznie wszystko, więc po chwili się zgodziła. Gdy wróciłam  do pokoju powiedziałam Dawidowi, że mogę zostać. Ucieszył się jak dziecko i od pauzował film. Dokończyliśmy oglądać, a dokładniej Dawid dokończył, bo ja już dawno spałam. Zawsze był ze mnie taki śpioch, że chwilę później zasnęłam obok Kwiata. On tylko się uśmiechnął, zgasił światło i położył się obok.

środa, 17 września 2014

Rozdział 6.


Tak spędzaliśmy resztę wyjazdu. Codziennie czas spędzaliśmy na plaży a ja połowę czasu z rodzicami a połowę z przyjaciółmi. Niestety już był ostatni dzień. Siedzieliśmy wszyscy w pokojach i dopakowywaliśmy ostatnie rzeczy. Wszyscy byli jacyś przybici i przygnębieni. To pewnie przez wyjazd. Wcześniej uzgodniłam z mamą, że mogę drogę spędzić w busie z przyjaciółmi, więc teraz ustalałam szczegóły z Igorem. Usłyszałam nagle znajomy głos, tak to był Wrzosek, który wydzierał się na nas, że musimy już iść. Zawsze trochę się darł ale i tak go pokochałam, jak chodziło o szczerą rozmowę, albo poradę to był idealny. Najlepszy przyjaciel.
Trzeba było schodzić więc poszłam po walizkę do pokoju i zaciągnęłam ją przed drzwi. Dałam przed wyjściem Adrianowi klucz, żeby odniósł rodzicom i powiedział, że już jedziemy. Wszyscy już zeszli a mi ktoś jak zawsze musiał pomóc, bo oczywiście to ja musiałam spakować połowę swojego pokoju. Gdy nam się udało dostać do busu i zapakować wszystkie rzeczy do bagażnika, mogliśmy wchodzić do środka. Wchodziłam jako ostatnia, więc nie miałam za dużego wyboru miejsca. Szłam środkiem i rozglądałam się na boki. Wszyscy już pozajmowali miejsca i nie miałam za bardzo gdzie usiąść, aż wkońcu doszłam na sam koniec. Tam oczywiście na swoim pięcio osobowym tronie leżał sam pan Kwiatkowski. Mogłam się tego domyślić. Leżał rozłorzony ze słuchawkami w uszach i gapił się w ten wyświetlacz telefonu. Spojrzałam tylko na niego i czekałam aż zauważy, że wogóle tu jestem. Odchrząknęłam tylko dając mu jakiś znak i od razu się odwrócił.
- Ooo.. Siema. Nie zauważyłem Cię.
- Po pierwsze widzieliśmy się pól minuty temu, a po drugie przesuń się. -On podniósł się tylko i usiadł po jednej stronie. Było wcześnie rano a mi trochę się spać chciało. Choć wiedziałam, że nie zasnę, położyłam się głową na jego kolanach zadowolona, że wkońcu mam miejsce.
- Nie za wygodnie Ci?
- W sumie to nie. -Wzięłam bluzę i podłożyłam sobie ją pod głowę.
- Od razu lepiej. - Uśmiechnęłam się szeroko i wyjęłam telefon z kieszeni.
- Nie ma tak. Też zamierzam się położyć. -Podniósł mnie, położyła się wygodnie i kazał położyć mi się na nim. W sumie czemu nie. Wygląda na wygodnego. położyłam się, pogadaliśmy chwilę, poczym zaczęliśmy przeglądać fejsa. Aż się zdziwiłam gdy zobaczyłam ile powiadomień ma Dawid, i ile wiadomości mu wysłano. W takich chwilach się cieszyłam, że jestem taką sobie szarą myszką która nie interesuje aż tylu ludzi.
Zanim się obejrzałam, minęło już parę godzin. Karla wydarła się, że jest głodna, więc musieliśmy się zatrzymać w Mc'Donaldzie.  Złożyliśmy chyba największe zamówienie przy kasie, poczym usiedliśmy razem przy stoliku. Trochę pogadaliśmy, trochę się pośmialiśmy, a zrobiliśmy z siebie chyba największych debili w całej restauracji. Gdy mogliśmy wkońcu wyjść, gotowi do dalszej drogi, i znowu się jakoś poukładaliśmy w busie, miałam chwilę żeby pogadać z Dawidem o szkole. Trafiliśmy do tej samej klasy, jak się okazało więc cieszyłam się, że spędze z nim troche czasu. Omówiliśmy wszystkie przedmioty, ławki w których spróbujemy  usiąśc, obgadaliśmy naszych nauczycieli, i nie ma tragedii..
Mijały kolejne godziny, a my nadal wszyscy się dobrze bawiliśmy w tym autokarze i świetnie dogadywaliśmy. Niestety zmieniliśmy się parę razy miejscami więc teraz wylądowałam na prawie samym początku z Dominiką. Bardzo się polubiłyśmy i świetnie dogadałyśmy. Jednak dojechaliśmy już do Gorzowa. Wytłumaczyłam Igorowi gdzie dokładnie mieszkam i po chwili byliśmy przed moim domem. Gdy wysiadałam, musiałam uściskać każdego po kolei, a Dawid nie chciał mnie puścić. Pół godziny potem mogłam wejść do domu. Rodzice już dojechali z Adrianem do domu, więc nie musiałam szukać kluczy. Gdy tylko weszłam, od razu się mnie wypytywali, czy wszystko było w porządku. Gdy już minęły wszystkie pytania mogłam odwiedzić swój pokój, swoje łóżko, za którym tak tęsniłam. Jak tylko się na nim położyłam, już nie wstałam. Tak mi go brakowało. Tylko w nim zasypiałam od razu, i nie śniły mi się żadne koszmary. To było moje miejsce...
-------------------------------------------
Od Autora:
Zjebałaaaam... Ale w każdym  razie już dojechali do domu, więc o to chodziło.. :D Może niebawem kolejny? :3
komentujesz- motywujesz

sobota, 13 września 2014

Rozdział 5.


Gdy się obudziłam i lekko uniosłam głowę, zobaczyłam jak wszyscy dookoła mnie śpią. Tylko ja wkońcu wstałam z ramienia Dawida. Wyciągnęłam telefon z kieszeni bluzy obok i spojrzałam na wyświetlacz. Była już godzina 10. Cicho wstałam i poszłam do łazienki. Jejuu... wyglądałam jak zombie. Przemyłam tylko twarz zimną wodą i poszłam do swojego pokoju. Adrian spał więc mogłam wziąć spokojnie prysznic. Gdy wyszłam z łazienki już ubrana i odświeżona, wyglądająca dla odmiany jak człowiek, poszłam od razu do rodziców. Oni za to byli już prawie gotowi do wyjścia.
- Pati, gdzie ty byłaś przez cały czas? Wieczorem nie było cię w pokoju.
- No u znajomych obok byłam.
- Ale całą noc?
- Noo... tak.
- No dobra.. ale na noce wracaj do pokoju okej?
- No dobra.. A mamo... Możemy pójść dzisiaj znowu na tą samą plażę co wczoraj?
- Dlaczego akurat tam? Nie chcesz zmienić miejsca?
- Bo chciałam trochę posiedzieć ze znajomymi też..
- Dobra.. ale teraz idź obudzić Adiego i zaraz wracajcie, na śniadanie trzeba iść -Kiwnęłam tylko głową poczym wyszłam. Zastanawiałam się przez chwilę jak obudzić mojego głupiego brata. Po chwili wpadłam na pomysł, że wyleję mu trochę wody na głowę. Podeszłam cicho do szafki, wyjęłam szklankę i napełniłam ją zimną wodą. Odruchowo włączyłam telefon żeby wszystko nagrać. Ale ja lubię dokumentować każdy moment mojego życia. Podeszłam do niego i wylałam na niego całą wodę. Ten od razu się zerwał z łóżka i zaczął drzeć jak opentany, z czego ja się tylko śmiałam chyba jeszcze głośniej od niego. Najwidoczniej musiał obudzić Aloha team, gdyż po chwili weszła do naszego pokoju Madzia z Dawidem.
- Jezu, Patyś, co tu się dzieje. Szatan go opętał czy jak? - zapytał zdziwiony Dawid.
- musiałam go jakoś obudzić i jakoś tak chyba zbyt brytalnie.. -odpowiedziałam próbując się powstrzymać od śmiechu.
- Do okej. -odpowiedział i lekko się zaśmiał.
- Ej, idziecie dzisiaj na tą samą plażę co wczoraj? -zapytała madzia.
- No tak. właśnie byłam u mamy.
- Dobra to do zobaczenia za jakąś godzinę.
Po chwili wyszli z naszego pokoju a ja poczekałam chwilę na Adiego, który próbował się ogrniać w łazience. Po pewnym czasie wyszedł i ruszyliśmy na śniadanie i na plażę. Tak jak się umawialiśmy, spotkaliśmy się całą grupą w tym samym miejscu. Normalnie się już przywitaliśmy i odeszliśmy kawałek od moich rodziców. Postanowiłam przedstawić im chociaż Adriana, więc zawołałam go i wymieniłam imę każdego z moich przyjaciół. Chyba mogę ich już tak nazywać, bo choć znamy się kilka dni, czuję, że są dla mnie ważnymi osobami, i wiem, że jescze długo będziemy się przyjaźnić. Czuję jakbym ich znała kilka miesięcy.
Spędziliśmy kolejny dzień na plaży. Już mieliśmy wracać kiedy ja się obejrzałam ostatni raz w stronę morza i zobaczyłam zachód słońca. Podbiegłam bliżej brzegu i usiadłam po turecku na piasku. Usłyszałam jak wszyscy się lekko śmieją i szepczą między sobą. Po chwili zaczęli powoli podchodzić do mnie i usiedli obok.
- Tak mogę siedzieć do końca życia -odparła Karla i ułożyła głowę na ramieniu Wrzoska. To samo zrobiła Dominika z Denym, Madzia z Igorem i wszyscy inni. Spojrzałam się tylko na nich i poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu. Nawet nie musiałam patrzeć kto to, gdyż od razu poczułam zapach perfum Dawida.
- Ja nie chcę stąd wyjeżdżać. Chciałbym już to zostać na zawsze. Szkoda, że tak się nie da. -Powiedział cicho poczym się lekko odwróciłam w jego stronę i tylko delikatnie wtuliłam. Czułam, że Dawid jest mi najbliższy z całej Alohy. Wiedziałam, że on napewno jest moim przyjacielem, i nigdy mnie nie skrzywdzi. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo mi na nich wszystkich zależy.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę poczym ruszyliśmy się nie chętnie do hotelu. Tam się rozeszliśmy a ja poprostu padłam na łóżko.
---------------------------------------------------------
Od Autora:
Sorki, że tak długo nic nie pisałam, ale miałam pewne problemy z blogiem i nie miałam także kompa. Ale może co tydzień będę pisać nowy rozdział, ewentualnie wcześniej, zależy jak z nauką. :)
Zapraszam do czytania i komentowania. :D

wtorek, 2 września 2014

Rozdział 4.


Od razu odwróciłam wzrok i spuściłam głowę w dół udając, że ich nie zauważyłam. Przeszłam obok i zaczęłam rozkładać ręcznik kilkanaście metrów dalej. Od razu się położyłam ze słuchawkami w uszach i okularach na oczach. Próbowałam nie myśleć o nich i się wyczilować. Jednak nie miałam na to szansy, gdyż podeszło do mnie trzech chłopaków. Usiedli obok ręcznika i zaczęli się przedstawiać.
- Hej, jestem Dawid, to jest Wrzosek a to Deny. -przedstawił mi swoich kolegów poczym każdy z nich się przywitał.
- Miło Was poznać -odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- A ty jak się nazywasz? Skąd jesteś? -zapytał Dawid
- Nazywam się Pati, jestem z Gorzowa Wielkopolskiego. -powiedziałam co ich bardzo rozbawiło.
A wy? Skąd jesteście? -dodałam po chwili.
- My też z Gorzowa. -odpowiedział Wrzosek.
- Ooo.. To fajnie. A ile macie lat?
- 17, do liceum idziemy. Planujemy do 5 LO w Gorzowie. -powiedział Deny.
- Naprawdę? Ja też! Nie mogę uwierzyć, że spotkałam tu osoby z mojego otoczenia. Właśnie też się wybierałam do tego liceum.-powiedziałam nadal zszokowana tą informacją.
- Ooo...! To super. Napewno się tam zobaczymy. -oznajmił zadowolony Dawid.
Naszą rozmowę przerwała nam moja mama. 
- Patrycja, my idziemy po hod-dogi. Idziesz z nami?
- A nie możecie mi przynieść?
- Nie, Jak chcesz to musisz iść z nami.
- No dobra... -odpowiedziałam poczym zwróciłam się do chłopaków.
- Zaraz przyjdę. -odparłam z uśmiechem.
- Dobra, jak coś to będziemy czekać. -powiedział uśmiechając się do mnie Dawid, poczym wstaliśmy a ja poszłam z rodzicami. Przez chwilę myślałam o nich. Wydają się bardzo mili i fajni, a nie ukrywam, że też przystojni. Szczególnie Dawid. -Może spóbuję się nawet z nimi zaprzyjaźnić. -Pomyślałam poczym podeszłam z resztą do budki z jedzeniem. Zjedliśmy na miejscu poczym wróciliśmy na do plażowania. Od razu gdy wróciłam moi nowi znajomi zawołali mnie i zaczęli przedstawiać całej reszcie tak zwanego 'Aloha teamu'. Poznałam Karlę, Dominikę, Głuszko i Julkę. Wydawały się naprwdę wporządku. Rozmawiały przez dłuższy czas, parę razy poszliśmy się wykąpać w morzu. Niestety zrobiło się trochę zimno więc powiedziałam rodzicom, że wrócę ze znajomymi do hotelu, a oni mieli zaraz dojść.
- Gdzie macie pokój? -zapytałam udając, że nie wiem, ale dokładnie już wiedziałam.
- Obok tuż obok ciebie.... Przecież się dzisiaj rano widzieliśmy na tarasie. -powiedział Dawid.
- A, no tak. -odpowiedziałam jakby nic się nie stało.
- To ja pójdę się ogarnąć i przyjdę przez taras, ok?
- No dobra. -odpowiedziała Karla poczym się rozeszliśmy. Od razu poszłam po jakieś ubrania i weszłam do łazienki. Rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Gdy byłam już gotowa wysłałam mamie sms'a, że będę w pokoju obok i wyszłam przez balkon zostawiając tym samym Adriana znowu samego w pokoju. Ale co tam.
Zapukałam do drzwi balkonowych moich znajomych i zauważyłam jak Madzia podchodzi otworzyć mi drzwi. Gdy weszłam zobaczyłam wszystkich porozkładanych na łóżkach. Nie wiem co ich tak zmęczyło. Leżenie cały dzień na plaży?
- To co robimy? -zapytałam po chwili. Dawid się na mnie spojrzał i posunął na łóżku.
- Chodź tu się kładź i jakiś film obejrzymy może, to mi pomożesz wybrać. -powiedział nie odrywając wzroku od laptopa. Podeszłam do niego i położyłam się obok. Postanosiliśmy wybrać jakąś komedię żeby się pośmiać. Dawid włączył film i ustawił komputer na małym stoliku obok. Wszyscy jakoś usiedliśmy na łóżku oparci o ścianę i zaczęliśmy oglądać. Niestety jak to ja, zrobiłam się śpiąca i niechcący zasnęłam na Dawidzie siedzącym obok. Chociaż nie byłam jedyna, każdy już spał na osobie obok, tylko nie Kwiat. Gdy zauważył, że śpię objął mnie lekko ramieniem i uśmiechnął się sam do siebie.