Tak spędzaliśmy resztę wyjazdu. Codziennie czas spędzaliśmy na plaży a ja połowę czasu z rodzicami a połowę z przyjaciółmi. Niestety już był ostatni dzień. Siedzieliśmy wszyscy w pokojach i dopakowywaliśmy ostatnie rzeczy. Wszyscy byli jacyś przybici i przygnębieni. To pewnie przez wyjazd. Wcześniej uzgodniłam z mamą, że mogę drogę spędzić w busie z przyjaciółmi, więc teraz ustalałam szczegóły z Igorem. Usłyszałam nagle znajomy głos, tak to był Wrzosek, który wydzierał się na nas, że musimy już iść. Zawsze trochę się darł ale i tak go pokochałam, jak chodziło o szczerą rozmowę, albo poradę to był idealny. Najlepszy przyjaciel.
Trzeba było schodzić więc poszłam po walizkę do pokoju i zaciągnęłam ją przed drzwi. Dałam przed wyjściem Adrianowi klucz, żeby odniósł rodzicom i powiedział, że już jedziemy. Wszyscy już zeszli a mi ktoś jak zawsze musiał pomóc, bo oczywiście to ja musiałam spakować połowę swojego pokoju. Gdy nam się udało dostać do busu i zapakować wszystkie rzeczy do bagażnika, mogliśmy wchodzić do środka. Wchodziłam jako ostatnia, więc nie miałam za dużego wyboru miejsca. Szłam środkiem i rozglądałam się na boki. Wszyscy już pozajmowali miejsca i nie miałam za bardzo gdzie usiąść, aż wkońcu doszłam na sam koniec. Tam oczywiście na swoim pięcio osobowym tronie leżał sam pan Kwiatkowski. Mogłam się tego domyślić. Leżał rozłorzony ze słuchawkami w uszach i gapił się w ten wyświetlacz telefonu. Spojrzałam tylko na niego i czekałam aż zauważy, że wogóle tu jestem. Odchrząknęłam tylko dając mu jakiś znak i od razu się odwrócił.
- Ooo.. Siema. Nie zauważyłem Cię.
- Po pierwsze widzieliśmy się pól minuty temu, a po drugie przesuń się. -On podniósł się tylko i usiadł po jednej stronie. Było wcześnie rano a mi trochę się spać chciało. Choć wiedziałam, że nie zasnę, położyłam się głową na jego kolanach zadowolona, że wkońcu mam miejsce.
- Nie za wygodnie Ci?
- W sumie to nie. -Wzięłam bluzę i podłożyłam sobie ją pod głowę.
- Od razu lepiej. - Uśmiechnęłam się szeroko i wyjęłam telefon z kieszeni.
- Nie ma tak. Też zamierzam się położyć. -Podniósł mnie, położyła się wygodnie i kazał położyć mi się na nim. W sumie czemu nie. Wygląda na wygodnego. położyłam się, pogadaliśmy chwilę, poczym zaczęliśmy przeglądać fejsa. Aż się zdziwiłam gdy zobaczyłam ile powiadomień ma Dawid, i ile wiadomości mu wysłano. W takich chwilach się cieszyłam, że jestem taką sobie szarą myszką która nie interesuje aż tylu ludzi.
Zanim się obejrzałam, minęło już parę godzin. Karla wydarła się, że jest głodna, więc musieliśmy się zatrzymać w Mc'Donaldzie. Złożyliśmy chyba największe zamówienie przy kasie, poczym usiedliśmy razem przy stoliku. Trochę pogadaliśmy, trochę się pośmialiśmy, a zrobiliśmy z siebie chyba największych debili w całej restauracji. Gdy mogliśmy wkońcu wyjść, gotowi do dalszej drogi, i znowu się jakoś poukładaliśmy w busie, miałam chwilę żeby pogadać z Dawidem o szkole. Trafiliśmy do tej samej klasy, jak się okazało więc cieszyłam się, że spędze z nim troche czasu. Omówiliśmy wszystkie przedmioty, ławki w których spróbujemy usiąśc, obgadaliśmy naszych nauczycieli, i nie ma tragedii..
Mijały kolejne godziny, a my nadal wszyscy się dobrze bawiliśmy w tym autokarze i świetnie dogadywaliśmy. Niestety zmieniliśmy się parę razy miejscami więc teraz wylądowałam na prawie samym początku z Dominiką. Bardzo się polubiłyśmy i świetnie dogadałyśmy. Jednak dojechaliśmy już do Gorzowa. Wytłumaczyłam Igorowi gdzie dokładnie mieszkam i po chwili byliśmy przed moim domem. Gdy wysiadałam, musiałam uściskać każdego po kolei, a Dawid nie chciał mnie puścić. Pół godziny potem mogłam wejść do domu. Rodzice już dojechali z Adrianem do domu, więc nie musiałam szukać kluczy. Gdy tylko weszłam, od razu się mnie wypytywali, czy wszystko było w porządku. Gdy już minęły wszystkie pytania mogłam odwiedzić swój pokój, swoje łóżko, za którym tak tęsniłam. Jak tylko się na nim położyłam, już nie wstałam. Tak mi go brakowało. Tylko w nim zasypiałam od razu, i nie śniły mi się żadne koszmary. To było moje miejsce...
-------------------------------------------
Od Autora:
Zjebałaaaam... Ale w każdym razie już dojechali do domu, więc o to chodziło.. :D Może niebawem kolejny? :3
komentujesz- motywujesz
Trzeba było schodzić więc poszłam po walizkę do pokoju i zaciągnęłam ją przed drzwi. Dałam przed wyjściem Adrianowi klucz, żeby odniósł rodzicom i powiedział, że już jedziemy. Wszyscy już zeszli a mi ktoś jak zawsze musiał pomóc, bo oczywiście to ja musiałam spakować połowę swojego pokoju. Gdy nam się udało dostać do busu i zapakować wszystkie rzeczy do bagażnika, mogliśmy wchodzić do środka. Wchodziłam jako ostatnia, więc nie miałam za dużego wyboru miejsca. Szłam środkiem i rozglądałam się na boki. Wszyscy już pozajmowali miejsca i nie miałam za bardzo gdzie usiąść, aż wkońcu doszłam na sam koniec. Tam oczywiście na swoim pięcio osobowym tronie leżał sam pan Kwiatkowski. Mogłam się tego domyślić. Leżał rozłorzony ze słuchawkami w uszach i gapił się w ten wyświetlacz telefonu. Spojrzałam tylko na niego i czekałam aż zauważy, że wogóle tu jestem. Odchrząknęłam tylko dając mu jakiś znak i od razu się odwrócił.
- Ooo.. Siema. Nie zauważyłem Cię.
- Po pierwsze widzieliśmy się pól minuty temu, a po drugie przesuń się. -On podniósł się tylko i usiadł po jednej stronie. Było wcześnie rano a mi trochę się spać chciało. Choć wiedziałam, że nie zasnę, położyłam się głową na jego kolanach zadowolona, że wkońcu mam miejsce.
- Nie za wygodnie Ci?
- W sumie to nie. -Wzięłam bluzę i podłożyłam sobie ją pod głowę.
- Od razu lepiej. - Uśmiechnęłam się szeroko i wyjęłam telefon z kieszeni.
- Nie ma tak. Też zamierzam się położyć. -Podniósł mnie, położyła się wygodnie i kazał położyć mi się na nim. W sumie czemu nie. Wygląda na wygodnego. położyłam się, pogadaliśmy chwilę, poczym zaczęliśmy przeglądać fejsa. Aż się zdziwiłam gdy zobaczyłam ile powiadomień ma Dawid, i ile wiadomości mu wysłano. W takich chwilach się cieszyłam, że jestem taką sobie szarą myszką która nie interesuje aż tylu ludzi.
Zanim się obejrzałam, minęło już parę godzin. Karla wydarła się, że jest głodna, więc musieliśmy się zatrzymać w Mc'Donaldzie. Złożyliśmy chyba największe zamówienie przy kasie, poczym usiedliśmy razem przy stoliku. Trochę pogadaliśmy, trochę się pośmialiśmy, a zrobiliśmy z siebie chyba największych debili w całej restauracji. Gdy mogliśmy wkońcu wyjść, gotowi do dalszej drogi, i znowu się jakoś poukładaliśmy w busie, miałam chwilę żeby pogadać z Dawidem o szkole. Trafiliśmy do tej samej klasy, jak się okazało więc cieszyłam się, że spędze z nim troche czasu. Omówiliśmy wszystkie przedmioty, ławki w których spróbujemy usiąśc, obgadaliśmy naszych nauczycieli, i nie ma tragedii..
Mijały kolejne godziny, a my nadal wszyscy się dobrze bawiliśmy w tym autokarze i świetnie dogadywaliśmy. Niestety zmieniliśmy się parę razy miejscami więc teraz wylądowałam na prawie samym początku z Dominiką. Bardzo się polubiłyśmy i świetnie dogadałyśmy. Jednak dojechaliśmy już do Gorzowa. Wytłumaczyłam Igorowi gdzie dokładnie mieszkam i po chwili byliśmy przed moim domem. Gdy wysiadałam, musiałam uściskać każdego po kolei, a Dawid nie chciał mnie puścić. Pół godziny potem mogłam wejść do domu. Rodzice już dojechali z Adrianem do domu, więc nie musiałam szukać kluczy. Gdy tylko weszłam, od razu się mnie wypytywali, czy wszystko było w porządku. Gdy już minęły wszystkie pytania mogłam odwiedzić swój pokój, swoje łóżko, za którym tak tęsniłam. Jak tylko się na nim położyłam, już nie wstałam. Tak mi go brakowało. Tylko w nim zasypiałam od razu, i nie śniły mi się żadne koszmary. To było moje miejsce...
-------------------------------------------
Od Autora:
Zjebałaaaam... Ale w każdym razie już dojechali do domu, więc o to chodziło.. :D Może niebawem kolejny? :3
komentujesz- motywujesz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz