sobota, 13 września 2014

Rozdział 5.


Gdy się obudziłam i lekko uniosłam głowę, zobaczyłam jak wszyscy dookoła mnie śpią. Tylko ja wkońcu wstałam z ramienia Dawida. Wyciągnęłam telefon z kieszeni bluzy obok i spojrzałam na wyświetlacz. Była już godzina 10. Cicho wstałam i poszłam do łazienki. Jejuu... wyglądałam jak zombie. Przemyłam tylko twarz zimną wodą i poszłam do swojego pokoju. Adrian spał więc mogłam wziąć spokojnie prysznic. Gdy wyszłam z łazienki już ubrana i odświeżona, wyglądająca dla odmiany jak człowiek, poszłam od razu do rodziców. Oni za to byli już prawie gotowi do wyjścia.
- Pati, gdzie ty byłaś przez cały czas? Wieczorem nie było cię w pokoju.
- No u znajomych obok byłam.
- Ale całą noc?
- Noo... tak.
- No dobra.. ale na noce wracaj do pokoju okej?
- No dobra.. A mamo... Możemy pójść dzisiaj znowu na tą samą plażę co wczoraj?
- Dlaczego akurat tam? Nie chcesz zmienić miejsca?
- Bo chciałam trochę posiedzieć ze znajomymi też..
- Dobra.. ale teraz idź obudzić Adiego i zaraz wracajcie, na śniadanie trzeba iść -Kiwnęłam tylko głową poczym wyszłam. Zastanawiałam się przez chwilę jak obudzić mojego głupiego brata. Po chwili wpadłam na pomysł, że wyleję mu trochę wody na głowę. Podeszłam cicho do szafki, wyjęłam szklankę i napełniłam ją zimną wodą. Odruchowo włączyłam telefon żeby wszystko nagrać. Ale ja lubię dokumentować każdy moment mojego życia. Podeszłam do niego i wylałam na niego całą wodę. Ten od razu się zerwał z łóżka i zaczął drzeć jak opentany, z czego ja się tylko śmiałam chyba jeszcze głośniej od niego. Najwidoczniej musiał obudzić Aloha team, gdyż po chwili weszła do naszego pokoju Madzia z Dawidem.
- Jezu, Patyś, co tu się dzieje. Szatan go opętał czy jak? - zapytał zdziwiony Dawid.
- musiałam go jakoś obudzić i jakoś tak chyba zbyt brytalnie.. -odpowiedziałam próbując się powstrzymać od śmiechu.
- Do okej. -odpowiedział i lekko się zaśmiał.
- Ej, idziecie dzisiaj na tą samą plażę co wczoraj? -zapytała madzia.
- No tak. właśnie byłam u mamy.
- Dobra to do zobaczenia za jakąś godzinę.
Po chwili wyszli z naszego pokoju a ja poczekałam chwilę na Adiego, który próbował się ogrniać w łazience. Po pewnym czasie wyszedł i ruszyliśmy na śniadanie i na plażę. Tak jak się umawialiśmy, spotkaliśmy się całą grupą w tym samym miejscu. Normalnie się już przywitaliśmy i odeszliśmy kawałek od moich rodziców. Postanowiłam przedstawić im chociaż Adriana, więc zawołałam go i wymieniłam imę każdego z moich przyjaciół. Chyba mogę ich już tak nazywać, bo choć znamy się kilka dni, czuję, że są dla mnie ważnymi osobami, i wiem, że jescze długo będziemy się przyjaźnić. Czuję jakbym ich znała kilka miesięcy.
Spędziliśmy kolejny dzień na plaży. Już mieliśmy wracać kiedy ja się obejrzałam ostatni raz w stronę morza i zobaczyłam zachód słońca. Podbiegłam bliżej brzegu i usiadłam po turecku na piasku. Usłyszałam jak wszyscy się lekko śmieją i szepczą między sobą. Po chwili zaczęli powoli podchodzić do mnie i usiedli obok.
- Tak mogę siedzieć do końca życia -odparła Karla i ułożyła głowę na ramieniu Wrzoska. To samo zrobiła Dominika z Denym, Madzia z Igorem i wszyscy inni. Spojrzałam się tylko na nich i poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu. Nawet nie musiałam patrzeć kto to, gdyż od razu poczułam zapach perfum Dawida.
- Ja nie chcę stąd wyjeżdżać. Chciałbym już to zostać na zawsze. Szkoda, że tak się nie da. -Powiedział cicho poczym się lekko odwróciłam w jego stronę i tylko delikatnie wtuliłam. Czułam, że Dawid jest mi najbliższy z całej Alohy. Wiedziałam, że on napewno jest moim przyjacielem, i nigdy mnie nie skrzywdzi. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo mi na nich wszystkich zależy.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę poczym ruszyliśmy się nie chętnie do hotelu. Tam się rozeszliśmy a ja poprostu padłam na łóżko.
---------------------------------------------------------
Od Autora:
Sorki, że tak długo nic nie pisałam, ale miałam pewne problemy z blogiem i nie miałam także kompa. Ale może co tydzień będę pisać nowy rozdział, ewentualnie wcześniej, zależy jak z nauką. :)
Zapraszam do czytania i komentowania. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz