Blog o niezwykłej wakacyjnej przygodzie zwykłej dziewczyny, która poznała już złe strony życia, i teraz poznaje te dobre. Wraz z przyjaciółmi z Gorzowa wiedzie normalne życie paczki przyjaciół, wspólnie rozwiązują problemy i wspólnie trafiają do nowej szkoły, lecz wszystko się zmienia. Zakochuje się w osobie która wykorzysta życie w stu procentach przez co ona też.
niedziela, 30 listopada 2014
Rozdział 14.
Gdy się obudziłam nikogo nie było. W pokoju spałam z 4 osobami więc to lekko dziwne, że wszyscy nagle zniknęli. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. O kurcze, już 13. Pierwsze co zrobiłam jak to zawsze ja w takich sytuacjach, to zaczęłam panikować ale uświadomiłam sobie, że przecież mogę zadzwonić. Zadzwoniłam szybko do Dawida. Po paru sygnałach odezwał się męski głos a ja odetchnęłam z ulgą.
- Dawid? Gdzie wy wszyscy jesteście? Dlaczego nikogo nie ma w pokoju?
- Spokojnie, jesteśmy na stołówce na obiedzie. -zaśmiał się brunet. -jakbyś nauczyła się czytać kartki na stoliku to byś wiedziała. -Faktycznie. Od razu spojrzałam na stolik i zobaczyłam kartkę z napisem 'Jesteśmy na stołówce'.
- O, jest. Dobra to mam tam schodzić zaraz czy jak?
- Jak się w 5 min. wyrobisz to schodź, zamówię ci coś zaraz.
- Dobra, lecę. -Od razu się rozłączyłam i zaczęłam szybko szykować. Nie musiałam robić narazie makijażu więc naszczęście zdążyłam i po pięciu minutach już zamykałam drzwi od pokoju. Od razu zbiegłam na dół i odszukałam przyjaciół na stołówce. Tak się cieszyłam, że ich widzę, że od razu rzuciałam się na nich. Przecież widziałam ich wczoraj wieczorem, ale i tak się strasznie cieszyłam.
Po zjedzonym obiedzie i szybkim powrocie do pokoi mogłam zacząć dalej szykować się do wyjścia. Dzisiaj był dzień, w którym razem z Rose i starszym bratem Dawida, Michałem, mieliśmy iść do disneylandu. Po jakieś godzinie wszyscy byli gotowi do wyjścia. Gdy dotarliśmy na miejsce spotkania Dawid od razu podbiegł do swojego brata. Tak się cieszyłam gdy ich widziałam, widać było po nich, że długo się nie widzieli i się nieźle stęsknili za sobą. Gdy przestali już się witać mogłam wkońcu go poznać. Wydawał się bardzo miłym i sympatycznym mężczyzną. Mam nadzieję, że się nie mylę.
Chwilę później doszła Rose i mogliśmy wchodzić. Zawsze marzyłam, żeby tu przyjechać dlatego byłam chyba najbardziej uradowana z tego podowu. Było tam mnóstwo ludzi, i kolejek do każdej kasy. Ale zdązyliśmy naszczęscie wszędzie pójść. Cały dzień bawiliśmy się na różnych kolejkach i innych strakcjach, robiliśmy sobie zdjęcia z postaciami bajek, i miło spędzaliśmy czas we wspólnym towarzystwie. Jednak wszystko musi się kiedyś skończyć i nadszedł niestety ten czas. Wyszliśmy z parku rozrywki i poszliśmy na pizzę, nie ukrywam, wszyscy trochę zgłodnieli.
Siedzieliśmy przy stoliku w pizzerii zaproponowanej przez Rose. Wszyscy rozmawiali o dzisiejszym dniu i tym, jak się bawiliśmy w disneylandzie. Nie wiem czemu ale jakoś bez żadnego powodu nie udzielałam się w rozmowie i uciekałam myślami gdzieś daleko. Przypomniały mi się sytuacje, jak bawiłam się tak kiedyś z moimi dawnymi znajomymi i Konradem . Kiedyś tak samo się z nimi dogadywałam i dobrze bawiłam. Niestety chyba moje dziwne zachowanie dostrzegł Dawid który machał mi ręką przed oczami.
- Patii... Patrycjaa... Żyjesz jeszcze?
- Yyy, y, co? -podniosłam wzrok i zapadła niezręczna cisza a wszyscy patrzyli się właśnie na mnie.
- Wszystko w porzątku? Chcesz może o czymś pogadać? -Tak, Dawid był naprawdę świetnym przyjacielem, nie wiem jak on to robił, że zawsze wiedział kiedy go potrzebuję.
- W sumie możemy. -odpowiedziałam i wstałam od stolika uśmiechając się nieznacznie do wszystkich. Chłopak zrobił to samo i poszedł za mną. Po chwili byliśmy już na dworze. Pierwsz co zrobiłam to usiadłam na schodkach od restauracji i schowałam twarz w dłoniach.
- Hej, Patrycja, co się dzieje? -Brunet usiadł obok mnie i objął lekko ramieniem, a ja od razu się do niego przytuliłam nie odpowiadając przez chwilę na jego pytanie.
- Więc wkońcu powiesz mi o co chodzi? Przecież widzę, że coś cię gryzie.
- Nie wiem sama, jakoś nie mogę zapomnieć o przeszłości. Cały czas przypominają mi się stare czasy, starzy znajomi którzy odeszli, Konrad...
- Ej, nie martw się, oni nie byli ciebie warci. W sumie dobrze, że odeszli. Mogłaś się przekonać, jacy byli fałszywi. A tym dupkiem to już się nawet nie przejmuj, nie warto. -Powiedział czule i lekko mnie do siebie przytulił.
- Dziękuję Ci, naprawdę nie wiem co bym bez was zrobiła. Tak się cieszę, że na ciebie wpadłam w tej Hiszpanii, gdyby nie to, nie wiem co bym teraz robiła, bewnie siedziałbym gdzieś w swoim pokoju i męczyła się sama z sobą... -Nie wiem jak to się stało, i nie wiem, dlaczego tak się stało, ale Dawid przerwał mi moją wypowiedź o moim beznadziejnym życiu i pocałował mnie lekko w usta. Traktowałam go zawsze jak przyjaciela, i nie wiem, dlaczego w takim razie tylko pogłębiłam pocałunek i poczułam motyle w brzuchu. Jestem naprawdę dziwną osobą. Ale można się przyzwyczaić.
- I nie martw się więcej niczym, masz nas, masz mnie, i my zawsze będziemy przy tobie. -Powiedział chłopak lekko się uśmiechając, na co ja tylko odwzajemniłam uśmiech.
- Wracamy do środka? Zaraz wszyscy będą się martwić.
- Wracamy. -powiedziałam z uśmiechem i wróciliśmy do znajomych.
niedziela, 23 listopada 2014
Rozdział 13.
Gdy się przebudziłam i spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była już godzina 12. Jak mogliśmy wszyscy tak długo spać?
Podniosłam się lekko na łokciach i rozejrzałam po pokoju. Narazie panował tu wielki chaos, wszędzie walizki, ubrania, kosmetyki, Wrzosek na podłodze. Dawid spał cały czas obok mnie, a Deny... Właśnie. Nie ma Daniela. Momentalnie zerwałam się z łóżka i obudziłam chyba Dawida.
- Co ty robisz? Gdzie idziesz? -wymamrotał coś pod nosem ledwo wydając z siebie dźwięki.
- Daniela nie ma. Gdzie on mógł poleść?
- Ale jak to? On wstał wcześniej ode mnie?
- Dawid, gdzie on może być lepiej myśl a nie kiedy wstał. -zaczynałam się już denerwować, nie ukrywam. Naszczęście nasze męki, a raczej moje gdyż pan łaskawy Dawid nie zamierzał się ruszyć z miejsca, przerwał Karasiov wychodzący z łazienki.
- Kurde debilu martwiłam się!
- Spokojnie, w kiblu nie utonąłem. -powiedział ze śmiechem i dał mi buziaka w policzek na przywitanie. Westchnęłam tylko głośno i rzuciłam się na łóżko obok Dawida. Ups chyba znowu mu przerwałam spanie. No cóż, karma.
Po 15 minutach Dawid wkońcu podniósł głowę z poduszki. Zobaczył Wrzosia, który spał jak zabity na tej ziemii. Zaśmiał się i szybko wyszedł z telefonem do łazienki. Byłam lekko zdezorientowana ale po chwili przyszedł z kubkiem wody i włączoną kamerką w telefonie. Podszedł do Sebastiana i wylał mu wodę prosto na głowę. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać jak opętani a Wrzosek jak zawsze, darł się na Kwiata. Ale on zawsze był taki śmieszny jak się wydzierał. Nasze śmiechy przerwały dziewczyny które nagle weszły do naszego pokoju.
- Kurwa Karla weź mi z tąd tego idiotę zanim mu oczy łyżką wydłubię. -powiedział Wrzosek.
Dziewczyny popatrzyły się na niego, na jego głowę, na Dawida duszącego się śmiechem i dołączyły do bruneta.
Gdy już wszyscy się przygotowaliśmy i ubraliśmy mogliśmy wyjść na obiad. Wyszliśmy z pokoju, zamknęliśmy drzwi i zeszliśmy na dół. Wybraliśmy sobie co chcemy zjeść i usiedliśmy przy stoliku w hotelowej restauracji. Minęło dwadzieścia minut i już zaczęłam się denerwować, ale gdy przynieśli nasze jedzenia, nie zdziwiłam się, że tak długo je szykowali. Było tego mnóstwo, ale z tymi żarłokami to się nie dziwię.
Gdy już zjedliśmy poszliśmy się wyszykować i ogarnąć Dawid powiedział mi, że musimy dzisiaj gdzieś iść koniecznie, bo ktoś na mnie czeka. Założyliśmy wszyscy buty i mogliśmy wychodzić na spotkanie z tajemniczą osobą. Gdy doszliśmy do miejsca spotkania ba ławce siedziała już jakaś jasnowłosa dziewczyna. Wszyscy zatrzymali się kilka metrów od niej i pokazali, że to ona. Znałam ją ale musiałam chwilę przetworzyć informacje kim jest. Gdy to paru sekundach sobie uświadomiłam, że to właśnie ona, poprostu rzuciłam się na nią jak zwierze.
- Boże, Rose! Czy to ty? Jak ja cię dawno nie widziałam, od twojego wyjazdu tak tęskniłam, jejku. Kocham cię, boże nie wierze że to ty! -mówiłam, a raczej darłam się przez łzy szczęścia. Była to moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa, była dla mnie jak siostra. Jednzy. musiała wyjechać i choć obiecywała, że nadal będziemy ciągle rozmawiać i się przyjaźnić, to nasze kontakty się po czasie urwały. Chyba nigdy nie wynagrodzę moim przyjaciołom tego,że ją odnaleźli i zorganizowali spotkanie.
- Hahah, Pati! Tak tęskniłam kochana. -puściła mnie na chwilę dziewczyna.
- Co tam u ciebie? Wszytsko wporządku? Trzymasz się jakoś?
- Jakoś tak. A to dzięki temu, że znalazłam takich ludzi jak oni. -zwróciłam się w stronę moich przyjaciół.- Dziękuję wam. -powiedziałam i się uśmiechnęłam szeroko co oni odwzajemnili.
- Dobra, Pati, na ile zostajecie?
- Jakieś dziesięć dni.
- Przynajmniej tyle. -odpowiedziała blondynka z uśmiechem na twrzy. -Co robimy? Oprowadzić Was po okolicy?
Cały dzień spędziliśmy z Rose, chodziliśmy po Paryżu, poznałam ją z moimi przyjaciółmi. Najlepszy dzień życia. Tak się cieszę, że ją odnalazłam, tak mi jej strasznie brakowało.
Byliśmy już w hotelu w pokoju, i szykowaliśmy się do spania. Gdy już się umyłam jak zawszr jako ostatnia, położyłam się na łóżku.
- Dawid? Śpisz? -zapytałam, gdyż reszta osób już spała. Było po 3 w nocy.
- Nie. A co?
- Nic, poprostu chciałam ci podziękować. Tobie i całej reszcie. Dziękuję, że ją dla mnie odnaleźliście.
- Nie ma za co mała. -powiedział i przekręcił się w moją stronę.
- Dziękuję. -wyszeptałam i wtuliłam się w przyjaciela. Po chwili zasnęłam.
Gdy już zjedliśmy poszliśmy się wyszykować i ogarnąć Dawid powiedział mi, że musimy dzisiaj gdzieś iść koniecznie, bo ktoś na mnie czeka. Założyliśmy wszyscy buty i mogliśmy wychodzić na spotkanie z tajemniczą osobą. Gdy doszliśmy do miejsca spotkania ba ławce siedziała już jakaś jasnowłosa dziewczyna. Wszyscy zatrzymali się kilka metrów od niej i pokazali, że to ona. Znałam ją ale musiałam chwilę przetworzyć informacje kim jest. Gdy to paru sekundach sobie uświadomiłam, że to właśnie ona, poprostu rzuciłam się na nią jak zwierze.
- Boże, Rose! Czy to ty? Jak ja cię dawno nie widziałam, od twojego wyjazdu tak tęskniłam, jejku. Kocham cię, boże nie wierze że to ty! -mówiłam, a raczej darłam się przez łzy szczęścia. Była to moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa, była dla mnie jak siostra. Jednzy. musiała wyjechać i choć obiecywała, że nadal będziemy ciągle rozmawiać i się przyjaźnić, to nasze kontakty się po czasie urwały. Chyba nigdy nie wynagrodzę moim przyjaciołom tego,że ją odnaleźli i zorganizowali spotkanie.
- Hahah, Pati! Tak tęskniłam kochana. -puściła mnie na chwilę dziewczyna.
- Co tam u ciebie? Wszytsko wporządku? Trzymasz się jakoś?
- Jakoś tak. A to dzięki temu, że znalazłam takich ludzi jak oni. -zwróciłam się w stronę moich przyjaciół.- Dziękuję wam. -powiedziałam i się uśmiechnęłam szeroko co oni odwzajemnili.
- Dobra, Pati, na ile zostajecie?
- Jakieś dziesięć dni.
- Przynajmniej tyle. -odpowiedziała blondynka z uśmiechem na twrzy. -Co robimy? Oprowadzić Was po okolicy?
Cały dzień spędziliśmy z Rose, chodziliśmy po Paryżu, poznałam ją z moimi przyjaciółmi. Najlepszy dzień życia. Tak się cieszę, że ją odnalazłam, tak mi jej strasznie brakowało.
Byliśmy już w hotelu w pokoju, i szykowaliśmy się do spania. Gdy już się umyłam jak zawszr jako ostatnia, położyłam się na łóżku.
- Dawid? Śpisz? -zapytałam, gdyż reszta osób już spała. Było po 3 w nocy.
- Nie. A co?
- Nic, poprostu chciałam ci podziękować. Tobie i całej reszcie. Dziękuję, że ją dla mnie odnaleźliście.
- Nie ma za co mała. -powiedział i przekręcił się w moją stronę.
- Dziękuję. -wyszeptałam i wtuliłam się w przyjaciela. Po chwili zasnęłam.
poniedziałek, 17 listopada 2014
Rozdział 12.
Dni mijały. Mijały wakacje. Coraz bliżej początku roku szkolnego. Siedziałam przy biurku i patrzyłam na kalendarz zakreślając kolejny dzień mojego życia. zostały jeszcze niecałe trzy tygodnie wakacji. Dla mnie to był lekki szok bo pamiętam jak dopiero co leżałam na plaży w Lioret. Ten czas tak błyskawicznie minął. Nie mam wogóle ochoty wracać do szkoły, najchętniej bym całe swoje życie spędziła tak, jak spędzam ten czas w wakacje. Z moich przemyśleń wyrwał mnie krzyk mojej mamy.
- Patrycja! Szybko! Chodź tu! -Nie lubiłam gdy mama się tak wydzierała więc przewróciłam oczami sama do siebie i zeszłam na dół. Na dole ujrzałam Dawida, Daniela, Wrzoska, Magdę i Karlę. Od razu uśmiechnęłam się od ucha do ucha i przywitałam się z każdym po kolei.
- No dobra Pati, jest sprawa. -Zaczął poważnie Daniel a reszta śmiała się cicho pod nosem za jego plecami.- Szybko się pakuj dziewczyno! Jedziemy jutro do Paryża! -krzyknął chłopak radośnie i wszyscy zaczęli się cieszyć.
- Wszystko już załatwione, bilety pokupowane, hotele zarezerwowane i jutro o 15 mamy samolot z Warszawy. -powiedziała Karla. Ja jak głupia po powolnym przetworzeniu sytuacji zaczęłam skakać i piszczeć dziękując przy tym każdemu po kolei.
- Jejku, naprawdę to zrobiliście? Jak Wam się udało przekonać moją mamę? Boże, dziękuję Wam! Kocham Was. - Zaczęłam gadać jak opętana na jednym oddechu i aż się popłakałam ze szczęścia, a Karla rzuciła się na mnie
- Dobra, dobra lesby. Pati lepiej leć się pakować do tej Francji! - zaczął się śmiać i wtrącać Wrzosek.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, pośmialiśmy się, i poszliśmy do mojego pokoju. Każdy pomagał mi się pakować, przec co byłam pewna, że niczego nie zapomnę. Co chwilę się śmialiśmy, na przykład kiedy chłopaki wyciągali moje skarpetki z szafki. Po kilku godzinach się udało więc mogliśmy pójść na miasto. Nasza codzienna rutyna dnia zaczęła się a kiedy już pochodziliśmy po mieście wbiliśmy do najczęściej odwiedzanego przez nas domu, czyli do Kwiata. Filmy, beka, internet, rozmowy i dziwne gry w butelkę. Norma. Jednak gdy się ściemniło musieliśmy się zbierać. Wkońcu jutro jedziemy do Francji, nie zapominajmy o tym. Muszę się wyspać porządnie bo znając mnie nie wstanę. Wszyscy powracaliśmy do domów i położyliśmy się spać.
*
Nadszedł ranek. O godzinie 9:00 zadzwonił mój piękny budzik z Rihanną ustawioną jako dzwonek. Po raz pierwszy od dawna z chęcią wstałam i poszłam się szybko ogarnąć. Wzięłam prysznic, przebrałam się w wygodne ubrania, zrobiłam kreski na oczach i mogłam zejść na śniadanie. Zrobiłam sobie szybko zdrową sałatkę z jogurtem i owocami i na koniec tylko pobiegłam do łazienki, umyłam zęby i związałam włosy w kucyka. Teraz byłam już w pełni gotowa. Po chwili tata zniósł mi na dół walizkę i wraz z resztą rodziny przyszedł się pożegnać. Wyjeżdżaliśmy na 10 dni. Nie będę ukrywać, bardzo ich kochałam więc będę tesknić. Poprzytulałam wszystich, (nawet Adriana, a to nowość) i mogłam wyjść z domu. przed moim domem stał już czarny samochód w którym siedziałam cała banda moich rozwrzeszczanych przyjaciół z Wrzoskiem za kółkiem. Włożyłam walizkę do bagażnika i wsiadłam do samochodu. Wrzosek od razu ruszył w stronę Warszawy. Po kilku godzinach stania w korkach dojechaliśmy. Wysiadłam z samochodu jako pierwsza i przeciągnęłam się na parkingu przed lotniskiem. Za ną wysiedli wszyscy znajomi i zabraliśmy swoje walizki z bagażnika. Po chwili staliśmy już w środku oddając bagaże które miały iść do luku bagażowego. Chwilę potem staliśmy już w kolejce do przeszukania bagażu podręcznego. U mnie nic jak zawsze nie znaleźli, jedynie u Wrzoska było sporo alkoholu. Zrekwirowali mu kilka butelek i mogliśmy udać się w głąb Warszawskiego lotniska. Siedzieliśmy na krzesełkach przed małą restauracją w środku, gdy ogłoszono, że zaczęła się odprawa pasażerów na nasz samolot. Minęła niecała godzina i siedzieliśmy już w samolocie. Usiadłam obok Dawida na wygodnym fotelu.
- Pati, ratuj! -powiedział nagle chłopak.
- Co ci?
- Ja nie chcę lecieć tym zasranym samolotem.
- Czemu? Zajebiście jest!
- Jak ktoś lubi latać tak jak ja, to uwierz mi że nie. Mam nadzieję, że się nie zesram ze strachu. -powiedział po czym oboje zaczęłiśmy się z tego śmiać.
Gdy już startowaliśmy przytuliłam mocno Dawida żeby muy dodać otuchy i puściłam dopiero gdy się obudziliśmy. Tak, tak... Znowu trzymałam go tak długo, że aż zasnęła. Nie moja wina, że mam takich ciepłych przyjaciół. Zbudziły nas dopiero głośne oklaski pasażerów gdy już wylądowaliśmy na lotnisku w Paryżu. Niechętnie zaspani ruszyliśmy się z miejsc i wysiedliśmy z samolotu. Odebraliśmy bagaże i wsiedliśmy od razu w taksówkę. Gdy tylko dojechaliśmy do hotelu i odebraliśmy kluczyki od pokoji zaczęliśmy zajmować miejsca. Niestety los tak chciał, że dziewczyny były pierwsze i zajęły sobie pokój tak, że musiałam spać sama w pokoju z chłopakami. Otrzymaliśmy dwa pokoje, jeden 4-osobowy a drugi 2-osobowy. No cóż. Przeżyję.
Położyłam się od razu na łóżku obok Dawida i sprawdzając powiadomienia na facebooku zasnęłam.
niedziela, 9 listopada 2014
Rozdział 11.
Minęło kilka dni. W sumie nic mi przecież nie dolegało i byłam zdrowa, jednak mama nadal kazała mi odpoczywać w domu. Codziennie wpadali do mnie moi znajomi w odwiedziny. Mi to pasowało, oni przyjdą a ja nie będę musiała nawet z łóżka wstawać i wychodzić z domu. Jednak dzisiaj pomyślałam, że trochę za dużo czasu spędzam w swoim pokoju i mimo próśb mojej mamy wyjdę chociaż na chwilę na dwór. Umówiłam się z panem Kwiatkowskim i panem Karasiovem, że przyją po mnie o 11, więc gdy tylko zadzwonił mój ulubiony budzik z piosenką Rihanny chętnie wstałam i poszłam się ogarnąć. Szybki makijaż, letnie ubrania, musli z owocami i jogurtem, i byłam gotowa do wyjścia. Nie musiałam zbyt długo czekać gdyż po paru minutach zjawili się moi znajomi. Przywitałam się z nimi i założyłam szybko trampki na nogi. Krzyknęłam tylko do Adriana, że wychodzę i wyszłam z domu. Jak dawno nie czułam tego świeżego powietrza.
- Ej Dawid co robimy? -zwróciłam się do przyjaciela
- A co chcesz robić? Możemy pójść po Julkę, Karlę i Madzię.
- Taak! Idziemy. -odpowiedziałam zadowola i ruszyłam przed siebie. Byłam strasznie zadowola nawet nie wiem z czego. Nic takiego się nie działo a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Może to przez znajomych? Oni zawsze potrafią poprawić mi humor.
Gdy już zebraliśmy całą ekipę ruszyliśmy do galerii. Przez prawie cały dzień chodziliśmy po mieście i śmialiśme się ze wszystkiego robiąc z siebie jakiś debili, ale co tam. Całą drogę do domu Dawida śpiewaliśmy różne piosenki, lecz wkońcu dotarliśmy. W drzwiach od razu przywitała nas pani Agnieszka i wpóściła na górę. Wchodzą do pokoju Dawida jak zawsze pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na łóżko. Moi przyjaciele zrobili to samo. Włączyliśmy jakiś film, i spędziliśmy popołudnie tak jak zawsze. Nie wiem co bym zrobiła gdybym nie poznała tych wszystkich wspaniałych ludzi. Pewnie te wakacje były by tak samo beznadziejne jak każde inne. Chociaż te by były najgorsze bo wcześniej miałam przynajmniej fałszywych przyjaciół którzy zapewniali mi rozrywkę na te dwa miesiące. A jak się okazało te wakacje, które miały być koszmarem, stały się naprawdę fajne. Mam nadzieję, że odmienią moje życie chociaż trochę. Moi przyjaciele zapewnili mnie, że nigdy mnie nie zostawią, i liczę, że dotrzymają słowa.
Zrobił się wieczór i musiałam wracać do domu. Znajomi mnie odprowadzili a ja mogłam wejść do domu. Gdy otworzyłam drzwi rodziców nie było, za to był mój drogi brat, który nie był sam. Siedział z jakąś dziewczyną której nawet na oczy nie widziałam. Nie wyglądało to raczej jak zwykła sytuacja przyjacielska taka jak jest pomiędzy mną a moimi znajomymi, dlatego wolałam nie wnikać w szczegóły i poszłam do siebie do pokoju. Gdy wzięłam do ręki telefon zobaczyłam mnóstwo powiadomień. Nie wiedziałam dlaczego nagle tyle się ich zrobiło więc weszłam na facebooka. No tak. Dawid znowu dodał zdjęcia z dzisiaj. Polubiłam kilka z nich i położyłam się na łóżku wpatrując się jakiś czas w sufit. Po pewnym czasie zasnęłam.
-------------------------------------------------------------
Od Autora: Nudny i nic się nie dzieje, ale niedługo coś się ciekawego wydarzy. Może pojawią się nowe osoby :D
wtorek, 4 listopada 2014
Rozdział 10.
Otworzyłam oczy dopiero, gdy promienie światła zaczęły wpadać przez moje okno. uszę się nauczyć zasłaniać to okno w pokoju. Przekręciłam się na plecy i jakieś piętnaście minut wpatrywałam się w sufit licząc, że to w czym kolwiek mi pomoże. Jednak okazało się, że nie. Nie miałam wyjścia. Musiałam wstać. Podniosłam się powoli i wyszłam z pokoju cicho schodząc po schodach. Zatrzymałam się jednak, gdy tylko usłyszałam dobiegające z kuchni rozmowy mojej mamy, z osobą, której głosu nie powinnam słyszeć o tej porze u mnie w domu. Po chwili rozpoznałam, że to nie kto inny jak Deny. Dlaczego on rozmawiał z moją mamą? Nie wiem ale przez chwilę słuchałam o czym rozmawiali.
- Proszę Pani, ale nam bardzo zależy, żeby tam pojechać. Ja wiem, że to może Pani nie przekonać, ale my się nią tam zaopiekujemy. Może być Pani spokojna.
- No nie wiem Daniel. Patrycja boi się latać samolotami od dziecka i nie wiem jak zniesie podróż. Zresztą naprawdę chcecie wyjechać tak daleko? Nie możecie tego zorganizować gdzieś w Polsce?
- No też chcieliśmy ale nie da rady. Ona mieszka w Paryżu i nie ma czasu na podróże do Polski.
- No dobrze- westchnęła moja mama. - Ale naprawdę na siebie tam uważajcie. Macie dopiero 17 lat. Może wam się coś tam stać.
- Przecież pojadą z nami osoby starsze. Igor ma przecież 20.
- To naprawdę mnie pocieszyłeś. - zaśmiała się moja mama a ja postanowiłam pokazać im że tu jestem. Chociaż możę nie będę wspominać, że coś słyszałam, ale jestem bardzo ciekawa co oni planują. Kim jest "ONA" ? Nie mam pojęcia. Nie pamiętam kto może mieszkać we Francji.
Weszłam jak gdyby nigdy nic do kuchni przeciągając się w przejściu.
- Ooo! Daniel! Co ty tu robisz tak wcześnie?
- Pati? To ty nie śpisz? Nie ważne choć, musimy pilnie pogadać.- podbiegł do mnie i zaciągnął znowu do pokoju.
- To powiesz mi dlaczego nie przyszłaś na imprezę?
- Nie ważne, nie chcę o tym gadać. A jeśli mogę cię o coś zapytać. Bo mogę co nie?
- No pewnie pytaj.
- Ten Konrad, wczoraj u ciebie, to co on tam robił? Znacie się?
- Aaa no tak. Kiedyś się poznaliśmy przypadkowo na jakimś koncercie, często na imprezy chodziliśmy razem a potem nie wiem czemu wyjechał do stanów. Miał jakąś dziewczynę i wspominał że musi uciekać. Nie wiem dlaczego, nie wiem co jej zrobił, ale wsumie chyba dobrze, że wrócił co nie?
- No.. yy.. tak, pewnie.- Ledwo cokolwiek odpowiedziałam i upadłam na ziemię. Nie wiem co się stało. Nagle straciłam przytomność. Słyszłam tylko jak Karasiov krzyczy coś i wzywa pomoc. Obudziłam się już dopiero w szpitalu.
*
Gdy się obudziłam i otworzyłam oczy, zobaczyłam miejsce, które nie było moim pokojem. Wyglądao mi to na jakiś pokój szpitalny. I się nie pomyliłam. Od razu podeszła do mnie zdenerwowana mama i zaczęła pytać mnie co się stało, jak się czuję i czy wszystko już wporządku. Nic nie odpowiedziałam tylko lekko się uśmiechnęłam. Ona położyła mi rękę na ramieniu i odwzajemniła uśmiech. Tuż za nią ujrzałam podchodzących do mnie przyaciół. Jako pierwszy wyrwał się Dawid który lekko spanikowany nie wiedział o co zapytać najpierw.
- Jezu przesuń się cioto. Ty mówić nie umiesz. - powiedział Wrzosek jak zawsze drocząc się z Dawidem. Byli przyjaciółmi i raczej nigdy się nie kłócili ale to było takie w ich stylu. Gadali do siebie różne głupoty zachowując dystans i dużo śmiechu.
- Dobra idioto, Pati co się stało? Wszystko wporzątku?- Powiedział zwracając się do mnie.
- Już jest lepiej. Wsumie nic mi nie jest. tylko na chwilę straciłam przytomność.
- Uff.. ty nawet nie wiesz jak się martwiłem. Nie strasz nas więcej.
- Dobra.. Pati.. jako jedyna pomyślałam o kupieniu szybko po drodze czegoś na poprawę humoru. -wtrąciła się Karla podając mi babeczkę.
- Jejku dziękuję! Kocham was.- Wszyscy tylko się uśmiechnęli a do sali wszedł lekarz..
- Dobrze. Jak się Pani czuje Pani Patrycjo? Już lepiej?
- Tak, kiedy mogę wyjść? - nie znosiłam szpitali a często się w nich znajdowałam, dlatego to zawsze było moje pierwsze pytanie.
- Jak już Pani się tak dobrze czuje, to tyko zrobimy szybko badania i jest pani wolna. - powiedział lekarz i wyszedł z sali.
Zrobiono mi szybko pobieranie krwi i od razu podano wyniki. Na szczęście nie musiałam długo czekać i po niecałej godzinie mogłam wyjść z mamą i przyjaciółmi. Wszyscy odprowadzili mnie do domu i weszłam do środka z mamą. Od razu zaatakował mnie tata z pytaniami czy już wszystko wporządku ale mama kazała mi pójść do pokoju a sama mu wszystko opowiedziała. Rzuciałam się na łóżko i wzięłam z szafki nocnej laptopa. Nie chciało mi się już spać więc resztę dnia przesiedziałam przy komputerze i telefonie. Popisałam jeszcze ze znajomymi. Jednak nadal myśli związane z Konradem i dziwną rozmową mojej mamy z Danielem nie dawały mi spokoju.
------------------------------------------------------------
Od Autora: Jest rozdział 10! :D Przepraszam że tak rzadko dodaję rozdziały ale mam dużo na głowie. W końcu egzaminy w tym roku.. :3 Zapraszam do czytania i komentowania!
Subskrybuj:
Posty (Atom)