wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 20.

Gdy doszliśmy do domu Dawida od razu rozebraliśmy się i skierowaliśmy w stronę jego pokoju. On tylko powiedział mamie, że przyszliśmy aby przygotowała coś do jedzenia i picia. Z tego co słyszałam zaraz miała wychodzić gdzieś z domu abyśmy mieli czas dla siebie, dlatego postanowiłam że pomogę jej w przygotowaniach. Szepnęłam do Dawida że idę pomoc jego mamie i zeszłam na dół do kuchni.
- dzieńdobry. Przyszłam pomóc trochę bo wiem, że pani miała zaraz wychodzić. 
- O, Dziendobry Patrycja. Bardzo chętnie. To możesz nakryć do stołu i wyjąc napoje. -posłusznie zabrałam się do pracy i po paru minutach wykonalam zadanie.
- w czym jeszcze mogę pani pomóc? 
- chyba już nic takiego nie trzeba robić, jedzenie przygotowałam wcześniej więc wystarczy że je wyjmiecie na stół. Cześć jest w tej stawce a cześć w lodowce na dolnej półce. -powieziala pani Agnieszka pokazując mi wszystko. -jak już chociaż ty wiesz wszystko to ja lecę. Dziękuje ci i dozobaczenia. Pilnuj ich tutaj. -powiedziała z uśmiechem śmiejąc się. 
- dobrze, zajmę się wszystkim. -odpowiezialam a pani Agnieszka założyła szybko buty, płaszczyk i wzięła torebkę z krzesła w kuchni. Chiwlę pózniej usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Mogłam zacząć wyjmować całe jedzenie na stół. Gdy wyjmowałam coś z szafki poczułam nagle czyjaś rękę na moim ramieniu. 
- co tam pati, mama juz poszła? -usłyszałam głos Dawida i od razu się odwróciłam.
- jezu Dawid nie strasz mnie więcej. Tak twoja mama juz wyszła i mam wyjąc tylko jedzenie.
- hahah okej. -zaśmiał się Dawid. -może pogadamy jak jest chwila spokoju?
- właśnie możemy. Więc tłumacz dlaczego "mogło to dużo zmienić". -powiedziałam stanowczo. Wolałam najpierw tego sie dowiedzieć zanim zacznę temat z Oliwią. 
- okej. Zacznę może tak. Świetnie zaśpiewałaś na rozpoczęciu! 
- nie próbuj się wymigać tylko poprosi powiedz.
- no dobra. Przepraszam że ci wcześniej nie powiedziałem i nie bądź na mnie zła ale jakiś czas temu napisał do mnie "Igor Pilewicz". Od razu widziałem kto to. Powiedział, Że natrafił na mone covery i chciałby zaproponować współpracę czy coś takiego, no. To sie zgodziłem i zadzwoniłem do niego. Zaproponował mi kontrakt który mu podpisałem i mam wydać niedługi pierwszy singiel. Juz mam prawie ułożony tekst. Gdybys mówiła wcześniej że śpiewasz od razu też bym ciebie w to wciągnął. -powodział Dawid z uśmiechem na końcu a mnie aż zamurowało.
- dlaczego nie powiedziałeś wcześniej?! Powinieneś mowić mi o tak ważnych rzeczach. Przecież sie przyjaźnimy. -nie ukrywam że trochę się zdenerwowałam. 
-tak wiem i mega cię przepraszam ale miałas tyle swoich spraw i nie chciałem ci dorzucać swoich. 
- no okej... Wybaczę ci bo jestes mega kochany. Ale mimo wszystko mów mi o wszystkim na przyszłość okej? 
- no pewnie. -powiedział i mnie przytulił. Chciałam porozmawiać o drugiej sprawie ale nagle zjawiła się reszta naszych przyjaciół którzy zeszli do kuchni i nie darowali sobie komentarzy typu "o, co sie tutaj dzieje","szaleją jak widzę" albo "bez ruchania mi tu". Olałam to i usiadłam przy stole na których zdążyłam porozkładac juz jedzenie i napoje. Dawid podszedł do szafki i wyjął jakaś butelkę, domyślam się że jakis akohol.
Imreza się zaczęła. W miedzy czasie doszedł wrzosek. Wszyscy tańczyli, śmiali sie i dobrze bawili. Alkoholu zrobiło sie z przyjściem Sebastiana więcej niż jedna butelka i większość była juz lekko najebana. zanim sie zorientowałam była juz 22. Umowilam się z mamą że ewentualnie zostanę u Dawida na noc co juz chyba teraz było oczywiste. Zmęczyłam się już trochę tańcem i wrzaskami naszych znajomych więc poszłam na górę do pokoju Dawida. Od razu położyłam się na łożku i chwilę gapiłam się w sufit dopóki nie wszedł właściciel tego pokoju i nie rzucił się na łóżko i jednocześnie na mnie.
- pati, co ty tu sama robisz. Nie idziesz się z nami bawić. -od razu wyczułam że Dawid lekko wypił ale pijany nie był. Chyba tylko on i ja. Bo reszta balowała jak opętana. 
- to stało się coś? -zapytał po chwili.
- nie nic. Ale jakoś nie mam ochoty tańczyć.
- czemu? Widzę przecież że coś się stało. Powiedz mi o co chodzi.
- okej.. Wiesz już, że czuję do ciebie więcej niż do przyjaciela i wiesz że przez to zastanawiałam się kim dla ciebie jest ta Oliwia, która chodzi do naszej klasy. Nie powinnam pytać ale nie da mi to chyba spokoju. -powiedziałam odwracając się w stronę Dawida leżącego obok. 
- jejku Patrycja... Wiem i ty tez wiesz że cię kocham, ale nic mnie z Oliwią nie łączy. Poprostu mam tak, że czuje czy inny człowiek jest dobry czy zły. A z nią jest coś nie tak.  Nie wiem co, ale nie podoba mi się to że jest w naszej klasie.
- ale ona nic nie zrobiła. I ty jej w ogóle nie znasz? I tak na nią patrzyłeś spode łba bez powodu? -coś nie mogłam w to uwierzyć. Nie moja sprawa ale Dawid powinien rozumieć że jak go kocham, to będę takich rzeczy ciekawa a o jakieś dziewczyny pewnie zazdrosna. 
- nic mnie z nią nie łączy i nie łączyło. -powiedział i znowu to zrobił. Pocałował mnie delikatnie w usta. A ja jak to ja musiałam to odwzajemnić. Jednak gdy Dawid zaczął całować mnie coraz zachłanniej przerwałam to i się lekko odsunęłam. 
- Patrycja, przepraszam. Nie powinienem...
- wszystko wporzadku, naprawdę. Nie musisz przepraszać.
- ale naprawdę... -nie mogłam słuchać jak dalej się użala więc zamknęłam go całusem w usta i przytuliłam się do niego. On objął mnie tylko ramionami i przytulał do siebie. Tak mogłabym zostać całą wieczność. Nie trwało to może wieczności ale napewno do momentu kiedy nie zasnelliśmy.

--------------------------------------
Od autora: lubię was zaskakiwać wiec bam! Nowy rozdział juz z okazji sylwestra. Miłego czytania i pamiętajcie o komentowaniu. Możecie podsuwać mi jakieś swoje pomysły na rozdziały jak coś wam przyjdzie do głowy. Chętnie poczytam. A teraz zapraszam na rozdział :3
Komentujesz = MOTYWUJESZ 

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 19.

Rano obudził mnie budzik. Była godzina 7 rano. Pod godziną na moim wyświetlaczu pokazała się data. 1 września 2013 rok. Nie wierzę że te wakacje tak szybko minęły i juz dzisiaj zaczyna się szkoła. Ale to nie był zwykły początek roku szkolnego, bo był to pierwszy rok w rym liceum, z tymi ludźmi, najlepszymi na świecie. Mam nadzieję że szkoła okarze się w miarę wporzadku.
Wstałam i zeszłam na dół. Na dole czekało juz śniadanie i kartka "Adrian już wyszedł, tata w pracy, ja też, zjedz śniadanie i powodzenia w nowej szkole!". Nie ukrywam, lubiłam te kartki od mamy. Chodź czasami były dość dziwne to i tak poprawiały mi samopoczucie. Więc zgodnie z treścią tej krótkiej wiadomości zjadłam śniadanie i poszłam się szykować na górę. Założyłam białą bluzkę, czarną spódniczkę, i czarną marynarkę. Przemylam twarz u nałożyłam lekki makijaż. Nie chciałam się jakoś specjalnie stroić żeby nie wyjsć na zbyt pewną siebie i jakąś wytapetowaną. Wolałam wyglądać naturalnie. Rozczesałam szybko długie włosy i poszłam do pokoju. Zanim zauważyłam zrobiła się 8:30. Zaraz zgodnie z umową miał po mnje przyjść Dawid, karla, Magda i daniel. Nie zdążyłam nawet usiąść na łożku a ktos zapukał do drzwi. Oczywiście byli to moi przyjaciele. Wpuściłam ich na chwilę do środka i przywitałam się z każdym buziakiem w policzek. Nie marnując już czasu szybko założyłam wysokie czarne szpilki i czarny płaszczyk. Byłam gotowa. Mogliśmy ruszać w stronę naszej nowej szkoły. 
Gdy juz doszliśmy na miejsce spotkaliśmy się z Julką, Michniewicz, Herman, Grzesiem i Niklasem, poczym udaliśmy się w stronę sali gimnastycznej. Przed wejściem na nią jednak się zatrzymałam. Nie wiem sama czemu odwróciłam się w stronę moich przyjaciół i zapytałam prosto z mostu. 
- ale w nowej klasie my i tak będziemy trzymać się cały czas razem prawda? -reszta naszczęście odpowiedziała "no oczywiście" , "pewnie że tak" , " to raczej oczywiste" i grupowo się przytuliliśmy. Teraz mogliśmy spokojnie wejść. Na sali było juz dużo osób. Wypatrzyłam kartkę na ścianie z napisem "Ia" i spojrzałam w stronę zgromadzonych pod nią osób. Od razu zobaczyłam lekko wystraszonych ale bardzo pozytywnie wyglądających ludzi. Na pierwszy rzut oka wydają się chyba okej. Ale narazie cieżko ocenić. Stanęliśmy obok siebie w grupie młodych ludzi i czekaliśmy aż przyjdzie dyrektor. Naszczęście długi nie czekaliśmy a on pojawił sie i wygłosił przemówienie. W trakcie jego dość długiego gadania Magda objęła mnie ramieniem dodając mi tym otuchy. Przydało sie. Chyba byłam tam najbardziej wystraszoną i zaniepokojoną osobą. 
Po długim gadaniu dyrektora mogliśmy udać się do sal. Nasza to była sala "36" na trzecim piętrze. Wychowawca juz był w środku więc od razu weszliśmy i zajęliśmy ostatnie ławki. Chwile potem doszła cała reszta klasy. Czułam jak każdy mierzył się nawzajem oczami i wypatrywał znajomych twarzy. Ja znałam tylko aloha team. Wychowawczyni przedstawiła się i powieziala parę słów na przywitanie. Po chwili kazała nam sie przedstawiać. Zaczęły pierwsze ławki wiec jakis czas tylko słuchaliśmy i próbowaliśmy zapamietać poszczególne osoby. Wydawały się one naprawdę mega wporzadku i narazie nie było osoby która jakoś by nie przypadła do mojego gustu. Spojrzałam tylko na Dawida i zobaczyłam jego lekki grymas i dziwne spojrzenie kierowane do dziewczyny imieniem Oliwia. Nie wiedziałam o co mu chodziło, raczej jak przedstawiała się reszta zachowywał się normalnie. Mniejsza z tym. Po chiwli doszło do nas i to mu mieliśmy się przestawiać. Niklas, Grzesiu i Daniel ożywili atmosferę robiąc z siebie debili, wiec potem było trochę łatwiej przestawic się mi. Wstałam cicho i po głębokim wdechu zaczęłam mówić.
- nazywam się Patrycja, przyszłam tutaj do klasy z moimi przyjaciółmi z wakacji. Na codzień interesuję się modą, fotografią, modelingiem i trochę śpiewam. -po ostatnim słowie Dawid spojrzał się na mnie lekko zdziwiony moimi słowami. 
- dobrze dziękujemy, mozesz usiąść. -powiedziala pani i uśmiechneła się. -teraz może ty coś o sobie powiesz? -zapytała wskazując na Dawida, który posłusznie wstał.
- nazywam się Dawid, od urodzenia mieszkam w Gorzowie. Interesuję się głownie muzyką, dużo śpiewam i chciałbym pójść w ślady mojego starszego brata.-powiedział uśmiechając się do nauczycielki.
- to może nam coś zaśpiewasz? -zaproponowała a ja usłyszałam coś, czego nie chciałam usłyszeć. 
- no dobrze, ale jedynie z Patrycją. -zaśmiał się lekko i spojrzał na mnie.
- bardzo dobry pomysł.-poparła go jeszcze pani i nie miałam juz wyjścia. Wstałam i spojrzałam na Dawida przestraszonymi oczami. On tylko szepnął mi do ucha tytuł "Jessy j- price tag" gdyż wiedział ze napewno to znam. Oczy wszystkich tylko spojrzały na nas. Dawid zaczął pierwszą zwrotkę a ja dołączyłam w refrenie. Druga zwrotka była moja. Naszczęście dałam radę i wyłączyłam myśli. Zamknęłam oczy i od razu łatwiej mi sie śpiewało. Gdy je otworzyłam było juz po piosence a wszyscy patrzyli na nas i zaczęli klaskać. Dawid uśmiechnął się, spojrzał na mnie i mocno przytulił. 
Nareszcie skończyliśmy i mogliśmy wyjsć z sali. 
- to było świetne, dlaczego nie mówiłaś że śpiewasz? To by wiele mogło zmienić. -powiedział Dawid na korytarzu, gdy reszta juz wychodziła ze szkoły. -zresztą pogadamy o tym pózniej, teraz chodźmy.
-no pogadamy, pogadamy. W sumie tez chciałam się pózniej zapytać ciebie o jedną rzecz wiec i tak musimy pogadać. -odpowiezialam nie wiedząc o co chodziło Dawidowi z "to mogłoby dużo zmienić" ale chciała sie tez dowiedzieć o co chodziło mu z Oliwią. A teraz czas pójść do Dawida całym aloha teamem na imprezę  z okazji początku roku szkolnego. Od razu się ubraliśmy i ruszyliśmy całą grupą w stronę domu naszego przyjaciela


--------------------------------------------
Od autora: dzisiaj trochę dłuższy bo miałam taką dziwną ochotę popisać :D i jeszcze z okazji tych 1100 ponad wyświetleń. Dziękuje :) i miłego czytania.
komentujesz = MOTYWUJESZ 

piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 18.

Gdy się rano obudziłam Dawid leżał na środku łóżka i gapił się w sufit. Chyba nie zauważył że już nie śpię. Chwile wpatrywałam się co robi. Jednak gdy tylko na mnie spojrzał od razu zamknęłam oczy. Poczułam jego ciepły oddech przy mojej twarzy. Mogłam poczytać jak lekko się do mnie przytula i chowa głowę w moich włosach. Nie ukrywam że mi się to spodobało. Czułam jednak że coś go gryzie.
- dawid.. Co się dzieje. -zapytałam obejmując go ręką. 
- o, nie śpisz już? -wiedziałam że zapyta.
- odpowiedz mi na pytanie. Wszystko wporządku.? 
- tak. Jest dobrze. -powiedzial lekko się uśmiechając. Wiedziałam że tak nie jest i wiedziałam a raczej mogłam się tylko domyślać że gryzie go to samo co mnie. Jednak nie chciałam psuć atmosfery jeszcze bardziej więc zaczęłam się poprostu śmiać. 
- hahah z czego ty się śmiejesz idiotko? -udało mi się. Zaczęliśmy sie śmiać i wygłupiać i od razu lepiej. 
Po ponad godzinie spojrzałam na zegarek. Juz trochę późno się zrobiło a miałam być w domu o 14. A nawet nie zeszłam z łóżka chodź było po 12. Dawid zaprowadził mnie do kuchni chodź znałam drogę i zaczął robić jajecznicę. Oczywiście jak to kwiat rozwalił pół
kuchni więc musiałam mu trochę pomóc. Zjedliśmy śniadanie i zaczęłam się zbierać do domu. Dawno nie widziałam sie z rodzicami i Adrianem, nie ukrywam że trochę się stęskniłam za nimi. Więc po śniadaniu ogarnęłam się i zaczęłam dopakowywać piżamę i kosmetyki do walizki. 13:30 i byłam już przy drzwiach gotowa do wyjścia.
- to co, widzimy się na rozpoczęciu roku co nie? -zapytał Dawid który podszedł się ze mną pożegnać. 
- no tak, to się tam jeszcze zgadamy co i jak.
- no okej. -podszedł do mnie, dał buziaka w policzek i mocno przytulił.
 -trzymaj się. -powiedział na pożegnanie a ja uśmiechnęłam się do niego szeroko i wyszłam. Nie mieszkałam daleko wiec chwile pózniej byłam już w domu. Na wejściu od razu dopadli mnie rodzice i nawet zjawił się moj brat. Od razu zaczęli wypytywać jak było, co robiliśmy, czy wszystko było wporzadku i czy spotkałam Rose. Teraz nie miałam jak sie wymigać wiec usiadłam na kanapie w salonie i wszystko im opowiadałam.
Po dość długiej rozmowie z moimi rodzicami ruszyłam się wkońcu do swojego pokoju. Nareszcie nadszedł moment który tak kochałam. Mogłam się rzucić na swoje łóżko nie wstając z niego za szybko. Gdy już to zrobiłam i odleżałam pół godziny podniosłam się lekko i wzięłam telefon do ręki. Miałam kilka sms'ów w tym jeden od... Nieznanego numeru. Otworzyłam go tylko dlatego, że jestem strasznie ciekawym człowiekiem i nie usnęłabym dzisiaj gdybym tęgo nie zrobiła. Jednak od razu tego pożałowałam. Aż mnie zemdliło jak to czytałam. Pisał tylko że wie o tym, jak go kocham i że jeszcze będziemy razem czy mi sie to podoba czy nie. Że nie da mi spokoju i żebym szykowała juz miejsce na długi jego pobyt w moim życiu. Lekko juz zdenerwowana odczytałam resztę wiadomości juz od moich przyjaciół. Trochę mnie to pocieszyło i poprawiło lekko humor, jendak bałam się. Nadal się bałam nie wiem czego. Wydaje mi się, że stanie się już niedługo coś, co nie będzie zbyt przyjemne. Ale nic na to teraz nie poradzę.
Wyjęłam laptopa z walizki i włączyłam go. Przejrzałam portale społecznościowe, blogi, i inne swoje ulubione strony. Gdy to zrobiłam odłożyłam go na szafkę nocną i podłączyłam słuchawki do telefonu leżącego obecnie na nim. Puściłam sobie swoją kochaną Rihanne i zabrałam się za czytanie książki. Miałam dość spore zaległości więc trzeba nadrobić. Wsumie lubię czytać. Uspokaja mnie to. Pochłaniam się w innym świecie, bez moich problemów. Wszystko wydaje się tam inne. Czytam historie ciekawsze od mojego życia i żałuje że nie mogę żyć w tamtym świecie.
---------------------------------------------
Od autora: rozdział, z którego zadowolona nie jestem ale dodaję mimo wszystko. I jeśli to czytasz, to proszę skomentuj i ewentualnie powiedz co mam zmienić i co robię źle, to napewno to poprawie. A tak to mało komentarzy trochę i nie wiem czy warto żebym pisała w ogóle dalej. A teraz zapraszam do czytania i komentowania. Love you all! :)

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 17.

Dni mijały bardzo szybko. Codziennie widywałam się z Rose i Michałem, przez co bardzo się do nich przywiązałam. Zżyłam się rownież bardziej z moimi przyjaciółmi a najbardziej z Dawidem. Nic dziwnego, to wkońcu jego poznałam jako pierwszego i dzięki niemu to się zaczęło. Niestety wiedziałam, że to co piękne musi się kiedyś skończyć, i niestety właśnie dziś wybijał ten dzień. Dzień końca naszego wyjazdu do Paryża. Od rana wszyscy byli trochę przybici i smutni a w szczególności ja z Dawidem. Wkońcu ja opuszczam moją ukochaną przyjaciółkę a Dawid swojego brata. Przed wyjazdem oczywiście musieliśmy sie pożegnać dlatego umówiliśmy sie dzisiaj na lotnisku o 16.
Jak codzień łazienka była oblegana przez wszystkich pokolei. Każdy sie ogarniał poczym gdy wszyscy wyglądali jak ludzie zaczęliśmy sie pakować do wyjazdu. Teraz dopiero zobaczyłam jaki zostawiliśmy tutaj syf. Nasze rzeczy latały po całym pokoju gdyż jak tylko znaleźliśmy coś należącego do nas od razu rzucaliśmy do właściciela więc wszystko dosłownie latało. 
- pati! Trzymaj to! -krzyknął dawid i rzucił mi bluzką w twarz, jednak ja nie pozostałym dłużna. Złapałam jakiś jego t-shirt leżący obok i oddałam mu. W ten sposób zaczęła sie wojna. Wszyscy we wszystkich rzucali aż przyszła do pokoju Magda z Karlą. 
- co tu sie dzieje? Impreza bez nas? -zapytała Madzia poczym dostała czyimiś spodniami w twarz. 
Po zakończeniu wojny dokończyliśmy pakowanie i zeszliśmy na dół. 
- daj to lepiej patka bo jeszcze spadniesz mi z tych schodów. -powiedział Dawid i wziął ode mniej walizkę. Nie zdążyłam nawet nic powiedziec bo on juz zacząć schodzić i po chiwli był na dole.
- dziękuje. -powiedziałam schodząc za nim uśmiechając się.
- a coś w nagrodę dostanę? -zapytał z tym swoim głupawym uśmieszkiem.
- no dobra, niech ci będzie. -odpowiedziałam i dałam mu szybko buziaka w policzek. 
Oddalismy kluczyki w recepcji a wrzosek z danielem jeszcze załatwiali jakieś sprawy z właścicielką hotelu. W tym czasie my juz poszliśmy dopasować bagaże do taxówki i zajęliśmy w niej miejsca. Gdy po chwili przyszła reszta machając jeszcze na pożegnanie do personelu hotelu mogliśmy ruszać w drogę. Do lotniska daleko nie było więc chwile pózniej byliśmy na miejscu. Gdy weszliśmy do środka i tylko ujrzałam Rose od razu sie na nią rzuciłam z płaczem. Przytulałam ją jeszcze z 5 min i nie chciałam puszczać. 
- rose, kochana. Tak strasznie będę tęsknić. -powiedziałam przez łzy.
- ja tez, będzie mi cię okropnie brakować. -odpowiedziała i znów mnie przytuliła. W tym czasie Dawid żegnał sie z bratem i nie płakał tak jak ja, choć widziałam jak miał zeszklone oczy. Jak tylko sie lekko odsunął mogłam pożegnać sie rownież z Michałem. Staliśmy tak jeszcze chwile bo reszta tez musiała się pożegnać. Gdy juz sie to udało mogliśmy ruszyć odprawić bagaże. Gdy czekaliśmy juz tylko przy odprawie pasażerów nadszedł czas na ostateczne pożegnania i przeszliśmy przez bramki. Ja oczywiście ryczałam jak głupia, a Dawid próbował mnie jakoś pocieszyć przytulając mnie co chwile. 
Po kilku minutach byliśmy juz odprawieni i usłyszeliśmy komunikat że można juz wsiadać do samolotu. Wsiedliśmy i zajęliśmy miejsca, ja jak zawsze przy oknie, Dawid obok, obok Dawida wrzosek, a dziewczyny z Danielem za nami. Nadal byłam zapłakana ale musiałam teraz wesprzeć Dawida, bo wiedziałam że bardzo nie lubi latać samolotami i mnie teraz potrzebuje bardziej niż ja jego. Nasi przyjaciele od razu juz wyjęli słuchawki, książki, telefony, włączając przy tym tryb samolotowy. Ja złapałam za rękę Dawid i objęłam drugą lekko sie w niego wtulając. Pół godziny pózniej juz byliśmy spokojnie w powietrzu i lecieliśmy nad chmurami. 

Lot minął dobrze. Jak tylko wylądowaliśmy jak to Polacy zawsze mają w tradycji, wszyscy zaczęli klaskać. Chwile pózniej juz byliśmy odebrać bagaże i siedzielismy w taxówce. Dwie taxówki odwozily nas do domu. Gdy odwiozły Wrzoska siedzącego z nami zostałam juz ja z Dawidem.
- może przenocujesz dziś u mnie? -zaproponował Dawid. 
- w sumie czemu nie. -zgodziłam sie gdyż miałam rzeczy ze sobą a teraz przyda nam sie najbardziej nasze towarzystwo. Wiec wysłałam mamie smsa że wrócę jutro bo zostaje u Dawida i dodałam jeszcze pare słów jak minął lot. 
- ooo! Witajcie dzieci! Jak było na wyjezdzie? Wszystko wporzadku? -zaczęli zadawać pytania rodzice Dawida gdy tylko przekroczyliśmy drzwi. 
- cześć mamo -odpowiedział Dawid i dał sie ucałować rodzicom.
- jutro wam wszystko opowiemy ale teraz juz pójdziemy do pokoju okej? Musimy odpocząć. -powiedział lekko sie do nich uśmiechając i łapiąc mnie za rękę ciagnąć jednocześnie do pokoju. 
- Nwm jak ty ale ja jestem padnięty. -powodzial do mnie, z czym sie zgodziłam i zaczęliśmy się szykować juz do spania. 
- wiesz co Dawid. Już za nią strasznie tęsknie. Kiedy znów sie zobaczymy? -poqiezialam leżąc obok niego na łóżku.
- nie wiem pati. Mi tez jest juz strasznie bez Michała. 
- a może oni by do nas przyjechali niedługo? -tak.. Zaświeciłam błyskotliwością. To raczej pewne że szybko nie przyjadą. Przecież nie nożemy widywać sie tak często, mieszkamy dość daleko i nie łatwo jest zerwać sie nagle z życia żeby tak poprostu poleciec do innego kraju. A zaraz, dokładniej za dwa dni miał zacząć się rok szkolny. 
- wiesz że nie mogą... Może lepiej chodźmy spać, odliczeniemy od tego a ja przede wszystkim od samolotu bo prawie się tam zesrałem. -zaśmiał sie Dawid polepszając atmosferę. 
- no chodź się tu przytulić. -powodzial z lekkim uśmiechem rozkładajac ręce. Ja bez zastanowienia to zrobiłam i mogliśmy zasnąć. Przy Dawidzie zasypiało mi się owiele lepiej co on dobrze wiedział. Dlatego nareszie mogliśmy poderwać się od zmęczenia i zasnąć. 

--------------------------------

Od autora: Bardzo wam dziękuje za 1000 wyświetleń, nie sądziłam że tak się to rozwinies. Rekordu oczywiście nie bijeę ale dobry start na bloga. Więc dziękuje wam jeszcze raz i zapraszam do czytania.
Pamiętaj. KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ. 

środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 16.

Obudziłam się o godzinie 9:00. Jak codzień wybudził mnie głos Rihanny dobiegający z mojego telefonu. Przez przypadek chyba obudziłam innych bo od razu usłyszałam
- wyłącz moją queen! -Tak... Jak zawsze Dawid który leżał obok i chyba nawet nie zamierzał wstawać. Posłuchałam go jednak i między innymi dla własnej wygody wyłączyłam budzik. Podniosłam sie powoli i rozejrzałam. Wszyscy nadal spali, albo nie zamierzali poprostu zareagować. Wstałam i włożyłam miękkie, zielone kapcie Dawida w kształcie żaby, poczym powoli poszłam do łazienki. -Jezu, jak ja wyglądam.- pomyslałam jak przeszłam przypadkiem koło lustra. Trochę jak zombie albo jakiś trup. Trzeba sie wziąć za siebie. Wzięłam więc ciepły, długi prysznic, ogarnęłam włosy, zrobiłam lekki makijaż i jak nowo narodzona. Gdy wyszłam tylko z łazienki poczułam spojrzenia wszystkich na mojej osobie.
- co się tak wszyscy patrzycie? -zapytałam z lekkim poirytowaniem.
- nic, poprostu ślicznie wyglądasz. Jak zawsze. -powiedział Dawid i uśmiechnął sie nieznacznie.
- dzięki? -odpowiedziałam, ale zabrzmiało to raczej jak pytanie. Nie zważając na to podeszłam do walizki i wyjęłam jakieś ubrania. Poszłam szybko sie jeszcze przebrać i zwolniłam łazienkę. Chciaz raczej nikomu jak widać nie przeszkadzało że była ona zajęta gdyż i tak nikt nie wstał z miejsca
- to jakie plany na dzisiaj? -zapytał deny.- bo wieczorem impreza a popołudniu jeszcze gdzieś idziemy?
- jak chcesz to sobie idź. Ja siedzę w hotelu. -odparł wrzosek i walnął twarzą w poduszkę.
- To wy sobie tutaj zostańcie a ja z pati może sie gdzieś ruszymy bo jak na imprezę nie idziemy to nie opłaca sie nam marnować dnia w Paryżu. -powiedział kwiat podejmując już za mnie decyzje.
- a róbcie sobie co chcecie. -powodzial jak zawsze zainteresowany wszystkim wrzosek nadal trzymając twarz w poduszce, i jednocześnie kończąc temat rozmowy.
Chwile po mnie Dawid wszedł do łazienki sie ogarnąć a ja w tym czasie sięgnęłam po laptopa. Zaczęłam jak zawsze od facebooka, a gdy tam się nic nie działo nowego to zabrałam się za przeglądanie moich ulubionych blogów modowych. Gdy kwiat wyszedł z łazienki wyłączyłam komputer i położyłam na półce przy łożku.
- zakładaj klapki, idziemy na śniadanie.- powiedział stanowczo co od razu wykonałam, wiec zeszliśmy na dół. Widziałam, że dzisiaj będziemy musieli porozmawiać o tym co zaszło przed pizzerią. Trochę sie bałam przez to zostawać sama z Dawidem, wolałam unikać tęgo tematu ale co będzie to będzie. I tak tego nie uniknę więc po co się tym przejmować?
Na dole jak zawsze zamówiliśmy śniadanie które po chwili przyszło. Zalety hotelowych restauracji, nie trzeba tyle czekać. Ja jak zawsze wzięłam zdrowe musli a Dawid więcej chemii niż jedzenia.
Po miło zjedzonym śniadaniu poszliśmy zmienić klapki na buty i zabrać potrzebne rzeczy z pokoju. Zabrałam szybko torebkę w której miałam zawsze portfel, klucze i inne potrzebne rzeczy wiec nie musiałam sie pakować. Dawid tez zgarnął szybko niezbędne rzeczy do kieszeni i wydarł sie Wrzoskowi do ucha.
- my wychodzimyyyy!!!
- ty juz faktycznie wyjdź. -warknął Sebastian lekko zdenerwowany że Dawid znowu go obudził, ale wkońcu mogliśmy wyjsć z tego hotelu.
Gdy tylko poczułam to świeże powierzę od razu uśmiech pojawił sie na mojej twarzy. Przeciągałam sie lekko i spojrzałam z uśmiechem na niebo. Słońce świeciło jak opętane, chmury białe i zdecydowanie daleko im było do deszczu. Jak dla mnie idealnie.
- to gdzie idziemy? -zapytał zadowolony kwiat.
- nie wiem, ty chyba lepiej znasz to miasto.
- to może pod wieżę Eiffla co? - zapytał
- jak tam trafisz to spoko. -powiedziałam na co on objął mnie przyjacielsko ramieniem i ruszyliśmy przed siebie.
Po chwili byliśmy na miejscu. zrobiliśmy sobie jak zawsze kilkanaście zdjęć. Potem poszliśmy dalej chodzić po mieście a Dawid pokazywał mi rożne fajne miejsca. Wkońcu nawet dobrze znał to miasto, mieszal tu przecież jego brat. Narazie się swietnie bawiliśmy, jednak postanowiliśmy chwile odpocząć od chodzenia. Usiedliśmy w parku w cieniu pod drzewami i stało się to czego się jak widać nie potrzebie obawiałam.
- chciałaś o czymś pogadać Patrycja? -zapytał choć pewnie sie domyślał o co chodzi.
- przecież wiesz o czym powinniśmy pogadać.
- chodzi ci o zdarzenie z pizzerii?
- no tak, wiesz przecież że o to mi właśnie chodzi.
- proszę cię pati, nie róbmy afery z niczego okej? Nie możemy sie tym poprostu nie przejmować? -czy pocałunek dla niego naprawdę nic nie znaczy? Co z niego za człowiek wogóle.
- ale dlaczego to zrobiłes?
- a dlaczego to odwzajemniałaś? -kurczę, dobrze mu idzie odchodzenie od tematu.
- zadałam pytanie pierwsza chyba.
- wiesz chyba o tym, że czuję chyba coś więcej do ciebie niż do innych ale nie chcę psuć takimi wyznaniami naszej przyjaźni. Zresztą nawet nie wiem co ty czujesz do mnie i wiem, że narobię tylko tym wszystkim problemów innym dookoła. -trochę mnie zamurowało i z początku nie widziałam co mam powiedzieć, faktycznie, tylko się domyślałam i po cichu liczyłam że coś do mnie czuje bo ja do niego też, ale zdałam sobie sprawę z tego tak wsumie dopiero teraz.
- wiesz Dawid... Tak miedzy nami ja też chyba coś do ciebie czuje ale nie chciałabym zniszczyć naszej przyjaźni, bo jest naprawdę wyjątkowa. Jakbyśmy byli razem było by fajnie ale jedna kłótnia, co napewno się zdarzy i już po wszystkim. Trochę się tego obawiam. - nie sądziłam że moje przemyślenia kiedykolwiek wyjdą poza moje myśli. A jednak.
- to narazie przyjaźń? Choć nie wiem ile tak wytrzymamy. -powiedział Dawid i lekko sie zaśmiał. Ja jak zawsze widząc jego uśmiech tez się uśmiechnęłam.
- pewnie. - powiedziałam i sie do niego mocno przytuliłam.
Dalej już zmieniliśmy temat na jakiś normalny i luźny więc od razu poczułam się lepiej. Wstalismy i poszliśmy dalej. Kilka godzin się jeszcze włoczylismy po mieście a po drodze odwiedziliśmy pare skepów z pamiątkami. Potem juz kwiat zrobił się głody jak zawsze więc postanowiliśmy wstąpić po drodz na obiad do jakieś restauracji
Po obiedzie wróciliśmy do hotelu. Była godzina 15 wiec wszyscy poszli chyba na obiad. Mieliśmy dzisiaj chwile spokoju więc wzięliśmy laptopa Dawida i usiedliśmy na naszym podwójnym łożku opierając się o ścianę.
- ej, a może pośpiewamy trochę co? -zapytał mnie przyjaciel.
- w sumie... Możemy.. - odpowiedziałam chodź zawsze się stresuje i wstydzę śpiewać przy innych. Jednak przy Dawidzie czułam sie sobą i widziałam, że nie mam się przy nim czym stresować.
Weszliśmy na stronę ising.pl na której są wszystkej karaoke. Dawid włączyl piosenkę rihanny (kto by sie spodziewał..) i zaczęliśmy śpiewać. On zaczął pierwszą zwrotkę, drugą ja, a refreny śpiewaliśmy razem. Nie sądziłam ze Dawid ma aż taki wielki talent.
- masz mega talent. Nie myślałeś żeby coś z tym zrobić?
- co ty, to ty masz śliczny głos. A ja w sumkę marzę o tym od dziecka aby pójść w ślady brata ale cieżko jest na polskim rynku muzycznym. Zresztą boję się jak zareagują na to inni.
- no tak ... Wiem coś o tym...
Śpiewaliśmy sobie rożne piosenki przez jakaś godzine. Świetnie się bawiliśmy, dużo śmialiśmy i wydurnialismy. Niestety przerwali nam tą zabawę reszta przyjaciół.
- siemka pati. -powiedziała wchodząca do naszego pokoju Magda i przywitała się dając mi buziaka w policzek.
- no hej. -odwzajemniam gest poczym zrobiłam to samo z karlą wchodząca od razu za Głuszko.
- co robiliście cały dzień? -zapytała Karolina.
- trochę pochodziliśmy, pozwiedzaliśmy i tym podobne. Nic ciekawego. - odpowidział im Dawid.
Pogadaliśmy jeszcze pare godzin, w miedzy czasie doszedł Sebastian z Danielem i włączyli się do rozmów na wszystkei tematy. Potem jeszcze pograliśmy w karty aż wkońcu zrobiła się 18. Wszyscy zaczęli sie zbierać i szykować na imprezę a ja z Dawidem nadal leżeliśmy na łóżko patrząc jak wszyscy biegają miedzy pokojami szykując sie do wyjścia. Gdy byli gotowi a każdy z nich wyglądał świetnie mogli wyjsć zostawiając mnie z dawidem znowu samych. Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film a kwiat wybrał horror jak zawsze, wiec cały film praktycznie przeleżałam przytulając się pod kocem do Dawida. Zawsze bałam się horrorów, nie lubiłam ich nigdy oglądać. Wolałam mieć zawsze kogoś przy sobie żeby nie zejść przez takie filmy z tego świata a Dawid sie sprawdzał w tej roli bardzo dobrze.
Po filmie położyliśmy się spać, trochę sie dzisiaj nachodzilismy. Położyłam więc się wygodnie na przyjacielu i zasnęłam.
---------------------------------
Od autora: przepraszam was za takie przerwy ale mam sporo na głowie. A teraz zapraszam do czytania! :)
Pamiętaj.
Komentujesz = MOTYWUJESZ 

niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 15.


Gdy weszliśmy do środka wszyscy od razu się na nas spojrzeli i zapadła lekko niezręczna cisza.
- No co tak stoicie, siadajcie może. -przerwała ciszę Karla, a my posłusznie wykonaliśmy jej polecenie.
- Już wszystko wporzątku Pati?
- Tak, lepiej. -odpowiedziałam przyjaciółce zgodnie z prawdą i uśmiechnęłam się szeroko. Po chwili przyszło zamówione przez nas jedzenie. przez cały wieczór byłam zamyślona i pogrążona w swoim świecie, myślałam o tym co powiedział Dawid przez restauracją i oczywiście o naszym pocałunku. Zastanawiałam się, czy powinniśmy o tym porozmawiać czy zostawić tak jak jest i nie wracać nawet myślami. Nie byłam do końca nawet pewna, czy on coś do mnie czuje, czy zrobił to jako mój przyjaciel żeby mnie pocieszyć albo poprostu chciał mnie jakoś bezboleśnie zamknąć bo nie mógł znieść mojego gadania. Nie wiem, ale chyba poczekam co on postanowi zrobić.
- Halo!!  Patrycja! Żyjesz? -ocknęłam się nagle z moich myśli, z których wyrwał mnie daniel.
- ostatnio przez cały czas o czymś myślisz i jestes w innym świecie. Co chwile muszę cię budzić z tego amoku. O czym ty tak rozmyślasz? Chcesz nam o czymś powiedziec? -zapytał mnie przyjaciel a wszyscy dookoła się we mnie wpatrywali. znowu...
- naprawdę wszystko dobrze, nic się nie dzieje, poprostu dużo myśle, nie musisz się martwić. -zwróciłam się z uśmiechem do Karasiova poczym dokończyłam jedzenie.
 
                                                                                 *

Gdy tylko weszłam do naszego pokoju od razu rzuciłam się na łóżko. Po chwili poczułam jak ktoś postanowił zrobić to samo co ja i rzucił się na mnie. Od razu rozpoznałam Dawid który leżał na mnie, a dokładniej chyba nawet nie zauważył że mnie gniecie i nadal jest przekonany że rzucił się na łóżko.
- Dawid grubasie, ciężki jesteś. -powiedziałam ledwo nadal przygnieciona do łóżka.
- O, sorka, nie zauważyłem cię. -powiedział lekko się śmiejąc.
- to juz możesz się podnieść?
- ehh, no dobra. Ale następnym razem nie będę taki miły. -powiedział śmiejąc się ze mnie.
Po chwili do pokoju wparował wrzosek, który właśnie wrócił od dziewczyn w pokoju obok.
- ej, słuchajcie. Jutro jest nocna impreza w klubie dwie ulice dalej. Idziemy? -zapytał na co wszyscy zmierzyliśmy się wzrokiem. -dziewczyny powiedziały juz ze idą, ja tez, nie wiem jak wy. -ja i Dawid spojrzeliśmy na siebie i na Daniela. Ja za bardzo nie miałam ochoty na imprezy dlatego z lekkim zawachaniem odpowiedziałam Wrzoskowi.
- Wiesz, ja chyba sobie odpuszczę tą imprezę. Nie mam zbytnio ochoty.
- To ja tez chyba zostanę, z Patrycją posiedzę. -wtrącił od razu Dawid.
- no dobra.. Nie wiem czemu ale okej. A ty deny? Ty to napewno idziesz co nie? -zaśmiał się wrzosek zwracając się do Karasiova.
- hahah, jeszcze pytasz? Nie ma beze mnie dobrej imprezy.
- dobra, dobra, daruj se. -zaśmiał się wrzosek, poczym poszedł do łazienki się ogarnąć.
Trochę się zdziwiłam ze Dawid chce ze mną zostać i rezygnuje z wyjścia do klubu. Zawsze chodził jako pierwszy a teraz co? Jakie poświęcenie.. Miło z jego strony chociaż nie wiem co planuje dalej, ale po chiwli się dowiedziałam.
- dobra Patka, to może jutro się na miasto wybierzemy jakoś bo oni muszą odpocząć a szkoda dnia co nie?
- no pewnie. -zgodziłam się z nim. Nasi przyjaciele będą musieli odpocząć przed wyjściem, ale przez to my nie mysimy marnować dnia.
Gdy tylko wrzosek wyszedł z łazienki gotowy do spania pokoleii wszyscy zaczęliśmy chodzic się myć. Weszłam jako pierwsza dlatego od razu po wyjściu położyłam się spać. Po kilkunastu minutach niestety zostałam lekko wybudzona szeptem do ucha.
- hej, śpisz? -zapytał głos należący do Kwiata.
- nie ale juz zasypiałam. -szepnelam lekko oburzona.
- a no dobra. To dobranoc. -powiedział i położył się obok.
Przez jakaś godzinę nie mogłam się wygodnie ułożyć. Coś było ciagle nie tak i nie dawało mi zasnąć. Spojrzałam tylko na Dawida czy juz śpi, i gdy zobaczyłam, że ma zamknięte oczy postanowiłam się na nim lekko położyć. Był to dobry pomysł bo od razu było mi wygodniej. Po chwili objęła mnie ręka przez co się lekko przestraszyłam.
- już ci wygodniej? -zapytał nie otwierając oczu.
- tak. -odszepnęłam tylko.
- no dobrze, to teraz dobranoc i spij juz wkońcu. -powodzial poczym od razu zasnęliśmy.
------------------------------------
Od autora: przepraszam ze taki krotki i trochę nudny ale zacznie się napewno dziać juz niebawem, a mam teraz dużo nauki i zajęć, egzaminy próbne i to wszystko. Postaram się napisać niebawem kolejny. Pamiętajcie:
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Więc komentujcie to postaram się dodać szybciej :)

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 14.


Gdy się obudziłam nikogo nie było. W pokoju spałam z 4 osobami więc to lekko dziwne, że wszyscy nagle zniknęli. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. O kurcze, już 13. Pierwsze co zrobiłam jak to zawsze ja w takich sytuacjach,  to zaczęłam panikować ale uświadomiłam sobie, że przecież mogę zadzwonić. Zadzwoniłam szybko do Dawida. Po paru sygnałach odezwał się męski głos a ja odetchnęłam z ulgą.
- Dawid? Gdzie wy wszyscy jesteście? Dlaczego nikogo nie ma w pokoju?
- Spokojnie, jesteśmy na stołówce na obiedzie. -zaśmiał się brunet. -jakbyś nauczyła się czytać kartki na stoliku to byś wiedziała. -Faktycznie. Od razu spojrzałam na stolik i zobaczyłam kartkę z napisem 'Jesteśmy na stołówce'.
- O, jest. Dobra to mam tam schodzić zaraz czy jak?
- Jak się w 5 min. wyrobisz to schodź, zamówię ci coś zaraz.
- Dobra, lecę. -Od razu się rozłączyłam i zaczęłam szybko szykować. Nie musiałam robić narazie makijażu więc naszczęście zdążyłam i po pięciu minutach już zamykałam drzwi od pokoju. Od razu zbiegłam na dół i odszukałam przyjaciół na stołówce. Tak się cieszyłam, że ich widzę, że od razu rzuciałam się na nich. Przecież widziałam ich wczoraj wieczorem, ale i tak się strasznie cieszyłam.
Po zjedzonym obiedzie i szybkim powrocie do pokoi mogłam zacząć dalej szykować się do wyjścia. Dzisiaj był dzień, w którym razem z Rose i starszym bratem Dawida, Michałem, mieliśmy iść do disneylandu. Po jakieś godzinie wszyscy byli gotowi do wyjścia. Gdy dotarliśmy na miejsce spotkania Dawid od razu podbiegł do swojego brata. Tak się cieszyłam gdy ich widziałam, widać było po nich, że długo się nie widzieli i się nieźle stęsknili za sobą. Gdy przestali już się witać mogłam wkońcu go poznać. Wydawał się bardzo miłym i sympatycznym mężczyzną. Mam nadzieję, że się nie mylę.
Chwilę później doszła Rose i mogliśmy wchodzić. Zawsze marzyłam, żeby tu przyjechać dlatego byłam chyba najbardziej uradowana z tego podowu. Było tam mnóstwo ludzi, i kolejek do każdej kasy. Ale zdązyliśmy naszczęscie wszędzie pójść. Cały dzień bawiliśmy się na różnych kolejkach i innych strakcjach, robiliśmy sobie zdjęcia z postaciami bajek, i miło spędzaliśmy czas we wspólnym towarzystwie. Jednak wszystko musi się kiedyś skończyć i nadszedł niestety ten czas. Wyszliśmy z parku rozrywki i poszliśmy na pizzę, nie ukrywam, wszyscy trochę zgłodnieli.
Siedzieliśmy przy stoliku w pizzerii zaproponowanej przez Rose. Wszyscy rozmawiali o dzisiejszym dniu i tym, jak się bawiliśmy w disneylandzie. Nie wiem czemu ale jakoś bez żadnego powodu nie udzielałam się w rozmowie i uciekałam myślami gdzieś daleko. Przypomniały mi się sytuacje, jak bawiłam się tak kiedyś z moimi dawnymi znajomymi i Konradem . Kiedyś tak samo się z nimi dogadywałam i dobrze bawiłam. Niestety chyba moje dziwne zachowanie dostrzegł Dawid który machał mi ręką przed oczami.
- Patii... Patrycjaa... Żyjesz jeszcze?
- Yyy, y, co? -podniosłam wzrok i zapadła niezręczna cisza a wszyscy patrzyli się właśnie na mnie.
- Wszystko w porzątku? Chcesz może o czymś pogadać? -Tak, Dawid był naprawdę świetnym przyjacielem, nie wiem jak on to robił, że zawsze wiedział kiedy go potrzebuję.
- W sumie możemy. -odpowiedziałam i wstałam od stolika uśmiechając się nieznacznie do wszystkich. Chłopak zrobił to samo i poszedł za mną. Po chwili byliśmy już na dworze. Pierwsz co zrobiłam to usiadłam na schodkach od restauracji i schowałam twarz w dłoniach.
- Hej, Patrycja, co się dzieje? -Brunet usiadł obok mnie i objął lekko ramieniem, a ja od razu się do niego przytuliłam nie odpowiadając przez chwilę na jego pytanie.
- Więc wkońcu powiesz mi o co chodzi? Przecież widzę, że coś cię gryzie.
- Nie wiem sama, jakoś nie mogę zapomnieć o przeszłości. Cały czas przypominają mi się stare czasy, starzy znajomi którzy odeszli, Konrad...
- Ej, nie martw się, oni nie byli ciebie warci. W sumie dobrze, że odeszli. Mogłaś się przekonać, jacy byli fałszywi. A tym dupkiem to już się nawet nie przejmuj, nie warto. -Powiedział czule i lekko mnie do siebie przytulił.
- Dziękuję Ci, naprawdę nie wiem co bym bez was zrobiła. Tak się cieszę, że na ciebie wpadłam w tej Hiszpanii, gdyby nie to, nie wiem co bym teraz robiła, bewnie siedziałbym gdzieś w swoim pokoju i męczyła się sama z sobą... -Nie wiem jak to się stało, i nie wiem, dlaczego tak się stało, ale Dawid przerwał mi moją wypowiedź o moim beznadziejnym życiu i pocałował mnie lekko w usta. Traktowałam go zawsze jak przyjaciela, i nie wiem, dlaczego w takim razie tylko pogłębiłam pocałunek i poczułam motyle w brzuchu. Jestem naprawdę dziwną osobą. Ale można się przyzwyczaić.
- I nie martw się więcej niczym, masz nas, masz mnie, i my zawsze będziemy przy tobie. -Powiedział chłopak lekko się uśmiechając, na co ja tylko odwzajemniłam uśmiech.
- Wracamy do środka? Zaraz wszyscy będą się martwić.
- Wracamy. -powiedziałam z uśmiechem i wróciliśmy do znajomych.

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 13.


Gdy się przebudziłam i spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była już godzina 12. Jak mogliśmy wszyscy tak długo spać? 
Podniosłam się lekko na łokciach i rozejrzałam po pokoju. Narazie panował tu wielki chaos, wszędzie walizki, ubrania, kosmetyki, Wrzosek na podłodze. Dawid spał cały czas obok mnie, a Deny... Właśnie. Nie ma Daniela. Momentalnie zerwałam się z łóżka i obudziłam chyba Dawida. 
- Co ty robisz? Gdzie idziesz? -wymamrotał coś pod nosem ledwo wydając z siebie dźwięki.
- Daniela nie ma. Gdzie on mógł poleść? 
- Ale jak to? On wstał wcześniej ode mnie? 
- Dawid, gdzie on może być lepiej myśl a nie kiedy wstał. -zaczynałam się już denerwować, nie ukrywam. Naszczęście nasze męki, a raczej moje gdyż pan łaskawy Dawid nie zamierzał się ruszyć z miejsca, przerwał Karasiov wychodzący z łazienki. 
- Kurde debilu martwiłam się!
- Spokojnie, w kiblu nie utonąłem. -powiedział ze śmiechem i dał mi buziaka w policzek na przywitanie. Westchnęłam tylko głośno i rzuciłam się na łóżko obok Dawida. Ups chyba znowu mu przerwałam spanie. No cóż, karma. 
Po 15 minutach Dawid wkońcu podniósł głowę z poduszki. Zobaczył Wrzosia, który spał jak zabity na tej ziemii. Zaśmiał się i szybko wyszedł z telefonem do łazienki. Byłam lekko zdezorientowana ale po chwili przyszedł z kubkiem wody i włączoną kamerką w telefonie. Podszedł do Sebastiana i wylał mu wodę prosto na głowę. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać jak opętani a Wrzosek jak zawsze, darł się na Kwiata. Ale on zawsze był taki śmieszny jak się wydzierał. Nasze śmiechy przerwały dziewczyny które nagle weszły do naszego pokoju.
- Kurwa Karla weź mi z tąd tego idiotę zanim mu oczy łyżką wydłubię. -powiedział Wrzosek. 
Dziewczyny popatrzyły się na niego, na jego głowę, na Dawida duszącego się śmiechem i dołączyły do bruneta. 
Gdy już wszyscy się przygotowaliśmy i ubraliśmy mogliśmy wyjść na obiad. Wyszliśmy z pokoju, zamknęliśmy drzwi i zeszliśmy na dół. Wybraliśmy sobie co chcemy zjeść i usiedliśmy przy stoliku w hotelowej restauracji. Minęło dwadzieścia minut i już zaczęłam się denerwować, ale gdy przynieśli nasze jedzenia, nie zdziwiłam się, że tak długo je szykowali. Było tego mnóstwo, ale z tymi żarłokami to się nie dziwię.
Gdy już zjedliśmy poszliśmy się wyszykować i ogarnąć Dawid powiedział mi, że musimy dzisiaj gdzieś iść koniecznie, bo ktoś na mnie czeka. Założyliśmy wszyscy buty i mogliśmy wychodzić na spotkanie z tajemniczą osobą. Gdy doszliśmy do miejsca spotkania ba ławce siedziała już jakaś jasnowłosa dziewczyna. Wszyscy zatrzymali się kilka metrów od niej i pokazali, że to ona. Znałam ją ale musiałam chwilę przetworzyć informacje kim jest. Gdy to paru sekundach sobie uświadomiłam, że to właśnie ona, poprostu rzuciłam się na nią jak zwierze.
- Boże, Rose! Czy to ty? Jak ja cię dawno nie widziałam, od twojego wyjazdu tak tęskniłam, jejku. Kocham cię, boże nie wierze że to ty! -mówiłam, a raczej darłam się przez łzy szczęścia. Była to moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa, była dla mnie jak siostra. Jednzy. musiała wyjechać i choć obiecywała, że nadal będziemy ciągle rozmawiać i się przyjaźnić, to nasze kontakty się po czasie urwały. Chyba nigdy nie wynagrodzę moim przyjaciołom tego,że ją odnaleźli i zorganizowali spotkanie.
- Hahah, Pati! Tak tęskniłam kochana. -puściła mnie na chwilę dziewczyna.
- Co tam u ciebie? Wszytsko wporządku? Trzymasz się jakoś?
- Jakoś tak. A to dzięki temu, że znalazłam takich ludzi jak oni. -zwróciłam się w stronę moich przyjaciół.- Dziękuję wam. -powiedziałam i się uśmiechnęłam szeroko co oni odwzajemnili.
- Dobra, Pati, na ile zostajecie?
- Jakieś dziesięć dni.
- Przynajmniej tyle. -odpowiedziała blondynka z uśmiechem na twrzy. -Co robimy? Oprowadzić Was po okolicy?

Cały dzień spędziliśmy z Rose, chodziliśmy po Paryżu, poznałam ją z moimi przyjaciółmi. Najlepszy dzień życia. Tak się cieszę, że ją odnalazłam, tak mi jej strasznie brakowało.
Byliśmy już w hotelu w pokoju, i szykowaliśmy się do spania. Gdy już się umyłam jak zawszr jako ostatnia, położyłam się na łóżku.
- Dawid? Śpisz? -zapytałam, gdyż reszta osób już spała. Było po 3 w nocy.
- Nie. A co?
- Nic, poprostu chciałam ci podziękować. Tobie i całej reszcie. Dziękuję, że ją dla mnie odnaleźliście.
- Nie ma za co mała. -powiedział i przekręcił się w moją stronę.
- Dziękuję. -wyszeptałam i wtuliłam się w przyjaciela. Po chwili zasnęłam. 

poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 12.


Dni mijały. Mijały wakacje. Coraz bliżej początku roku szkolnego. Siedziałam przy biurku i patrzyłam na kalendarz zakreślając kolejny dzień mojego życia. zostały jeszcze niecałe trzy tygodnie wakacji. Dla mnie to był lekki szok bo pamiętam jak dopiero co leżałam na plaży w Lioret. Ten czas tak błyskawicznie minął. Nie mam wogóle ochoty wracać do szkoły, najchętniej bym całe swoje życie spędziła tak, jak spędzam ten czas w wakacje. Z moich przemyśleń wyrwał mnie krzyk mojej mamy.
- Patrycja! Szybko! Chodź tu! -Nie lubiłam gdy mama się tak wydzierała więc przewróciłam oczami sama do siebie i zeszłam na dół. Na dole ujrzałam Dawida, Daniela, Wrzoska, Magdę i Karlę. Od razu uśmiechnęłam się od ucha do ucha i przywitałam się z każdym po kolei.
- No dobra Pati, jest sprawa. -Zaczął poważnie Daniel a reszta śmiała się cicho pod nosem za jego plecami.- Szybko się pakuj dziewczyno! Jedziemy jutro do Paryża! -krzyknął chłopak radośnie i wszyscy zaczęli się cieszyć.
- Wszystko już załatwione, bilety pokupowane, hotele zarezerwowane i jutro o 15 mamy samolot z Warszawy. -powiedziała Karla. Ja jak głupia po powolnym przetworzeniu sytuacji zaczęłam skakać i piszczeć dziękując przy tym każdemu po kolei.
- Jejku, naprawdę to zrobiliście? Jak Wam się udało przekonać moją mamę? Boże, dziękuję Wam! Kocham Was. - Zaczęłam gadać jak opętana na jednym oddechu i aż się popłakałam ze szczęścia, a Karla rzuciła się na mnie
- Dobra, dobra lesby. Pati lepiej leć się pakować do tej Francji! - zaczął się śmiać i wtrącać Wrzosek.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, pośmialiśmy się, i poszliśmy do mojego pokoju. Każdy pomagał mi się pakować, przec co byłam pewna, że niczego nie zapomnę. Co chwilę się śmialiśmy, na przykład kiedy chłopaki wyciągali moje skarpetki z szafki. Po kilku godzinach się udało więc mogliśmy pójść na miasto. Nasza codzienna rutyna dnia zaczęła się a kiedy już pochodziliśmy po mieście wbiliśmy do najczęściej odwiedzanego przez nas domu, czyli do Kwiata. Filmy, beka, internet, rozmowy i dziwne gry w butelkę. Norma. Jednak gdy się ściemniło musieliśmy się zbierać. Wkońcu jutro jedziemy do Francji, nie zapominajmy o tym. Muszę się wyspać porządnie bo znając mnie nie wstanę. Wszyscy powracaliśmy do domów i położyliśmy się spać.
                                                          
                                                                                     *

Nadszedł ranek. O godzinie 9:00 zadzwonił mój piękny budzik z Rihanną ustawioną jako dzwonek. Po raz pierwszy od dawna z chęcią wstałam i poszłam się szybko ogarnąć. Wzięłam prysznic, przebrałam się w wygodne ubrania, zrobiłam kreski na oczach i mogłam zejść na śniadanie. Zrobiłam sobie szybko zdrową sałatkę z jogurtem i owocami i na koniec tylko pobiegłam do łazienki, umyłam zęby i związałam włosy w kucyka. Teraz byłam już w pełni gotowa. Po chwili tata zniósł mi na dół walizkę i wraz z resztą rodziny przyszedł się pożegnać. Wyjeżdżaliśmy na 10 dni. Nie będę ukrywać, bardzo ich kochałam więc będę tesknić. Poprzytulałam wszystich, (nawet Adriana, a to nowość) i mogłam wyjść z domu. przed moim domem stał już czarny samochód w którym siedziałam cała banda moich rozwrzeszczanych przyjaciół z Wrzoskiem za kółkiem. Włożyłam walizkę do bagażnika i wsiadłam do samochodu. Wrzosek od razu ruszył w stronę Warszawy. Po kilku godzinach stania w korkach dojechaliśmy. Wysiadłam z samochodu jako pierwsza i przeciągnęłam się na parkingu przed lotniskiem. Za ną wysiedli wszyscy znajomi i zabraliśmy swoje walizki z bagażnika. Po chwili staliśmy już w środku oddając bagaże które miały iść do luku bagażowego. Chwilę potem staliśmy już w kolejce do przeszukania bagażu podręcznego. U mnie nic jak zawsze nie znaleźli, jedynie u Wrzoska było sporo alkoholu. Zrekwirowali mu kilka butelek i mogliśmy udać się w głąb Warszawskiego lotniska. Siedzieliśmy na krzesełkach przed małą restauracją w środku, gdy ogłoszono, że zaczęła się odprawa pasażerów na nasz samolot. Minęła niecała godzina i siedzieliśmy już w samolocie. Usiadłam obok Dawida na wygodnym fotelu.
- Pati, ratuj! -powiedział nagle chłopak.
- Co ci?
- Ja nie chcę lecieć tym zasranym samolotem.
- Czemu? Zajebiście jest!
- Jak ktoś lubi latać tak jak ja, to uwierz mi że nie. Mam nadzieję, że się nie zesram ze strachu. -powiedział po czym oboje zaczęłiśmy się z tego śmiać.
Gdy już startowaliśmy przytuliłam mocno Dawida żeby muy dodać otuchy i puściłam dopiero gdy się obudziliśmy. Tak, tak... Znowu trzymałam go tak długo, że aż zasnęła. Nie moja wina, że mam takich ciepłych przyjaciół. Zbudziły nas dopiero głośne oklaski pasażerów gdy już wylądowaliśmy na lotnisku w Paryżu. Niechętnie zaspani ruszyliśmy się z miejsc i wysiedliśmy z samolotu. Odebraliśmy bagaże i wsiedliśmy od razu w taksówkę. Gdy tylko dojechaliśmy do hotelu i odebraliśmy kluczyki od pokoji zaczęliśmy zajmować miejsca. Niestety los tak chciał, że dziewczyny były pierwsze i zajęły sobie pokój tak, że musiałam spać sama w pokoju z chłopakami. Otrzymaliśmy dwa pokoje, jeden 4-osobowy a drugi 2-osobowy. No cóż. Przeżyję.
Położyłam się od razu na łóżku obok Dawida i sprawdzając powiadomienia na facebooku zasnęłam.

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 11.


Minęło kilka dni. W sumie nic mi przecież nie dolegało i byłam zdrowa, jednak mama nadal kazała mi odpoczywać w domu. Codziennie wpadali do mnie moi znajomi w odwiedziny. Mi to pasowało, oni przyjdą a ja nie będę musiała nawet z łóżka wstawać i wychodzić z domu. Jednak dzisiaj pomyślałam, że trochę za dużo czasu spędzam w swoim pokoju i mimo próśb mojej mamy wyjdę chociaż na chwilę na dwór. Umówiłam się z panem Kwiatkowskim i panem Karasiovem, że przyją po mnie o 11, więc gdy tylko zadzwonił mój ulubiony budzik z piosenką Rihanny chętnie wstałam i poszłam się ogarnąć. Szybki makijaż, letnie ubrania, musli z owocami i jogurtem, i byłam gotowa do wyjścia. Nie musiałam zbyt długo czekać gdyż po paru minutach zjawili się moi znajomi. Przywitałam się z nimi i założyłam szybko trampki na nogi. Krzyknęłam tylko do Adriana, że wychodzę i wyszłam z domu. Jak dawno nie czułam tego świeżego powietrza.
- Ej Dawid co robimy? -zwróciłam się do przyjaciela
- A co chcesz robić? Możemy pójść po Julkę, Karlę i Madzię.
- Taak! Idziemy. -odpowiedziałam zadowola i ruszyłam przed siebie. Byłam strasznie zadowola nawet nie wiem z czego. Nic takiego się nie działo a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Może to przez znajomych? Oni zawsze potrafią poprawić mi humor.
Gdy już zebraliśmy całą ekipę ruszyliśmy do galerii. Przez prawie cały dzień chodziliśmy po mieście i śmialiśme się ze wszystkiego robiąc z siebie jakiś debili, ale co tam. Całą drogę do domu Dawida śpiewaliśmy różne piosenki, lecz wkońcu dotarliśmy. W drzwiach od razu przywitała nas pani Agnieszka i wpóściła na górę. Wchodzą do pokoju Dawida jak zawsze pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na łóżko. Moi przyjaciele zrobili to samo. Włączyliśmy jakiś film, i spędziliśmy popołudnie tak jak zawsze. Nie wiem co bym zrobiła gdybym nie poznała tych wszystkich wspaniałych ludzi. Pewnie te wakacje były by tak samo beznadziejne jak każde inne. Chociaż te by były najgorsze bo wcześniej miałam przynajmniej  fałszywych przyjaciół którzy zapewniali mi rozrywkę na te dwa miesiące. A jak się okazało te wakacje, które miały być koszmarem, stały się naprawdę fajne. Mam nadzieję, że odmienią moje życie chociaż trochę. Moi przyjaciele zapewnili mnie, że nigdy mnie nie zostawią, i liczę, że dotrzymają słowa.
Zrobił się wieczór i musiałam wracać do domu. Znajomi mnie odprowadzili a ja mogłam wejść do domu. Gdy otworzyłam drzwi rodziców nie było, za to był mój drogi brat, który nie był sam. Siedział z jakąś dziewczyną której nawet na oczy nie widziałam. Nie wyglądało to raczej jak zwykła sytuacja przyjacielska taka jak jest pomiędzy mną a moimi znajomymi, dlatego wolałam nie wnikać w szczegóły i poszłam do siebie do pokoju. Gdy wzięłam do ręki telefon zobaczyłam mnóstwo powiadomień. Nie wiedziałam dlaczego nagle tyle się ich zrobiło więc weszłam na facebooka. No tak. Dawid znowu dodał zdjęcia z dzisiaj. Polubiłam kilka z nich i położyłam się na łóżku wpatrując się jakiś czas w sufit. Po pewnym czasie zasnęłam.
-------------------------------------------------------------
Od Autora: Nudny i nic się nie dzieje, ale niedługo coś się ciekawego wydarzy. Może pojawią się nowe osoby :D

wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 10.


Otworzyłam oczy dopiero, gdy promienie światła zaczęły wpadać przez moje okno. uszę się nauczyć zasłaniać to okno w pokoju. Przekręciłam się na plecy  i jakieś piętnaście minut wpatrywałam się w sufit licząc, że to w czym kolwiek mi pomoże. Jednak okazało się, że nie. Nie miałam wyjścia. Musiałam wstać. Podniosłam się powoli i wyszłam z pokoju cicho schodząc po schodach. Zatrzymałam się jednak, gdy tylko usłyszałam dobiegające z kuchni rozmowy mojej mamy, z osobą, której głosu nie powinnam słyszeć o tej porze u mnie w domu. Po chwili rozpoznałam, że to nie kto inny jak Deny. Dlaczego on rozmawiał z moją mamą? Nie wiem ale przez chwilę słuchałam o czym rozmawiali.
- Proszę Pani, ale nam bardzo zależy, żeby tam pojechać. Ja wiem, że to może Pani nie przekonać, ale my się nią tam zaopiekujemy. Może być Pani spokojna.
- No nie wiem Daniel. Patrycja boi się latać samolotami od dziecka i nie wiem jak zniesie podróż. Zresztą naprawdę chcecie wyjechać tak daleko? Nie możecie tego zorganizować gdzieś w Polsce?
- No też chcieliśmy ale nie da rady. Ona mieszka w Paryżu i nie ma czasu na podróże do Polski.
- No dobrze- westchnęła moja mama. - Ale naprawdę na siebie tam uważajcie. Macie dopiero 17 lat. Może wam się coś tam stać.
- Przecież pojadą z nami osoby starsze. Igor ma przecież 20.
- To naprawdę mnie pocieszyłeś. - zaśmiała się moja mama a ja postanowiłam pokazać im że tu jestem. Chociaż możę nie będę wspominać, że coś słyszałam, ale jestem bardzo ciekawa co oni planują. Kim jest "ONA" ? Nie mam pojęcia. Nie pamiętam kto może mieszkać we Francji.
Weszłam jak gdyby nigdy nic do kuchni przeciągając się w przejściu.
- Ooo! Daniel! Co ty tu robisz tak wcześnie?
- Pati? To ty nie śpisz? Nie ważne choć, musimy pilnie pogadać.- podbiegł do mnie i zaciągnął znowu do pokoju.
- To powiesz mi dlaczego nie przyszłaś na imprezę?
- Nie ważne, nie chcę o tym gadać. A jeśli mogę cię o coś zapytać. Bo mogę co nie?
- No pewnie pytaj.
- Ten Konrad, wczoraj u ciebie, to co on tam robił? Znacie się?
- Aaa no tak. Kiedyś się poznaliśmy przypadkowo na jakimś koncercie, często na imprezy chodziliśmy razem a potem nie wiem czemu wyjechał do stanów. Miał jakąś dziewczynę i wspominał że musi uciekać. Nie wiem dlaczego, nie wiem co jej zrobił, ale wsumie chyba dobrze, że wrócił co nie?
- No.. yy.. tak, pewnie.- Ledwo cokolwiek odpowiedziałam i upadłam na ziemię. Nie wiem co się stało. Nagle straciłam przytomność. Słyszłam tylko jak Karasiov krzyczy coś i wzywa pomoc. Obudziłam się już dopiero w szpitalu.

                                                                             *

Gdy się obudziłam i otworzyłam oczy, zobaczyłam miejsce, które nie było moim pokojem. Wyglądao mi to na jakiś pokój szpitalny. I się nie pomyliłam. Od razu podeszła do mnie zdenerwowana mama i zaczęła pytać mnie co się stało, jak się czuję i czy wszystko już wporządku. Nic nie odpowiedziałam tylko lekko się uśmiechnęłam. Ona położyła mi rękę na ramieniu i odwzajemniła uśmiech. Tuż za nią ujrzałam podchodzących do mnie przyaciół. Jako pierwszy wyrwał się Dawid który lekko spanikowany nie wiedział o co zapytać najpierw.
- Jezu przesuń się cioto. Ty mówić nie umiesz. - powiedział Wrzosek jak zawsze drocząc się z Dawidem. Byli przyjaciółmi i raczej nigdy się nie kłócili ale to było takie w ich stylu. Gadali do siebie różne głupoty zachowując dystans i dużo śmiechu.
- Dobra idioto, Pati co się stało? Wszystko wporzątku?- Powiedział zwracając się do mnie.
- Już jest lepiej. Wsumie nic mi nie jest. tylko na chwilę straciłam przytomność.
- Uff.. ty nawet nie wiesz jak się martwiłem. Nie strasz nas więcej.
- Dobra.. Pati.. jako jedyna pomyślałam o kupieniu szybko po drodze czegoś na poprawę humoru. -wtrąciła się Karla podając mi babeczkę.
- Jejku dziękuję! Kocham was.- Wszyscy tylko się uśmiechnęli a do sali wszedł lekarz..
- Dobrze. Jak się Pani czuje Pani Patrycjo? Już lepiej?
- Tak, kiedy mogę wyjść? - nie znosiłam szpitali a często się w nich znajdowałam, dlatego to zawsze było moje pierwsze pytanie.
- Jak już Pani się tak dobrze czuje, to tyko zrobimy szybko badania i jest pani wolna. - powiedział lekarz i wyszedł z sali.
Zrobiono mi szybko pobieranie krwi i od razu podano wyniki. Na szczęście nie musiałam długo czekać i po niecałej godzinie mogłam wyjść z mamą i przyjaciółmi. Wszyscy odprowadzili mnie do domu i weszłam do środka z mamą. Od razu zaatakował mnie tata z pytaniami czy już wszystko wporządku ale mama kazała mi pójść do pokoju a sama mu wszystko opowiedziała. Rzuciałam się na łóżko i wzięłam z szafki nocnej laptopa. Nie chciało mi się już spać więc resztę dnia przesiedziałam przy komputerze i telefonie. Popisałam jeszcze ze znajomymi. Jednak nadal myśli związane z Konradem i dziwną rozmową mojej mamy z Danielem nie dawały mi spokoju.

------------------------------------------------------------
Od Autora: Jest rozdział 10! :D Przepraszam że tak rzadko dodaję rozdziały ale mam dużo na głowie. W końcu egzaminy w tym roku.. :3 Zapraszam do czytania i komentowania!

czwartek, 30 października 2014

Rozdział 9.


- Patrycja... Co się stało? Kim On był?- Zapytał cicho Dawid. Byłam cała zapłakana i nie byłam w stanie nic powiedzieć, dlatego tylko mocno się w niego wtuliłam.
- Potem mi wszystko opowiesz. - powiedział po czym mocniej mnie przytulił i już się nie odezwał. Dłuższy czas leżałam w jego objęciu i nie zauważyłam kiedy zasnęłam. To było wspaniałe mieć takiego przyjaciela, który zawsze ci pomoże, wesprze cie i zrozumie. Nie wiem co bym teraz robiła gdyby nie przybiegł za mną. W sumie wiem, ale nie zamierzam wracać do tego nawet myślami. 
               
                                        *

Rano się obudziłam w butach u siebie w pokoju. Chciałam się podnieść, jednak blokowała mnie czyjaś ręka. Nie myślałam, że Dawid będzie ze mną całą noc. Co na to jego mama? Pewnie nawet do niej nie zadzwonił.
Podniosłam lekko jego rękę i usiadłam na krawędzi łóżka. Usłyszałam jedynie jęknięcie mojego przyjaciela, którego widocznie musiałam obudzić. Siedziałam tak chwilę jeszcze pare minut zanim spojrzałam na niego.Wpatrywał się we mnie przez cały czas czekając aż coś powiem.
- Dziękuję. -tak.. Tylko na tyle było mnie stać. Dawid podniósł się i usiadł obok mnie. 
- Nie ma za co. Przecież wiesz, że bym cię nie zostawił. A teraz powiesz mi co się stało? Kim on jest? -Myślałam przez chwilę, że uniknę tego tematu, jednak się myliłam. 
- Dobrze. Więc opowiem ci wszystko. Jak chodziłam jeszcze do gimnazjum, do pierwszej klasy, poznałam 'przyjaciół' i Konrada, który początkowo też nim był. Dobrze się dogadywaliśmy, spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Do pewnego dnia, w którym Konrad chciał, abyśmy zostali parą. W sumie nie miałam nic przeciwko, już od pewnego czasu mi się podobał. Więc to były najlepsze miesiące mojego życia. Z czasem go strasznie pokochałam. Jednak pewnego razu on poprostu zniknął. Obudziłam się u siebie w domu z kartką na stole, w której napisał, że nie jestem niczego warta i znalazł sobie kogoś  bardziej wartościowego. Wyjechał bez pożegnania do stanów i zostawił mnie z myślami, że jestem śmieciem. Wtedy było najgorzej. Przyjaciele się ode mnie odwrócili i zostawili, ja zaczęłam się codziennie ciąć po rękach nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.- te słowa ledwo mi przeszły przez usta, jednak kontynuował.-  Potem już poznałam was, skończyłam gimnazjum i nie chcę wracać do tamtych czasów. Gdybyś wczoraj za mną nie pobiegł, nie wiem czy dzisiaj bym jeszcze z tobą rozmawiała. -
Dawid tylko mi się uważnie przyglądał i wsłuchiwał w każde słowo. Gdy zauważył że skończyłam przytulił mnie tak mocno, że ledwo mogłam oddychać.
- Jak mogłaś pomyśleć, że jesteś nikim przez jakiegoś dupka. Jesteś wspaniała i pamiętaj, że teraz masz nas, my cię nigdy nie skrzywdzimy. I nie chcę widzieć żadnych śladów na rękach! -od razu zrobiło mi się lepiej.  Nareszcie czułam, że wszystko się zmienia. 
Jeszcze chwile Dawid siedział ze mną, lecz niestety musiał już iść do domu. Pożegnaliśmy się i mogłam już spokojnie zdjąć buty i położyćsię do łóżka. 

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 8.


Gdy się rano obudziłam, nikogo obok mnie nie było. Lekko się podniosłam i rozejrzałam dookoła. Leżałam sobie w pokoju Dawida, lecz po nim nie było ani śladu. Poleżałam jeszcze chwilę, poczym usłyszałam jakiś huk z dołu. Zaniepokoiłam się trochę więc zeszłam po cichu na dół. Zobaczyłam tylko Dawida w kuchni i rozwalony na ziemi talerz. Podeszłam do niego z tyłu i złapałam za ramię
- Jejku, Patrycja, wystraszylem się.-odpowiedział chłopak odwracając się momentalnie w moją stronę.
- Przepraszam. Co ty rozwaliłeś tym razem?
- Chciałem ci zrobić śniadanie, ale coś muszę nad tym jeszcze popracować... -odpowiedział i lekko się zaśmiał. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam zmiatać potłuczone szkło. Po 5 min podłoga była czysta a jajecznica gotowa. Nałożyłam ją na talerzyki i położyłam na stole. Chłopak tylko mi się przyglądał opierając o blat stołu.
- Ty się lepiej nie bierz za gotowanie Kwiatkowski. -odparłam i zaśmiałam się, co on od razu odwzajemnił. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Po chwili mogłam włożyć naczynia do zmywarki. 
- No to co robimy? -zapytał Dawid.
- przede wszystkim muszę się ogarnąć i pokazać w domu. Potem możemy posiedzieć u mnie albo gdzieś wyjść. -powiedziałam na co chłopak się od razu zgodził, więc zaczęliśmy się szykować.
Po nie całej godzinie byliśmy już gotowi do wyjścia. Po drodze do mnie zadzwoniliśmy jeszcze do Wrzoska i Denego, żeby wyszli gdzieś z nami na miasto. Nie spodziewałam się, że zaproponują nam imprezę u Denego. Dawid się od razu zgodził, ja też nie miałam nic przeciwko. W sumie lubiłam chodzić na imprezy a dawno na żadnej nie byłam. W mojej poprzedniej szkole nie miałam żadnych przyjaciół którym mogłabym zaufać. Jedynie jakieś koleżanki z klasy które żadko organizowały imprezy i same na prawie żadne nie chodziły. Jakoś zawsze w klasie byłam taką szarą myszką która nie potrafiła się nawet do nikogo odezwać. Nie potrafiłam zaufać prawie nikomu po tm, co wydarzyło się w mojej przeszłości. Gdy chciałam kogoś poznać, zaprzyjaźnić się chociaż, od razu wracały mi tamte złe myśli. Nikt nie wiedział za bardzo dlaczego wszystkich odtrącam i sama spędzam prawie każdą chwilę. Dlatego dziwię się, że tak szybko złapałam dobry kontakt z Aloha Teamem i idę z nimi na imprezę.
Gdy doszliśmy do mojego domu i zameldowałam się rodzicom, mogłam zacząć wybierać jakieś ubrania. Postanowiłam, że wezmę ciuchy na zmianę i coś do tradycyjnego, lekkiego makijażu i ogarnę się już u Dawida, a w tym czasie pójdziemy gdzieś pochodzić. Do południa chodziliśmy po Gorzowie. Daiwd wybrał trasę przez park i do galerii. Gdy szliśmy  parkową alejką Dawid zatrzymał się przy jakimś murku. Usiadł na nim i westchnął z uśmiechem.
- Kurcze, szkoda że nie mam gitary. Zagralibyśmy coś.
- Ale tu? Tak w parku?
- No a czemu nie? Zawsze lubię tu przychodzić i pograć, pośpiewać. Czasami mam nadzieję, że ktoś mnie wkońcu zauważy.- powiedział po czym wstał i ruszył dalej.
- Może kiedyś spełnię marzenia.- Powiedział tylko w drodze na co nic mu nie odpowiedziałam.
Gdy doszliśmy do galerii zaczęliśmy chodzić po sklepach. Prawie nic mi się nie podobało. Jak zawsze nic ciekawego. Za to Dawid Podchodził to prawie każdych wieszaków z ubraniami. Jakby mógł, to pewnie by cały sklep wykupił. Gdy znudzona spojrzałam na wyświetlacz zrobiła się już 17. Od razu wyszliśmy i poszliśmy do domu mojego przyjaciela. Zaczęliśmy się szykować i ubierać. Dawid po chwili był gotowy a ja siedziałam z pół godziny w łazience. Gdy tylko wyszłam z łazienki zeszłam na dół do Dawida zakładać buty.
- Ślicznie wyglądasz.- Powiedział z uśmiechem brunet. Jedynie odwzajemniłam szeroki uśmiech i chwyciłam za torebkę. Ruszyliśmy w stronę domu Karasiova. Po chwili dotarliśmy na miejsce i zapukaliśmy do drzwi. Już słyszeliśmy głośną muzykę, którą przerwał na chwilę krzyk jakiegoś chłopaka.
- Konrad, otwórz do cholery te drzwi!
- Jezuu nie drzyj ryja. Ide już.
Po chwili otworzyły się drzwi a mnie poprostu zamurowało. To nie mogła być prawda. Przez chwilę myślałam, że mi się tylko przewidziało. Ale nie. To był on.
- Co.. ty tu robisz..?-Zapytałam niepewnie wystraszonym głosem
- Wróciłem ze Stanów. Stęskniłem się już za tobą.- Odpowiedział uśmiechając się cynicznie.
Nie wiedziałam co zrobić więc zrobiłam to co zawsze robię, gdy panikuję. Poprostu uciekłam. Chciałam już być w domu, w swoim pokoju, chciałam już wkońcu się rzucić na łóżko i wypłakać w poduszkę. Biegnąc chodnikiem słychałam tylko czyjeś krzyki proszące żebym się zatrzymała, jednak nie zamierzałam stanąć. Rozpoznałam jedynie, że to Dawid biegnący za mną całą drogę aż do domu.
Szybko wbiegłam do domu i w butach pobiegłam do pokoju. Po chwili usłyszałam jak ktoś cicho wchodzi za mną i siada obok mnie, kładąc rękę na moim ramieniu.

sobota, 27 września 2014

Rozdział 7.


Gdy się rano przebudziłam i spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, była już godzina 12. Miałam z 10 nieodebranych połączeń od Dawida. Postanowiłam, że pójdę się najpierw ogarnąć i zjeść śniadanie a potem do niego oddzwonię. Niestety mi się to nie udało.. Ledwo wstałam i wyszłam z pokoju a już dzwonił mój telefon. Tak jak myślałam, był to Dawid. 
- No nareszcie! Już się martwiłem, że coś ci się stało, czemu telefonu nie odbierasz?
- Bo ja o tej godzinie jeszcze śpię debilu. -powiedziałam poirytowana.
- O 12!?
- yyy... Noo.. Dobra, co chciałeś?
- Chciałem żebyś wyszła dzisiaj z nami gdzieś na miasto, może do Maka pójdziemy, gdzieś połazimy...
- No w sumie czemu nie. O której? I gdzie?
- O 15 w parku? 
- No dobra. To pa.
- Pa!
Rozłączyłam się i poszłam do łazienki. Szybko wzięłam prysznic i zeszłam na dół do kuchni. W domu był tylko Adrian, który miał po południu iść do kolegi, więc musiałam zrobić sobie sama śniadanie. Wsypałam sobie płatki do miski i zalałam mlekiem. Puściłam jakąś muzykę z telefonu i zaczęłam powoli jeść. Gdy skończyłam poszłam się ubierać i szykować do wyjścia. Zrobiło się trochę późno. Choć do parku mam 15 min. drogi, to jednak zawsze wolę być kilka minut wcześniej. Nie lubię jak ktoś na mnie czeka. Zawsze to ja wolałam poczekać. Więc jak było w pół do 15 wyszłam już z domu. Szłam powoli poboczem ulicy ze słuchawkami w uszach. Chwilę później już byłam na miejscu. Rozejrzałam się dookoła wypatrując kogoś znajomego. Nie widząc nikogo poszłam parkową alejką i usiadłam na brzegu fontanny znajdującej się w centrum parku.
Siedziałam chwilę gdy ktoś podszedł do mnie z tyłu i zakrył mi dłonią oczy. 
- Zgadnij kto to! 
- Dawid, ja zawsze rozpoznam twój głos. - powiedziałam i uśmiechnęłam się, choć wiedziałam, że tego pewnie nie zauważył.
- No dobra, zgadłaś. -zaśmiał się i mnie puścił.- Poczekamy jeszcze chwilę na Wrzoska i Madzię i pójdziemy na sheaki do Maka?
- Pewnie.
Chwilę pogadaliśmy, poczym przyszedł wkońcu Wrzosek z Magdą. Chodziliśmy chwilę po parku, śmialiśmy się i robiliśmy z siebie idiotów. Gdy doszliśmy do McDonalda i złożyliśmy zamówienie usiedliśmy przy stoliku. Porobiliśmy sobie kilka zdjęć i pożartowaliśmy. Nagle Dawid wpadł na pomysł, żeby zabrać jeszcze w tym tygodniu resztę Aloha Teamu i pojechać wspólnie na wycieczkę do Warszawy. Wkońcu trzeba korzystać z wakacji. Nie miałam nic przeciwko, lubiłam to miasto, reszta też się zgodziła. Od razu zaczęli wydzwaniać do reszty przyjaciół. Zdziwiłam się jak każdy się zgodził na tą propozycję.
- No to zostało ustalenie daty i planów. -odparła Madzia.
- To możemy pojechać w przyszłym tygodniu. Może na trzy dni? To byśmy pojechali pociągiem, nocowali u rodziców Wrzoska, bo przecież oni mieli chyba gdzieś wtedy jechać na kilka dni. I byśmy spędzili miło chociaż jeden pełny dzień a następnego dnia już do Gorzowa. Co wy na taki pomysł? -Powiedział zadowolony zsiebie Dawid.
- No okej. Tylko trzeba rodziców przekonać i będzie spoko. -Odparłam a reszta się ze ną zgodziła.
Resztę czasu rozmawialiśmy o wycieczce. Chcialiśmy wszystko ustalić, aby napewno wszystko wypaliło. Nie zauważyłam kiedy się zrobiła godzina 18. Wrzosiu i Magda musieli iść, a gdy odeszli Dawid zaproponował mi, abym poszła do niego. W sumie czemu nie. Zgodziłam się i ruszyliśmy w stronę domu Dawida. Gdy doszliśmy i weszliśmy do środka średniej wielkości domku rodzinnego Dawid kazał mi zdjąć buty i zaprowadził schodami do jego pokoju. Po prawej stronie stało dwuosobowe łóżko, po lewej szafka i biórko. Za to przy oknie stała śliczna, brązowa gitara. Bardzo lubiłam jak ktoś gra na gitarze, dlatego sama zaczęłam się uczyć. Pewnie ne wspomniałam, że chodziłam już jakiś czas do szkoły muzycznej.
- Dawid, grasz na gitarze?
- No tak. Jeszcze się uczę ale narazie nie jest źle. -odparł uśmiechając się lekko. - Chcesz się czegoś napić?
- Mogę się napić herbaty. - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Chłopak wyszedł z pokoju a ja usiadłam na łóżku. Czekałam chwilę ale Dawid się nie zjawiał. Postanowiłam, że nie chcę jeszcze umierać z nudów więc sięgnęłam po gitarę. Zaczęłam grać i śpiewać piosenkę "Ostatni". Gdy grałam nawet nie zauważyłam jak mój przyjaciel ciągle stał w drzwiach z dwoma kubkami i wsłuchiwał się każdemu słowu piosenki. Gdy skończyłam i wkońcu go dostrzegłam zapadła chwila ciszy, po czym Dawid się odezwał.
- Ślicznie śpiewasz, masz wielki talent -Ja? nigdy nie sądziłam, że wogóle ktoś to powie. Nie sądziłam, że ktoś kiedyś usłyszy jak śpiewam. Nie lubiłam tego robić przy kimś. Dawid usiadł obok mnie na łóku i zaczął śpiewać razem ze mną. On to dopiero miał talent. Powinien coś z tym wkońcu zrobić.
- To raczej ty masz talent. Powinieneś spróbować go jakoś wykorzystać.
- Próbuję. Nagrywam jakieś covery na youtubie i czekam, aż ktoś mnie zauważy. Narazie mam kilkaset wiernych osó które są na bieżąco z moimi nagraniami i mnie mocno wspierają. Zobaczymy co będzie dalej -westchnął. -Nie wiem co ma robić w życiu. Tylko śpiewanie tak naprawdę kocham. Nie nadaję się do pracy przy biórku. Rozumiesz mnie?
- Rozumiem. -odpowiedziałam cicho. Chwilę milczeliśmy poczym nagle Dawid odłożył gitarę i zmienił z uśmiechem na twarzy temat.
- Obejrzymy film? -zapytał. -Może jakiś horror?
- No okej. -Dawid od razu zaczął czegoś szukać na laptopie i gdy już coś znalazł, nic mi ine mówiąc usiadł obok mnie na łózku i przykrył nas kocem. Lekko się bałam w pewnych momentach i zdarzyło mi się krzyknąć albo odruchowo przytulić do Dawida, który tylko się ze mnie śmiał.
Nawet nie zauważyłam jak się zorbiło późno i była już 22.
- Ja już muszę wracać Dawid.
- A nie możesz zostać na noc? Dokończymy film, nie będziesz musiała się ruszać i sama wracać do domu. -powiedział i zrobił oczka małego kociaka.
- Hmm... no dobra. Ale muszę do mamy zadzwonić. Powiedziałam i wyszłam na chwilę z pokoju. Moja mama była raczej osobą, która zawsze dawała mi dużo swobody i pozwalała na praktycznie wszystko, więc po chwili się zgodziła. Gdy wróciłam  do pokoju powiedziałam Dawidowi, że mogę zostać. Ucieszył się jak dziecko i od pauzował film. Dokończyliśmy oglądać, a dokładniej Dawid dokończył, bo ja już dawno spałam. Zawsze był ze mnie taki śpioch, że chwilę później zasnęłam obok Kwiata. On tylko się uśmiechnął, zgasił światło i położył się obok.

środa, 17 września 2014

Rozdział 6.


Tak spędzaliśmy resztę wyjazdu. Codziennie czas spędzaliśmy na plaży a ja połowę czasu z rodzicami a połowę z przyjaciółmi. Niestety już był ostatni dzień. Siedzieliśmy wszyscy w pokojach i dopakowywaliśmy ostatnie rzeczy. Wszyscy byli jacyś przybici i przygnębieni. To pewnie przez wyjazd. Wcześniej uzgodniłam z mamą, że mogę drogę spędzić w busie z przyjaciółmi, więc teraz ustalałam szczegóły z Igorem. Usłyszałam nagle znajomy głos, tak to był Wrzosek, który wydzierał się na nas, że musimy już iść. Zawsze trochę się darł ale i tak go pokochałam, jak chodziło o szczerą rozmowę, albo poradę to był idealny. Najlepszy przyjaciel.
Trzeba było schodzić więc poszłam po walizkę do pokoju i zaciągnęłam ją przed drzwi. Dałam przed wyjściem Adrianowi klucz, żeby odniósł rodzicom i powiedział, że już jedziemy. Wszyscy już zeszli a mi ktoś jak zawsze musiał pomóc, bo oczywiście to ja musiałam spakować połowę swojego pokoju. Gdy nam się udało dostać do busu i zapakować wszystkie rzeczy do bagażnika, mogliśmy wchodzić do środka. Wchodziłam jako ostatnia, więc nie miałam za dużego wyboru miejsca. Szłam środkiem i rozglądałam się na boki. Wszyscy już pozajmowali miejsca i nie miałam za bardzo gdzie usiąść, aż wkońcu doszłam na sam koniec. Tam oczywiście na swoim pięcio osobowym tronie leżał sam pan Kwiatkowski. Mogłam się tego domyślić. Leżał rozłorzony ze słuchawkami w uszach i gapił się w ten wyświetlacz telefonu. Spojrzałam tylko na niego i czekałam aż zauważy, że wogóle tu jestem. Odchrząknęłam tylko dając mu jakiś znak i od razu się odwrócił.
- Ooo.. Siema. Nie zauważyłem Cię.
- Po pierwsze widzieliśmy się pól minuty temu, a po drugie przesuń się. -On podniósł się tylko i usiadł po jednej stronie. Było wcześnie rano a mi trochę się spać chciało. Choć wiedziałam, że nie zasnę, położyłam się głową na jego kolanach zadowolona, że wkońcu mam miejsce.
- Nie za wygodnie Ci?
- W sumie to nie. -Wzięłam bluzę i podłożyłam sobie ją pod głowę.
- Od razu lepiej. - Uśmiechnęłam się szeroko i wyjęłam telefon z kieszeni.
- Nie ma tak. Też zamierzam się położyć. -Podniósł mnie, położyła się wygodnie i kazał położyć mi się na nim. W sumie czemu nie. Wygląda na wygodnego. położyłam się, pogadaliśmy chwilę, poczym zaczęliśmy przeglądać fejsa. Aż się zdziwiłam gdy zobaczyłam ile powiadomień ma Dawid, i ile wiadomości mu wysłano. W takich chwilach się cieszyłam, że jestem taką sobie szarą myszką która nie interesuje aż tylu ludzi.
Zanim się obejrzałam, minęło już parę godzin. Karla wydarła się, że jest głodna, więc musieliśmy się zatrzymać w Mc'Donaldzie.  Złożyliśmy chyba największe zamówienie przy kasie, poczym usiedliśmy razem przy stoliku. Trochę pogadaliśmy, trochę się pośmialiśmy, a zrobiliśmy z siebie chyba największych debili w całej restauracji. Gdy mogliśmy wkońcu wyjść, gotowi do dalszej drogi, i znowu się jakoś poukładaliśmy w busie, miałam chwilę żeby pogadać z Dawidem o szkole. Trafiliśmy do tej samej klasy, jak się okazało więc cieszyłam się, że spędze z nim troche czasu. Omówiliśmy wszystkie przedmioty, ławki w których spróbujemy  usiąśc, obgadaliśmy naszych nauczycieli, i nie ma tragedii..
Mijały kolejne godziny, a my nadal wszyscy się dobrze bawiliśmy w tym autokarze i świetnie dogadywaliśmy. Niestety zmieniliśmy się parę razy miejscami więc teraz wylądowałam na prawie samym początku z Dominiką. Bardzo się polubiłyśmy i świetnie dogadałyśmy. Jednak dojechaliśmy już do Gorzowa. Wytłumaczyłam Igorowi gdzie dokładnie mieszkam i po chwili byliśmy przed moim domem. Gdy wysiadałam, musiałam uściskać każdego po kolei, a Dawid nie chciał mnie puścić. Pół godziny potem mogłam wejść do domu. Rodzice już dojechali z Adrianem do domu, więc nie musiałam szukać kluczy. Gdy tylko weszłam, od razu się mnie wypytywali, czy wszystko było w porządku. Gdy już minęły wszystkie pytania mogłam odwiedzić swój pokój, swoje łóżko, za którym tak tęsniłam. Jak tylko się na nim położyłam, już nie wstałam. Tak mi go brakowało. Tylko w nim zasypiałam od razu, i nie śniły mi się żadne koszmary. To było moje miejsce...
-------------------------------------------
Od Autora:
Zjebałaaaam... Ale w każdym  razie już dojechali do domu, więc o to chodziło.. :D Może niebawem kolejny? :3
komentujesz- motywujesz

sobota, 13 września 2014

Rozdział 5.


Gdy się obudziłam i lekko uniosłam głowę, zobaczyłam jak wszyscy dookoła mnie śpią. Tylko ja wkońcu wstałam z ramienia Dawida. Wyciągnęłam telefon z kieszeni bluzy obok i spojrzałam na wyświetlacz. Była już godzina 10. Cicho wstałam i poszłam do łazienki. Jejuu... wyglądałam jak zombie. Przemyłam tylko twarz zimną wodą i poszłam do swojego pokoju. Adrian spał więc mogłam wziąć spokojnie prysznic. Gdy wyszłam z łazienki już ubrana i odświeżona, wyglądająca dla odmiany jak człowiek, poszłam od razu do rodziców. Oni za to byli już prawie gotowi do wyjścia.
- Pati, gdzie ty byłaś przez cały czas? Wieczorem nie było cię w pokoju.
- No u znajomych obok byłam.
- Ale całą noc?
- Noo... tak.
- No dobra.. ale na noce wracaj do pokoju okej?
- No dobra.. A mamo... Możemy pójść dzisiaj znowu na tą samą plażę co wczoraj?
- Dlaczego akurat tam? Nie chcesz zmienić miejsca?
- Bo chciałam trochę posiedzieć ze znajomymi też..
- Dobra.. ale teraz idź obudzić Adiego i zaraz wracajcie, na śniadanie trzeba iść -Kiwnęłam tylko głową poczym wyszłam. Zastanawiałam się przez chwilę jak obudzić mojego głupiego brata. Po chwili wpadłam na pomysł, że wyleję mu trochę wody na głowę. Podeszłam cicho do szafki, wyjęłam szklankę i napełniłam ją zimną wodą. Odruchowo włączyłam telefon żeby wszystko nagrać. Ale ja lubię dokumentować każdy moment mojego życia. Podeszłam do niego i wylałam na niego całą wodę. Ten od razu się zerwał z łóżka i zaczął drzeć jak opentany, z czego ja się tylko śmiałam chyba jeszcze głośniej od niego. Najwidoczniej musiał obudzić Aloha team, gdyż po chwili weszła do naszego pokoju Madzia z Dawidem.
- Jezu, Patyś, co tu się dzieje. Szatan go opętał czy jak? - zapytał zdziwiony Dawid.
- musiałam go jakoś obudzić i jakoś tak chyba zbyt brytalnie.. -odpowiedziałam próbując się powstrzymać od śmiechu.
- Do okej. -odpowiedział i lekko się zaśmiał.
- Ej, idziecie dzisiaj na tą samą plażę co wczoraj? -zapytała madzia.
- No tak. właśnie byłam u mamy.
- Dobra to do zobaczenia za jakąś godzinę.
Po chwili wyszli z naszego pokoju a ja poczekałam chwilę na Adiego, który próbował się ogrniać w łazience. Po pewnym czasie wyszedł i ruszyliśmy na śniadanie i na plażę. Tak jak się umawialiśmy, spotkaliśmy się całą grupą w tym samym miejscu. Normalnie się już przywitaliśmy i odeszliśmy kawałek od moich rodziców. Postanowiłam przedstawić im chociaż Adriana, więc zawołałam go i wymieniłam imę każdego z moich przyjaciół. Chyba mogę ich już tak nazywać, bo choć znamy się kilka dni, czuję, że są dla mnie ważnymi osobami, i wiem, że jescze długo będziemy się przyjaźnić. Czuję jakbym ich znała kilka miesięcy.
Spędziliśmy kolejny dzień na plaży. Już mieliśmy wracać kiedy ja się obejrzałam ostatni raz w stronę morza i zobaczyłam zachód słońca. Podbiegłam bliżej brzegu i usiadłam po turecku na piasku. Usłyszałam jak wszyscy się lekko śmieją i szepczą między sobą. Po chwili zaczęli powoli podchodzić do mnie i usiedli obok.
- Tak mogę siedzieć do końca życia -odparła Karla i ułożyła głowę na ramieniu Wrzoska. To samo zrobiła Dominika z Denym, Madzia z Igorem i wszyscy inni. Spojrzałam się tylko na nich i poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu. Nawet nie musiałam patrzeć kto to, gdyż od razu poczułam zapach perfum Dawida.
- Ja nie chcę stąd wyjeżdżać. Chciałbym już to zostać na zawsze. Szkoda, że tak się nie da. -Powiedział cicho poczym się lekko odwróciłam w jego stronę i tylko delikatnie wtuliłam. Czułam, że Dawid jest mi najbliższy z całej Alohy. Wiedziałam, że on napewno jest moim przyjacielem, i nigdy mnie nie skrzywdzi. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo mi na nich wszystkich zależy.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę poczym ruszyliśmy się nie chętnie do hotelu. Tam się rozeszliśmy a ja poprostu padłam na łóżko.
---------------------------------------------------------
Od Autora:
Sorki, że tak długo nic nie pisałam, ale miałam pewne problemy z blogiem i nie miałam także kompa. Ale może co tydzień będę pisać nowy rozdział, ewentualnie wcześniej, zależy jak z nauką. :)
Zapraszam do czytania i komentowania. :D

wtorek, 2 września 2014

Rozdział 4.


Od razu odwróciłam wzrok i spuściłam głowę w dół udając, że ich nie zauważyłam. Przeszłam obok i zaczęłam rozkładać ręcznik kilkanaście metrów dalej. Od razu się położyłam ze słuchawkami w uszach i okularach na oczach. Próbowałam nie myśleć o nich i się wyczilować. Jednak nie miałam na to szansy, gdyż podeszło do mnie trzech chłopaków. Usiedli obok ręcznika i zaczęli się przedstawiać.
- Hej, jestem Dawid, to jest Wrzosek a to Deny. -przedstawił mi swoich kolegów poczym każdy z nich się przywitał.
- Miło Was poznać -odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- A ty jak się nazywasz? Skąd jesteś? -zapytał Dawid
- Nazywam się Pati, jestem z Gorzowa Wielkopolskiego. -powiedziałam co ich bardzo rozbawiło.
A wy? Skąd jesteście? -dodałam po chwili.
- My też z Gorzowa. -odpowiedział Wrzosek.
- Ooo.. To fajnie. A ile macie lat?
- 17, do liceum idziemy. Planujemy do 5 LO w Gorzowie. -powiedział Deny.
- Naprawdę? Ja też! Nie mogę uwierzyć, że spotkałam tu osoby z mojego otoczenia. Właśnie też się wybierałam do tego liceum.-powiedziałam nadal zszokowana tą informacją.
- Ooo...! To super. Napewno się tam zobaczymy. -oznajmił zadowolony Dawid.
Naszą rozmowę przerwała nam moja mama. 
- Patrycja, my idziemy po hod-dogi. Idziesz z nami?
- A nie możecie mi przynieść?
- Nie, Jak chcesz to musisz iść z nami.
- No dobra... -odpowiedziałam poczym zwróciłam się do chłopaków.
- Zaraz przyjdę. -odparłam z uśmiechem.
- Dobra, jak coś to będziemy czekać. -powiedział uśmiechając się do mnie Dawid, poczym wstaliśmy a ja poszłam z rodzicami. Przez chwilę myślałam o nich. Wydają się bardzo mili i fajni, a nie ukrywam, że też przystojni. Szczególnie Dawid. -Może spóbuję się nawet z nimi zaprzyjaźnić. -Pomyślałam poczym podeszłam z resztą do budki z jedzeniem. Zjedliśmy na miejscu poczym wróciliśmy na do plażowania. Od razu gdy wróciłam moi nowi znajomi zawołali mnie i zaczęli przedstawiać całej reszcie tak zwanego 'Aloha teamu'. Poznałam Karlę, Dominikę, Głuszko i Julkę. Wydawały się naprwdę wporządku. Rozmawiały przez dłuższy czas, parę razy poszliśmy się wykąpać w morzu. Niestety zrobiło się trochę zimno więc powiedziałam rodzicom, że wrócę ze znajomymi do hotelu, a oni mieli zaraz dojść.
- Gdzie macie pokój? -zapytałam udając, że nie wiem, ale dokładnie już wiedziałam.
- Obok tuż obok ciebie.... Przecież się dzisiaj rano widzieliśmy na tarasie. -powiedział Dawid.
- A, no tak. -odpowiedziałam jakby nic się nie stało.
- To ja pójdę się ogarnąć i przyjdę przez taras, ok?
- No dobra. -odpowiedziała Karla poczym się rozeszliśmy. Od razu poszłam po jakieś ubrania i weszłam do łazienki. Rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Gdy byłam już gotowa wysłałam mamie sms'a, że będę w pokoju obok i wyszłam przez balkon zostawiając tym samym Adriana znowu samego w pokoju. Ale co tam.
Zapukałam do drzwi balkonowych moich znajomych i zauważyłam jak Madzia podchodzi otworzyć mi drzwi. Gdy weszłam zobaczyłam wszystkich porozkładanych na łóżkach. Nie wiem co ich tak zmęczyło. Leżenie cały dzień na plaży?
- To co robimy? -zapytałam po chwili. Dawid się na mnie spojrzał i posunął na łóżku.
- Chodź tu się kładź i jakiś film obejrzymy może, to mi pomożesz wybrać. -powiedział nie odrywając wzroku od laptopa. Podeszłam do niego i położyłam się obok. Postanosiliśmy wybrać jakąś komedię żeby się pośmiać. Dawid włączył film i ustawił komputer na małym stoliku obok. Wszyscy jakoś usiedliśmy na łóżku oparci o ścianę i zaczęliśmy oglądać. Niestety jak to ja, zrobiłam się śpiąca i niechcący zasnęłam na Dawidzie siedzącym obok. Chociaż nie byłam jedyna, każdy już spał na osobie obok, tylko nie Kwiat. Gdy zauważył, że śpię objął mnie lekko ramieniem i uśmiechnął się sam do siebie. 

niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 3.


Rano obudziło mnie światło wpadające do pokoju przez okno. Otworzyłam oczy i się przeciągnęłam kilka razy. Rozejrzałam się dookoła i nie było nawet Adiego. Pewnie zajął mi znowu łazienkę. Stwierdziłam, że poczekam. Wzięłam do ręki iPhona i spojrzałam na godzinę. Zawsze długo spałam ale teraz to trochę zapóźno nawet na takiego śpiocha jak ja. Zanim łazienka się zwolniła wyszłam na chwilę na taras i oparłam się o barierkę. Lubiłam patrzeć na morze. To było to czego potrzebowałam. Nagle na taras wyszedł ktoś z sąsiedniego pokoju. Od razu spojrzałam się w tamtą stronę i ujrzałam tego samego bruneta. Niestety nasze spojrzenia się zetknęły. Patrzyłam mu chwilę w oczy. W tych brązowych oczach było coś niesamowitego. On tylko się do mnie szeroko uśmiechnął. -Przepraszam, muszę już... iść. - powiedziałam nie pewnie i od razu weszłam do pokoju. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Niby go nie znałam a czułam że jest miły i warty uwagi. Postanowiłam więcej o nim nawet nie myśleć, bo zaraz cały dzień mi zleci. Naszczęście Adi wyszedł już z łazienki. No nareszcie... ile można czekać!? Weszłam od razu i spojrzałam w lustro. Popatrzyłam na siebie chwilę poczym rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Jak już się wykąpałam i ubrałam zrobiłam lekki makijaż i gotowe. Wyszłam z łazienki i powędrowałam od razu do rodziców. Razem zeszliśmy na śniadanie, i wróciliśmy z niego najedzeni do pokoju. Postanowiliśmy dzić odwiedzić inną plażę więc od razu postanowiliśmy się zebrać.
Szybko się przebraliśmy i wyszliśmy z hotelu. Ruszyliśmy brzegiem morza w stronę piaszczystych plaż szukając dobrego miejsca. Po dłuższej wędrówce znaleźliśmy miejsce odpowiednie dla nas. A przynajmniej odpowiednie dla reszty. Gdy tylko się rozejrzałam  myślałam, że zaraz zapadnę się pod ziemię. Ujrzałam tam całą grupkę ludzi z pokoju obok.
-----------------------------
Od autora:
Zjebałam kolejny rozdział no ale trudno. Brak weny przed rozpoczęciem. :/ 😭

Rozdział 2.


Rano obudził mnie dobrze znany mi głos. Tak, to był głos Rihanny. Zapomniałam wyłączyć budzić, którego sygnałem była piosenka Rihhany - What's now. Wyjęłam telefon spod poduszki i wyłączyłam od razu budzik. Adrian jeszcze spał więc wykorzystałam ten moment i poszłam się szybko ogarnąć do łazienki. Jak wyszłam od razu usłyszałam pukanie do drzwi i głos mojej mamy. Zaczęłam pośpiesznie wypatrywać kluczyka od pokoju ale jak zawsze Adrian musiał go gdzieś schować. Krzyknęłam tylko do mamy, że przejdę przez balkon i od razu założyłam klapki na nogi. Wyszłam balkonem i weszłam do sąsiedniego pokoju. Jednak od razu zauważyłam, że to nie jest pokój moich rodziców. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam wielki chaos po nocnej imprezie. Wielki bałagan i kilka osób leżących gdzie popadnie. Dostrzegłam nawet tego chłopaka na którego wczoraj wpadłam. Nagle blondyn leżący na łóżku przy ścianie chyba się przebudził i podniósł lekko głowę nie wiedząc co się dzieje. Jak to zawsze ja, od razu wybiegłam i poszłam do rodziców. Jak tylko weszłam wychyliłam od razu głowę przez drzwi aby sprawdzić, czy napewno nikt mnie nie widział. Chłopak tylko wstał i rozejrzał się po balkonie poczym znowu zniknął za drzwiami. Postanowiłam nie wspominać rodzicom o wpadce więc jak zawsze po godzinie zebraliśmy się na śniadanie na dole. Siedziałam przy stole jedząc swoje płatki z mlekiem poczym ujrzałam całą grupę ludzi z pokoju obok, a wśród nich ten chłopak. Naszczęście mnie nie poznał więc nie przejęłam się ich obecnością.
Jak co dzień poszliśmy tylko do pokoju po ręczniki i wyszliśmy na plażę. Spędziliśmy tam prawie cały dzień poczym mogliśmy wrócić i spędzić wieczór w pokojach. Założyłam słuchawki i przeglądałam facebook'a i inne portale społecznościowe, dodałam szybko jakieś zdjęcie na insta, poczym poszłam spać. 
---------------------------------------
Od autora:
Już drugi rozdział, trochę nudny ale jest. Niebawem będzie ciekawiej. Przepraszam was za drobne błędy ale dopiero zaczynam więc proszę o trochę zrozumienia. Czekajcie na ciąg dalszy! :D

sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 1.


Wkońcu nadszedł ten dzień, dzień mojego wyjazdu z bratem i rodzicami do Lioret de mar. Siedziałam w swoim pokoju ciesząc się ostatnimi chwilami tutaj. Wrócę tu dopiero za dwa tygodnie. Gdy tak rozmyślałam do pokoju weszła moja mama i oznajmiła, że waszyscy już czekają na mnie w przedpokoju. Głośno westchnęłam, chwyciłam za swoją walizkę, i poszłam się ubrać. Chwilę później już siedzieliśmy w samochodzie. Ja i mój brat Adrian, od razu założyliśmy słuchawki i odwróciliśmy się w stronę okna. Wpatrywałam się w ekran telefonu przez całą drogę, lecz nagle mi ktoś przerwał i kazał wysiadać. Podniosłam głowę i się rozejrzałam. Był już późny wieczór a my staliśmy pod jakimś hotelem. Dopiero co wyruszyliśmy a już jesteśmy? Pewnie przespałam połowę drogi. Ale szybko zleciało. Wyjęłam z uszu słuchawki i powoli wysiadłam z samochodu. Rozejżałam się chwilę poczym podeszłam do bagażnika po walizkę. -Mamo, mogę już iść do recepcji poczekać tam z walizką? -zapytałam pełna nadziei w głosie - no dobra, tylko poczekaj tam na nas i nigdzie nie odchodź - kiwnęłam tylko głową i ruszyłam w stronę hotelu. Było ciemno, przez co przypadkowo wpadłam na jakiegoś wysokiego chłopaka. Od razu podniosłam głowę i spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz. -Ojej, przepraszam cię, nie zauważyłam -odpowiedziałam pośpiesznie. -Spokojnie, nic się nie stało. -odpowiedział i lekko się zaśmiał. Uśmiechnęłam się poczym ruszyłam w swoim kierunku. Weszłam do recepcji i usiadłam na kanapie. Chwilę później przyszli rodzice, odebraliśmy kluczyki i ruszyliśmy w stronę pokoi. Niestety jak zawsze musiałam mieć pokój z Adrianem. Ale co ja poradzę. Jak tylko weszliśmy do pokoi bardzo się ucieszyłam. Mieliśmu swoją łazienkę i wyjście na duży balkon. Od razu gdy tam wyszłam zauważyłam, że balkon łączy cztery pokoje. Na szczęście w pokoju po lewej byli rodzice więc mogliśmy do siebie przechodzić przez taras. Weszłam do środka i od razu wyjęłam piżamę i kosmetyki. Poszłam do łazienki się umyć, poczym rzuciłam się na łóżko. Adrian postanowił zrobić to samo, więc już pół godziny później zasypialiśmy w łóżkach. Niestety miałam tego pecha, że za ścianą ktoś postanowił zrobić wielką imprezę, i chyba nie pomyślał, że ktoś z sąsiadów może chce spać. Po dłuższym czasie w końcu udało mi się zasnąć.
---------------------------------
Od autora: 
To jest mój pierwszy rozdział kolejnego mojego bloga, już niebawem następny. Zapraszam do regularnego czytania i komentowania, gdyż to jest wielka motywacja. :)